Dane 20 tys. pracowników państwowych służb, w tym policji i CBŚP, Służby Ochrony Państwa czy Straży Granicznej wyciekły do internetu. Udostępnił je pracownik Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
Plik z danymi udostępniono w popularnym serwisie umożliwiającym wizualizację danych. Wyciek zauważył użytkownik tego serwisu, który szukał informacji na temat szczepień. Prawdopodobnie plik był listą osób zapisanych na szczepienia. Zawierał m.in. adresy, telefony i numery PESEL.
- To absolutny skandal - powiedział w rozmowie z money.pl były szef CBA i dyrektor CBŚ Paweł Wojtunik. - Jeśli w ten sposób wyciekają dane funkcjonariuszy, czyli osób, które powinny być szczególnie chronione, to jak mają się czuć pozostali obywatele?
Łup dla przestępców
Wyciek danych jest bardzo niebezpieczny, bo mając adresy, telefony czy numery PESEL oszuści mogą posłużyć przestępcom.
- Wypłynięcie numerów PESEL jest rzeczą niespotykaną i absolutnie niedopuszczalną, bo mając taki numer można wziąć kredyt - mówi Wojtunik.
Jednak w przypadku funkcjonariuszy ujawnienie takich informacji jest szczególnie groźne, bo jeśli poznają je przestępcy, mogą np. zaplanować zemstę, albo skutecznie zablokować działania policji.
- Mam nadzieję, że na tej liście nie było pracowników operacyjnych, czy funkcjonariuszy pracujących pod przykryciem - mówi Wojtunik. - Ale jeśli byli, to jest to pełna dekonspiracja i zagrożone może być nawet życie tych osób.
Zdaniem Wojtunika służby powinny teraz zrobić wszystko, żeby załatać dziury w zabezpieczeniach.
- Te dane każda ze służb powinna trzymać u siebie. Zupełnie nie rozumiem, po co w ogóle Rządowemu Centrum Bezpieczeństwa była taka lista. Czy RCB prowadzi kronikę funkcjonariuszy, którzy się szczepią? - mówi były szef CBA. - To stawia pod znakiem zapytania zabezpieczenia, jakie mają w tej chwili służby.
Politycy interweniują
Skandalem sprawę wycieku danych nazywa także poseł KO Maciej Lasek, który był gościem wtorkowego wydania programu "Newsroom" Wirtualnej Polski.
- Gdybyśmy spojrzeli na historię, to takie rzeczy się po prostu nie zdarzały. To pokazuje degrengoladę zarządzania polskimi służbami. Rząd już sobie tak naprawdę nie radzi z niczym. To skandal, który stawia nas w gronie krajów trzeciego świata - powiedział Lasek.
Po publikacji informacji o wycieku pilną interwencję do wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego przesłał senator Krzysztof Brejza.
Senator pyta m.in. o to, jak doszło do wycieku i kto za niego odpowiada. Senator wystąpił też do Urzędu Ochrony Danych Osobowych o wszczęcie kontroli.
RCB się tłumaczy
Tuż po zgłoszeniu wycieku RCB usunęło plik ze strony. Biuro zapewnia, że podjęło działania "zmierzające do całkowitego zablokowania formularza i zabezpieczenia wykazu rekordów przesłanych za jego pośrednictwem". Prowadzi też wewnętrzną procedurę wyjaśnienia. Zgodnie z przepisami o sprawie zawiadomi też UODO.
"W tej chwili prowadzimy spotkanie operacyjne, w trakcie którego analizujemy potencjalne przyczyny zaistniałej sytuacji. Gromadzimy także szczegółowe informacje dot. ewentualnego pobrania plików zawierających dane osobowe przez podmioty do tego nieuprawnione" - czytamy w komunikacie RCB.