Stara idea, nowe pomysły
Pomysł dzielenia i współdzielenia, w kontrze do posiadania rzeczy, nie jest nowy. Ludzie od zawsze skupiali się na wymianie dóbr i usług. Była to podstawa długo funkcjonującej gospodarki barterowej. Współczesna forma sharing economcy sprowadza się do łączenia osób głównie za pomocą platform internetowych, co umożliwia im świadczenie usług, a także wspólne korzystanie z dóbr lub dzielenie się nimi.
Choć sama nazwa sharing economy (ekonomia współdzielenia) może być obca, już takie pojęcia jak Airbnb, Uber czy Nextbike, większość osób z pewnością kojarzy. Te biznesy powstały po to, aby pozwolić użytkownikom korzystać z usług w bardziej elastyczny sposób — wtedy, kiedy tego potrzebują, bez ponoszenia dodatkowych kosztów, które wiąże się z posiadaniem rzeczy na własność.
Jeśli na co dzień nie jeździsz rowerem, możesz go wynająć przez aplikację, zamiast wydawać o wiele więcej na zakup i inwestować w regularny serwis czy miejsce do przechowywania. Wybierasz się z przyjaciółmi na wyjazd, jednak wolicie pomniejszyć koszty i zamiast hotelowych pokoi, stawiacie na prywatne mieszkanie na Airbnb lub szukacie darmowego noclegu na Couchsurfingu. Do miasta dojeżdżacie przez Blablacar, a do samego miejsca docelowego Uberem.
Pandemia sprawiła, że konsumenci zaczęli podchodzić do konsumpcji bardziej odpowiedzialnie. Jak uważają eksperci, na znaczeniu będzie zyskiwać właśnie gospodarka współdzielenia:
Polacy coraz częściej wybierają dostęp do dóbr i usług, widać to szczególnie w młodym pokoleniu, które jest przyzwyczajone, że nie musi kupować danej rzeczy. Wystarczy, że wypożyczy ją na określony czas. Nie musi posiadać na własność wiertarki czy elektrycznego SUV-a – wystarczy, że może z nich korzystać akurat wtedy, kiedy są im potrzebne. Właśnie dlatego młodzi ludzie, choć nie tylko oni, sięgają po takie rozwiązania - mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Jarosław Wojtas, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu.
Sharing economcy w praktyce
Ekonomia współdzielenia to nie tylko usługi takich gigantów jak Uber czy Airbnb. Co z tego, że dzięki naszym wyborom kierowcy Ubera czy osoby wynajmujące własne mieszkania mogą zarobić, skoro część pieniędzy i tak trafia do największych graczy. Ważnym elementem sharing economy jest także możliwość budowanie więzi międzyludzkich i poczucia przynależności do lokalnych społecznościach. Nie chodzi jedynie o to, by pieniądze za nasze usługi trafiły do prywatnych rąk, ale także o to, by dzielić się rzeczami i usługami za darmo, bez nastawiania na osiągnięcie zysku. Jak na co dzień korzystać z idei sharing economy?
Potrzebujesz = znajdź, nie potrzebujesz = oddaj
Istnieje wiele miejsc, w których ludzie zrzeszają się, by wymieniać lub oddawać rzeczy, które nie są im już potrzebne. Na lokalnych grupach na Facebooku można znaleźć niemal wszystko — od wyposażenia domu, po sprzęt AGD czy ubrania. Idea niektórych grup jest taka, że rzeczy można jedynie oddawać i nie oczekuje się za nie nic w zamian, inne specjalizują się w wymianach konkretnych rzeczy (np. roślin czy ubrań). Warto sprawdzić też dedykowaną kategorię "Oddam za darmo" na OLX-ie. Szukanie i znajdowanie rzeczy, by za darmo lub niskim kosztem urządzić sobie mieszkanie albo wymienić garderobą może dać wiele radości.
Pozbądź się także nieużywanych rzeczy, z których już nie korzystasz. Możesz przekazać je dalej, ale jeśli są dla ciebie wartościowe i chcesz odzyskać część zainwestowanych pieniędzy, po prostu dodaj ogłoszenie i czekaj na kupca.
Niezależnie od tego, czy oddajesz, czy sprzedajesz, jest to sytuacja, w której obie strony korzystają. Ktoś daje rzeczy drugie życie, a Ty pozbywasz się czegoś, co zalega Ci w mieszkaniu.
Wypożyczaj, zamiast kupować
Oprócz oczywistym pomysłów, takich jak carsharing, wypożyczenie roweru, hulajnogi czy książek, warto też sprawdzić inne rozwiązania. Wypożycz instrument i przekonaj się, czy gra na gitarze okaże się Twoim nowym hobby, czy tylko słomianym zapałem. Jeśli nie chcesz inwestować w drogi sprzęt sportowy, również skorzystaj z możliwości wypożyczenia. Często pozwoli Ci to uniknąć niepotrzebnego wydatku, co przekłada się na realne oszczędności w Twoim portfelu.
Nie wyrzucaj
Jeśli kupisz za dużo produktów spożywczych albo wiesz, że w twojej lodówce będą zalegać przygotowane wcześniej dania, możesz pomóc komuś zaoszczędzić na zakupach. Oddaj niepotrzebne jedzenie do jadłodzielni, czyli społecznej lodówki i spiżarni, z której może skorzystać każdy. Liczba punktów stale się powiększa i już nie tylko w dużych miastach możesz wspierać ideę foodsharingu.
Jeśli nie masz czasu na gotowanie, ale nie chcesz, by twoje zamówienie z pyszne.pl czy Ubereats przemierzało całe miasto, zostawiając przy tym spory ślad węglowy, skorzystaj z aplikacji, które pomagają ograniczać marnowanie żywności.target="_blank"> Foodsi czy Too Good To Go to inicjatywy, które pozwalają restauracjom nie wyrzucać przygotowanych już dań, a Tobie zyskać smaczne jedzenie w mocno obniżonej cenie.
Współdzielenie się opłaca
Sharing economy to nie tylko oszczędność dla naszego portfela, ale także dla środowiska. Dzięki temu, że współdzielenie oraz dzielenie daje rzeczom dłuższe życie, przyczynia się do wzmocnienia gospodarki o obiegu zamkniętym, która oparta jest na zasadzie wykorzystywania produktów tak długo, jak jest to możliwe i minimalizowaniu wytwarzania odpadów.
Polacy nadal wolą jednak rzeczy kupować niż pożyczać. Zmienia się jednak sposób, w jaki myślimy o własności. Zgodnie z raportem przygotowanym przez PwC, aż 43 proc. respondentów uznaje posiadanie zasobów na własność za niepotrzebny ciężar, a dla 57 proc. ankietowanych pomysł dostępu do zasobów jest atrakcyjnym rozwiązaniem mogącym stanowić alternatywę dla idei własności.
Więcej pieniędzy w portfelu, korzyść dla planety i radość dawania. Sharing economy przeciwstawia się nadmiernemu konsumpcjonizmowi i jest świetnym pomysłem na to, by wprowadzić w życie zasadę dzielenia się dobrem.