- To bodaj największe zwycięstwo konserwatystów od 30 lat. Wynik wyborów daje premierowi Johnsonowi przewagę w Parlamencie i silny mandat na własną wizję procesu opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię - tak wyniki wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii skomentował w rozmowie z money.pl były wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski.
Wyniki expoll się potwierdziły.Ugrupowanie Borisa Johnsona zdobyło 363 mandaty, a drugie miejsce zajęła Partia Pracy, która wprowadzi do Izby Gmin 203 przedstawicieli - podaje BBC News. Szkocka Partia Narodowa zdobyła 55 mandatów. Liberalni Demokraci mogą liczyć na 13 miejsc w Izbie Gmin. Partia Walii wprowadzi 3 reprezentantów, a Zieloni jednego. 28 mandatów przypadnie pozostałym ugrupowaniom.
To oznacza definitywne zwycięstwo zwolenników opuszczenia UE, a jego scenariusz spocznie na rękach Borisa Johnsona. Walka była zacięta, zwłaszcza że wciąż wielu Brytyjczyków przeciwna jest rozstaniu z Unią.
- Brytyjczycy w sprawie brexitu są podzieleni mniej więcej po połowie. Paradoksalnie, co może wydawać się dziwne zwłaszcza w kontekście wygranej Borisa Johnsona, lekką przewagę mają obecnie zwolennicy pozostania Zjednoczonego Królestwa w Unii Europejskiej. Jednak problem antybrexitowców polega na tym, że są oni podzieleni ideologicznie na 3 partie: Partię Pracy, Szkocką Partię Narodową i liberałów. Skutek tego jest taki, że w systemie jednomandatowym, przegrali te wybory - wyjaśnia Jacek Rostowski.
- Jedno jest pewne - dodaje były wicepremier. - Wielka Brytania opuści zgodnie z zapowiedzią premiera Johnsona 31 stycznia 2020 r. Brexit się dokona.
Jak wyjaśnia Jacek Rostowski, zgodnie z umową z Brukselą do końca roku będzie obowiązywał okres przejściowy. W tym czasie ma zostać wynegocjowania umowy handlowej między UE a Zjednoczonym Królestwem. - Jest to niewyobrażalne. Przed szefem konserwatystów staje wyzwanie bowiem nigdy dotąd nie było umów handlowych negocjowanych w takim tempie - zaznacza.
Promyk nadziei
- Widmo twardego brexitu się oddala, ale nie znaczy to, że ten scenariusz mamy już za sobą. Nie jestem zachwycony wynikiem wyborów, ale można w nim znaleźć pewien jasny punkt. Przewaga i siła poparcia, jakie uzyskał premier wytrąca broń najzagorzalszym brexitowcom, którzy forsowali najtwardszy brexit. Nie będą mogli szantażować premiera Johnsona. - zaznacza Rostowski.
Boris Johnson będzie mógł poddać pod głosowanie w Izbie Gmin wynegocjowaną przez niego umowę z Brukselą i mając większość Wielka Brytania, miękko opuści UE z końcem stycznia, wciąż z możliwością przedłożenia o kilka miesięcy decyzji.
Jednak jest też inny scenariusz. Dobry wynik wyborów to bowiem również wiatr w żagle ambicji premiera. Może on, powołując się na mandat, jakim w tych wyborach obdarzyli go Brytyjczycy, próbować ugrać coś więcej i renegocjować warunki w tym i ustalenia względem wymiany handlowej.
Zdaniem Rostowskiego takiej obawy nie ma. - O kolejnej, nowej umowie wyjścia z UE nie ma mowy. Johnson nie jest w stanie jej wynegocjować, bowiem potrzebuje całego okresu do 31 stycznia, aby usankcjonować te ustalenia, które już wypracował z Brukselą - zaznacza. - Dla Johnsona politycznie ważniejsze jest wyjście 31 stycznia 2020 niż zmiana warunków brexitu. Pytanie, czy zdecyduje się na umowę, która w rzeczywistości określa relacje Londynu z Brukselą na odległym poziomie, mniej zażyłe niż relacje UE-Kanada? Boris Johnson NIE jest politykiem ideowym i dobry wynik w wyborach daje szansę na bliższe powiązania z Unią niż do tej pory prezentowane przez szefa torysów.
Jednak osobowość premiera Johnsona, każe przygotować się na każdą ewentualność. - Boris Johnson obiecał wyborcom, że nie będzie odwlekał koniec okresu przejściowego poza koniec 2020. Ale w tej sprawie nie można mu wierzyć. Zdradził już sojuszników - protestantów z Irlandii Północnej myślę, że nie będzie miał problemu, aby złamać i tę obietnicę zdradzając tym samym "twardobrexitowców" - ostrzega Jacek Rostowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl