W dwóch pierwszych miesiącach roku władze w Moskwie wydały na obronność około 2 bln rubli (równowartość 26 mld dolarów). W porównaniu z analogicznym okresem w roku poprzednim, gdy Kreml zaatakował Ukrainę, oznacza to wzrost o 282 proc. - powiadomił Reuters.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agencja zauważyła, że inwazja na sąsiedni kraj jest dla Rosji bardzo kosztowna, ponieważ wydatki zbrojeniowe Moskwy zwiększają się w niekontrolowany sposób i znacznie przekraczają wcześniejsze założenia budżetowe. Kwota wydana na armię w styczniu i lutym stanowi ponad 40 proc. nakładów na sektor zbrojeniowy zaplanowanych na cały rok 2023.
Jak podkreślono, koszty utrzymania sił zbrojnych znacząco wzrosły już w roku 2022, gdy trwała agresja Kremla na Ukrainę. Finansowanie armii stanowiło wówczas 17 proc. wszystkich wydatków budżetowych, podczas gdy w roku 2021 - nieco ponad 14 proc.
Skok wydatków na zbrojenie
Skok wydatków na wojsko, jaki dokonał się w państwach europejskich po wybuchu wojny w Ukrainie, nie był oglądany od dawna. Rekordzistką pod tym względem została Finlandia. Eksperci podkreślają, że nie zanosi się, by ten trend miał się zmienić w najbliższym czasie.
Nakłady zaatakowanej przez Rosję Ukrainy skoczyły w 2022 r. o 640 proc. Przy jednoczesnym załamaniu się gospodarki daje to już 34 proc. proc PKB tego kraju (rok wcześniej było to 3,2 proc.), czyli 44 mld dol. Państwa europejskie na zbrojenia przeznaczyły łącznie 480 mld dol. To więcej nawet niż w 1989 r., czyli ostatnim roku zimnej wojny.
W Polsce w ubiegłym roku środki przeznaczone na nowe uzbrojenie były ponad dwa razy wyższe niż rok wcześniej. W 2023 r. wydamy na obronność ok. 4 proc. PKB, co stawia nas w czołówce NATO.