Pomysł etatu dla pierwszej damy pojawiał się wielokrotnie. Nigdy jednak ostatecznie go nie wprowadzono. Efekt? Zazwyczaj małżonka prezydenta staje się pierwszą damą - bez pensji i ubezpieczenia emerytalnego. Towarzyszy głowie państwa w delegacjach, spotyka się z mieszkańcami kraju i z politykami, zwykle prowadzi też działalność charytatywną.
Co z karierą zawodową? Ta zostaje przerwana. Agata Kornhauser-Duda przed wyborem męża na prezydenta pracowała w krakowskim liceum, ucząc niemieckiego. Zrezygnowała z pracy, by móc w pełni zaangażować się w prezydenturę męża.
Sprawdzamy, kto straciłby najwięcej na sukcesie politycznym najbliższej osoby.
Sama Kornhauser-Duda, jeśli pozostanie pierwszą damą, nie zarobi najwyżej 3-4 tys. miesięcznie brutto.
Przy ewentualnym wyborze Rafała Trzaskowskiego na urząd prezydenta nie zmieni się też sytuacja jego żony. Małgorzata Trzaskowska do marca 2019 r. pracowała w stołecznym ratuszu. Z pracy jednak zrezygnowała, by - jak tłumaczyła - nie tworzyć sytuacji, w której mąż jest przełożonym żony.
W warszawskim ratuszu Trzaskowska przepracowała ponad dekadę. We wspólnym oświadczeniu majątkowym Trzaskowskich nie ma informacji o jej zarobkach.
Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja żony Szymona Hołowni. Urszula Brzezińska-Hołownia jest porucznikiem Sił Powietrznych, pilotuje myśliwce MiG-29. Ile zarabia? Standardowa pensja porucznika w polskich siłach zbrojnych to 5280 zł brutto. Piloci MiG-ów mogą jednak liczyć na dodatki - od 450 do 2700 zł brutto - w zależności od wylatanych godzin.
Paulina Kosiniak-Kamysz, żona kandydata PSL, jest z kolei ortodontką i pracuje w klinice dentystycznej. Zarobki na tym stanowisku wahają się od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy zł. Kosiniak-Kamysz jednak zapewne wkrótce przerwie wykonywanie obowiązków zawodowych - właśnie ogłosiła, że spodziewa się drugiego dziecka.
Niewielki staż małżeński ma Krzysztof Bosak. W lutym poślubił Karinę Walinowicz, która z wykształcenia jest prawnikiem i pracuje jako ekspert w Instytucie Ordo Iuris.
Partnerem lewicowego kandydata na prezydenta Roberta Biedronia jest z kolei Krzysztof Śmiszek, doktor prawa, nauczyciel akademicki, a obecnie poseł. W 2019 roku zarobił łącznie 183 tys. zł, głównie na podstawie umów cywilnoprawnych.
"Pracująca pierwsza dama"
Nie wszyscy jednak chcą przerwać lub zakończyć karierę w przypadku wyboru partnera na najwyższe stanowisko w państwie. "Zrobimy wszystko, by Ula nie musiała rezygnować z pracy" - mówił w wywiadzie z "Mamą Ginekolog" Szymon Hołownia. Dodał, że ma marzenie, by jego żona była "pracującą pierwszą obywatelką RP". "Pracowała całe życie na to, co ma. I co teraz? Miałaby być żoną przy mężu? To nie XIX wiek" - mówił Hołownia.
Również Krzysztof Śmiszek nie zamierza rezygnować. - Zaufało mi 44 tys. osób na Dolnym Śląsku. Nie mogę ich zawieść - mówi w rozmowie z money.pl. I podkreśla, że zamierza kontynuować swój mandat poselski nawet po wyborze Roberta Biedronia na prezydenta.
Co na to ekspert?
- W żadnym ustawodawstwie nie ma zasady, że małżonek prezydenta musi rezygnować z pracy - mówi w rozmowie z money.pl Krzysztof Płomiński, były ambasador RP w Iraku i Arabii Saudyjskiej. - Czasy się zmieniają, precedensy stają się normami - zauważa.
A czy problemem nie może być sytuacja, gdy żona prezydenta lata na samolotach wojskowych? Zdaniem Płomińskiego w czasach pokoju - niekoniecznie.
- W razie ewentualnego konfliktu czy misji zagranicznych udział bym odradzał - dodaje. Przyznaje jednak, że zna sytuacje, na przykład z Jordanii, gdy głowy państwa same pilotowały samoloty wojskowe.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie