5 listopada 2024 po raz 60. Amerykanie będą wybierać prezydenta. Po raz drugi w Białym Domu, po czterech latach przerwy, może zasiąść Donald Trump (Republikanie). Równie dobrze w gabinecie owalnym miejsce Joe Bidena może zająć obecna wiceprezydentka USA Kamala Harris (Demokraci). Sondaże pokazują, że kandydaci mają niemal równe poparcie, trochę inaczej zachowują się inwestorzy z Wall Street, którzy swoimi portfelami zajęli już pozycję i wyczekują. To był spektakularny miesiąc wzrostów dla dolara, sporo też działo się na obligacjach, złocie i ropie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukasz Kijek, money.pl: Kto wygra wybory w USA? Co mówią rynki finansowe?
Adam Drozdowski, zarządzający funduszami InValue Multi-Asset: Różnice między kandydatami w sondażach są naprawdę niewielkie. Mówi się, że to faworyzuje Trumpa, bo może być niedoszacowany, ale według mnie to nieprawda. Harris też może być niedoszacowana, zwłaszcza w elektoracie młodych kobiet.
Inwestorzy muszą zająć jakąś pozycję przed wyborami. Czy Wall Street obstawia zatem wygraną Trumpa?
Rentowności obligacji amerykańskich wzrosły w październiku znacząco, co może sugerować przewidywania wygranej Donalda Trumpa. W ciągu miesiąca zanotowały +50 punktów bazowych, co jest znaczącym ruchem, bo to oznacza 3,67 proc. straty na obligacjach.
Dlaczego rentowności obligacji sugerują wygraną Trumpa?
Takie zmiany mogą wskazywać na oczekiwania rynku dotyczące zmiany polityki gospodarczej i potencjalnego powrotu do bardziej proinflacyjnych rozwiązań charakterystycznych dla administracji Trumpa, chociażby poprzez zapowiedzi wprowadzenia dodatkowych wysokich ceł na wiele importowanych towarów. To wiąże się również z polityką obniżek stóp procentowych przez FED.
Obecna administracja sprzyja niskim rentownościom, dlatego wzrost rentowności może wskazywać na oczekiwania rynków, że Trump, który ma bardziej agresywną politykę fiskalną, powróci do władzy. Takie oczekiwania są oparte na wcześniejszych działaniach Trumpa, które obejmowały obniżki podatków i stymulowanie inwestycji. Wzrosty te odzwierciedlają niepewność i potencjalne zmiany w polityce fiskalnej, które mogą prowadzić do wyższej inflacji.
Umocnienie dolara też zatem sugeruje wygraną Trumpa? Dolar zyskuje ponad 3 proc., czyli najmocniej od końca 2022 roku.
Dolar się umocnił w ostatnim czasie, bowiem gwałtownie rosną rentowności obligacji USA – gdy rentowności przestaną rosnąć to, moim zdaniem, dolar przestanie się umacniać. Umocnienie dolara oczywiście może również sugerować przewidywania o wygranej Trumpa. Jednak przy zadłużeniu wynoszącym około 120 proc. PKB nie widzę dużo więcej miejsca na dalszy wzrost rentowności obligacji USA, a więc również na dalszą aprecjację "zielonej waluty".
Osiem lat temu, gdy Polacy budzili się po nocy liczenia głosów w USA, to dowiedzieli się nie tylko, że wygrywa Trump, ale zobaczyli też solidne osłabienie złotego. Czeka nas powtórka?
To było chwilowe osłabienie. Dolar jest obecnie na poziomie powyżej 4 złotych w stosunku do złotego, czyli wyraźnie zyskał w ostatnich dniach. Obecna sytuacja na rynku walutowym odzwierciedla zmienne nastroje inwestorów i ich próby dostosowania się do potencjalnych zmian w polityce prowadzonej przez amerykańską administrację. W dłuższej perspektywie jestem sceptyczny co do trwałości tendencji umocnienia dolara, ponieważ istnieje wiele czynników makroekonomicznych, które mogą wpływać na kurs. Obecna polityka FED, a także ewentualne zmiany w handlu międzynarodowym i polityce gospodarczej, będą miały kluczowe znaczenie.
Dolar i obligacje wskazują na Trumpa, a ropa? Tutaj inwestorzy wskazują na Harris? To kolejny dowód na to, że ten wynik będzie do końca nieprzewidywalny?
Bardzo słabe notowania ropy naftowej, to jest gra pod to, aby obecna administracja amerykańska wygrała wybory. Amerykanie dużo jeżdżą i dla nich cena za galon jest niezwykle ważna, bo ma od razu wpływ na budżet domowy. Jak nie wydadzą pieniędzy na benzynę, to mogą wydać na coś innego, po prostu czują się bogatsi. I w mojej ocenie to jest w miarę sztucznie utrzymywana cena ropy. Około 70 dolarów za baryłkę w tym momencie.
Czyli po wyborach czeka nas wyraźna reakcja na rynku ropy?
Wybicie ceny ropy po wyborach jest bardzo prawdopodobne, a to będzie od razu podnosiło presję inflacyjną. Czy tak będzie, zobaczymy, bo jest wiele niewiadomych.
A złoto? Ostatnio bije rekordy, co będzie po wyborach?
Scenariusz, w którym Trump wygrywa, może wywołać pewne krótkoterminowe zamieszanie, które mogłoby sprzyjać wzrostom cen złota. Warto jednak pamiętać, że złoto często działa jako bezpieczna przystań dla inwestorów w czasach niepewności politycznej i gospodarczej. Ewentualne zmiany w polityce fiskalnej mogą prowadzić do inflacji, co wzmocniłoby popyt na złoto. Długoterminowo patrzymy raczej na stabilizację, o ile polityka administracji będzie kontynuowana w podobny sposób jak dotychczas. Jednakże, jeśli polityka Trumpa skupi się na obniżkach podatków i stymulacji gospodarczej, to mogłoby to zwiększyć ryzyko inflacyjne, co również mogłoby wpływać na rynek złota.
Czy zwycięstwo Trumpa będzie oznaczać wstrząs dla europejskiej gospodarki?
Wstrząs nie, ale moim zdaniem, można mówić o pewnym otrząśnięciu Europy. Trump prawdopodobnie zaostrzy swoją politykę wobec Chin i Europy, co może zmusić Stary Kontynent do większej samodzielności i przemyślenia swojej pozycji. Europa zbyt długo polegała na surowcach importowanych z Rosji i na wsparciu obronnym Stanów Zjednoczonych, co w dłuższym okresie jest nie do utrzymania. Takie zmiany mogą być impulsem dla europejskich przywódców do podejmowania działań mających na celu zwiększenie niezależności gospodarczej i obronnej. Wspomniane wyzwania mogą prowadzić do rozwoju polityki bardziej skoncentrowanej na wewnętrznym wzroście gospodarczym i wzmacnianiu przemysłu europejskiego.
Z Chinami może być trudniej niż z Europą?
Zwracam uwagę, że Joe Biden, mimo swojej bardziej umiarkowanej retoryki, nie wycofał się z wojny celnej z Chinami wprowadzonej przez Trumpa. Stany Zjednoczone, a także Europa, muszą zacząć myśleć strategicznie, jeśli chcą powstrzymać dominację Chin. Chińskie produkty, takie jak samochody elektryczne, są coraz bardziej konkurencyjne cenowo i jakościowo, co oznacza, że Zachód musi odpowiednio zareagować, by nie przegrać tej rywalizacji. Dominacja Chin na rynku technologicznym i przemysłowym to wyzwanie, które w dłuższej perspektywie może przekształcić układ sił gospodarczych na świecie. To, co jeszcze 30-40 lat temu wydawało się nierealne, dzisiaj jest faktem – Chiny rywalizują z czołowymi gospodarkami Zachodu w wielu sektorach.
A co z miliarderami i ich potencjalnymi korzyściami po wyborach? Elon Musk bezpardonowo wspiera Trumpa. Po tym zwycięstwie będzie jeszcze bogatszy?
Tak, to jest aspekt wart uwagi. Tego typu postaci mogą spodziewać się korzyści, jeśli ich preferowany kandydat wygra. Musk ze swoim zaangażowaniem w kwestie kosmiczne i technologiczne, może liczyć na sprzyjające legislacje. Oczywiście, mówimy tutaj o dostępie do regulacji i polityki, które mogą wpływać na działalność wielkich firm. Jednocześnie ryzykiem jest to, że wyceny niektórych spółek są oderwane od fundamentów. W szczególności spółki technologiczne mają wysokie wyceny, które mogą nie być zrównoważone przez realne wyniki finansowe.
Może to prowadzić do sytuacji, w której mimo korzyści z polityki, zyski inwestorów będą ograniczone przez korektę rynkową. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że w USA jest wiele spółek, które jedynie w umiarkowanym stopniu uczestniczyły w ostatnich wieloletnich wzrostach i to właśnie wśród spółek Value upatrywałbym liderów dalszych wzrostów.
Rozmawiał Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl