O aglomeracji polsko-niemieckiej skupionej wokół Szczecina mówi się już od kilku lat. Nie jest to jednak jeden skonkretyzowany projekt polityczny, a raczej wiele drobniejszych.
Przykład? "Park przemysłowy Berlin-Szczecin" w oddalonym o 40 kilometrów od Szczecina niemieckim Pasewalku. Pomysł na ten park zrodził się już kilka lat temu, teraz rusza pierwsza inwestycja. Za 18,3 mln euro (ok. 84 mln zł) powstanie tam fabryka mebli przemysłowych niemieckiej firmy Topregal. Zakład ma powstać do kwietnia 2022 r.
Jak słyszymy w siedzibie parku przemysłowego, rozmowy na temat kolejnych inwestycji już się toczą. Choć inwestuje niemiecka firma, i to na terenie Niemiec, władze naszego sąsiada liczą, że Polacy odegrają w niej sporą rolę. Przez bliskość granicy prawdopodobnie znaczna część pracowników będzie dojeżdżać właśnie z Polski.
Polskie firmy chcą inwestować w Niemczech
Burmistrz Pasewalku Sandra Nachtweih przyznaje z kolei, że polskie firmy też są zainteresowane "Parkiem przemysłowym Berlin-Szczecin", chociaż ich nazw na razie nie wymienia. A o polskie inwestycje walczą również władze innych miast i powiatów ze wschodnich regionów Niemiec.
Między innymi dlatego w niemieckich okolicach Szczecina strefy przemysłowe powstają jak grzyby po deszczu. - Niemcy kładą duży nacisk na rozwój regionu, ale i Szczecina, który przecież poza Berlinem jest największym miastem w okolicy. Wiedzą, że ten region ma bardzo duży potencjał. Dlatego też np. coraz więcej dzieci z Niemiec uczy się polskiego - wyjaśnia w rozmowie z nami Agnieszka Vanhöfen ze Stowarzyszenia Wspierania i Rozwoju Powiatu Vorpommern-Greifswald.
- Prowadzimy na przykład zaawansowane rozmowy z firmą z Krakowa, która chce w powiecie Vorpommern-Greifswald stworzyć centrum inwestycyjne - mówi money.pl Agnieszka Vanhöfen.
"Made in Germany" i dotacje na 40 proc.
Poważni polscy inwestorzy w tych okolicach są zresztą od dawna. W przygranicznym mieście Prenzlau duży zakład ma na przykład Grupa Boryszew. Co przyciąga polskie firmy?
- Region jest atrakcyjny ze względu na dobrą komunikację, w pobliżu są autostrady i porty, czy też wysokie dotacje sięgające nawet 40 proc. - mówi Vanhöfen dodając, że w żadnej innej części kraju dotacje nie są tak hojne. Niemieckie instytucje przyznają też, że sporo polskich przedsiębiorców przyciąga marka kraju. Chcą po prostu, by na ich produktach był napis "made in Germany".
Co na to wszystko strona polska? Agencja Rozwoju Metropolii Szczecińskiej przyznaje, że "cieszy się, że obszar transgraniczny rozwija się, a Szczecin staje się magnesem dla inwestorów" i "trzyma kciuki np. za park przemysłowy Berlin-Szczecin". Zaznacza jednak, że najważniejsze są dla niej inwestycje w Polsce.
- Relacje z Niemcami są dla nas niezwykle cenne, choć czujemy się w obowiązku zaznaczyć, że dla nas priorytetem pozostają inwestycje realizowane w Szczecinie i na terenie obszaru metropolitalnego - mówi money.pl Marek Kubik, prezes Agencji Rozwoju Metropolii Szczecińskiej.
Agnieszka Vanhöfen dodaje, że nie tylko Polacy chcą budować zakłady we wschodnich powiatach Niemiec. Pojawiają się zapytania z całej Europy, ale i z Azji czy USA.
Wschodnie Niemcy są ciągle dużo mniej rozwinięte niż inne regiony tego kraju, a to oznacza konkretne oszczędności dla przedsiębiorców. Przeciętna roczna pensja w Meklemburgii-Pomorzu Przednim to ok. 17,1 tys. euro. Dla porównania - w Bawarii jest to ok. 32,5 tys. euro.
Nie tylko jednak to przyciąga firmy. - Inne części Niemiec są już mocno rozwinięte i trudno tam stawiać np. kolejne linie produkcyjne. U nas miejsc na inwestycje są natomiast przynajmniej dziesiątki. Meklemburgia-Pomorze Przednie ma natomiast ciągle sporo niezagospodarowanego terenu - zapewnia Vanhöfen.