Kowalczyk był gościem "Sygnałów dnia" w radiowej Jedynce. Jak tłumaczył, trzeba wyciąć około 150 tys. metrów sześciennych drewna, co stanowi kilka promili całego zasobu puszczy.
Powód? Korniki znów atakują. Zniszczone przez nie suche drzewa mogą być przyczyną pożaru. A ryzyko ognia jest w tym roku ogromne. Mamy suszę, od początku roku lasy płonęły już trzy tysiące razy, podczas gdy rok temu o tej porze ta liczba była o połowę mniejsza.
Po drugie, suche drzewa mogą się łatwo połamać albo przewrócić i stanowią poważne zagrożenie dla turystów. - Trzeba je wyciąć, bo to nadleśnictwo, a nie ekolodzy, odpowiada za bezpieczeństwo - tłumaczył Kowalczyk. Jak dodał, jeśli drzewo się przewróci i kogoś zabije, to nadleśniczy idzie do więzienia.
W ubiegłym roku Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że głośna i bezprecedensowa wycinka puszczy naruszała prawo UE.
Henryk Kowalczyk odniósł się też do projektu nowelizacji prawa oświatowego, dzięki któremu w całym kraju mają odbyć się matury. Był pytany, czy dobrym pomysłem jest plan awaryjny, w ramach którego w ostateczności to jednostki samorządu terytorialnego będą odpowiadać za klasyfikację uczniów. Miasta i gminy zwykle bowiem wspierają strajk nauczycieli.
- Wspieranie trzeba odróżnić od grania uczniami. Myślę, że żaden samorząd nie odważy się na to, by skazać uczniów na powtarzanie roku. Projekt w obecnej wersji jest moim zdaniem wystarczający - ocenił Kowalczy.
Dodał, że choć nie ma danych z całego kraju, to w jego powiecie rady pedagogiczne zwoływane są w normalnym trybie i odbywa się klasyfikacja uczniów. - Nie znam szkoły, która powiedziała, że nie udzieli promocji maturzystom.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl