Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
KB
|

Nadal są sądy, które płacą jak chcą. "Obowiązuje zasada: komu nie pasuje, ten wylatuje"

82
Podziel się:

Pracują w jednym sądzie. On jest kierowcą i zarabia 4 tys. zł miesięcznie, a ona inspektorem w wydziale wizytacyjnym z 20-letnim stażem i ma pensję 3350 zł. Pracownicy sądów skarżą się związkowcom, że są niesprawiedliwie wynagradzani. Ministerstwo Sprawiedliwości deklaruje, że widzi problem i pracuje nad zrównaniem zarobków.

Nadal są sądy, które płacą jak chcą. "Obowiązuje zasada: komu nie pasuje, ten wylatuje"
Różnice w wynagrodzeniach na tych samych stanowiskach w poszczególnych sądach wynoszą nawet po kilka tysięcy złotych miesięcznie. (PAP, Darek Delmanowicz)

Kuratorzy, sekretarze, protokolanci, inspektorzy, kadrowe, kierowcy i woźni – mimo że w każdym sądzie wykonują niemal identyczną pracę, są bardzo różnie opłacani. Różnice w wynagrodzeniach na tych samych stanowiskach w poszczególnych sądach wynoszą nawet po kilka tysięcy złotych miesięcznie.

Ministerstwo Sprawiedliwości przyznaje, że problem jest i że próbuje z nim walczyć. Jednak, jak podkreślają urzędnicy, sądy, chociaż dysponują publicznymi środkami, mają też pewną swobodę w kształtowaniu płac.

Rozporządzenie z marca 2017 r. dotyczące płac wskazuje przedziały "od – do", w ramach których może być wyznaczana pensja. Widełki są jednak tak duże, że na niektórych stanowiskach można zarabiać zarówno najniższą krajową, średnią, jak i 12 tys. zł. Mowa tu oczywiście o pensji podstawowej, bez dodatków stażowych.

Zobacz także: Inflacja szaleje, ceny rosną. Polska niechlubnym liderem w UE

Przykładowo, w sądach rejonowych we: Włoszczowej, Staszowie, Pińczowie i Opatowie, które mają wspólnego dyrektora i jeden budżet powiązany z Sądem Okręgowym w Kielcach, różnice w zarobkach w przypadku starszego sekretarza wynoszą tysiąc złotych (wynagrodzenia zaczynają się od kwoty 3,4 tys. zł brutto, a kończą na 4,4 tys. zł).

"Ciekawie" kształtują się również różnice w zarobkach w podziale na stanowiska. I tak z danych za 2020 r. wynika, że w Sądzie Okręgowym w Kielcach jeden z tamtejszych kierowców zarabia 4 tys. zł miesięcznie, podczas gdy starszy protokolant - 2800 zł, a straszy inspektor w wydziale wizytacyjnym z wieloletnim stażem zawodowym - 3350 zł.

Interesujące są również zarobki jednej z osób z działu kadrowo-płacowego tego sądu. Z dokumentów, do których dotarł money.pl, wynika, że otrzymuje ona maksymalną stawkę przewidzianą na zajmowanym stanowisku, czyli 7400 zł miesięcznie. To więcej niż wynosi pensja osoby z takim samym zakresem obowiązków i odpowiedzialności w największym sądzie w Polsce, czyli w Warszawie.

Widzieliśmy pismo związkowców w sprawie tej specjalistki od płac i kadr, które w lutym trafiło do Ministerstwa Sprawiedliwości. Wskazują w nim, że nie potrafi obsługiwać programu płacowo-kadrowego, a kamery sądowego monitoringu wiele razy przyłapywały ją jak w ciągu dnia pracy wychodzi z sądu.

O wyjaśnienia w sprawie różnic w wynagrodzeniach zwróciliśmy się 24 lutego do prezesa SO w Kielcach, sędziego Ryszarda Sadlika. Do chwili publikacji tekstu nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.

Związkowcy: liczą się układy, a nie kompetencje

Związkowcy z Krajowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Ad Rem", którzy walczą z nepotyzmem płacowym w sądach, nie owijają w bawełnę: są w Polsce takie sądy, gdzie wciąż obowiązuje zasada: nieważne, co umiesz i jak pracujesz, ale czyim krewnym lub znajomym jesteś.

- Wiele sądów w Polsce poradziło już sobie z nierównościami płacowymi i stosuje uczciwe i transparentne zasady wynagradzania, ale są również i takie, gdzie dyrektorzy lub prezesi podejmują decyzje arbitralnie, bez porozumienia ze związkami, co jest oczywistym naruszeniem prawa związkowego – mówi money.pl Justyna Przybylska, przewodnicząca zarządu KNSZZ "Ad Rem".

Fakt poczucia krzywdy i niesprawiedliwości wśród pracowników sądowych oraz istnienie układów towarzyskich potwierdza nam również Małgorzata Marczulewska, prezes Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.

Chociaż, jak podkreśla, środowisko prawnicze jest hermetyczne, zdarza się, że zdesperowani pracownicy sądówki zgłaszają jej poważne naruszenia prawa. Głównie chodzi o pomijanie ich przy podwyżkach i premiach oraz mobbing.

- W środowisku prawniczym wciąż obowiązuje zasada "komu nie pasuje, ten wylatuje" i dotyczy to nie tylko prawników, ale i pracowników administracyjnych czy osób, które zajmują się szeroko rozumianą obsługą sądów czy kancelarii prawnych – podkreśla nasza rozmówczyni.

- Pod latarnią bywa najciemniej – potwierdza Justyna Przybylska i podaje kolejny przykład, tym razem z Krakowa.

W tamtejszym Sądzie Okręgowym w ubiegłym roku miało dojść do planowanych podwyżek – średnio o 400 zł na etat. Pieniądze rozdzielono, ale według uznania kadry zarządzającej, z pominięciem opinii związkowców. "Ad Rem" zgłosiło naruszenie przepisów do Państwowej Inspekcji Pracy (PIP). O wynikach postępowania Inspekcja rozmawiać jednak nie chce.

W mailu przesłanym do redakcji rzeczniczka prasowa PIP Danuta Rutkowska tłumaczy to obowiązkiem zachowania w tajemnicy zarówno źródła skargi, jak i jej treści oraz wyników przeprowadzonego w związku z tym postępowania.

Ministerstwo: przyglądamy się i sprawdzamy

Ministerstwo Sprawiedliwości dostrzega problem nierówności w wynagrodzeniach. Urzędnicy zapewniają, że każde zgłoszenie w takiej sprawie jest przez nich wnikliwie sprawdzane. Potwierdzają to również sami związkowcy.

"Ministerstwo Sprawiedliwości zwracało uwagę prezesom i dyrektorom sądów apelacyjnych na problem dysproporcji płacowych pomiędzy równorzędnymi stanowiskami w obrębie sądów tej samej apelacji, jak również między apelacjami. Ministerstwo wskazywało na konieczność kształtowania w sądach jednolitej i przejrzystej struktury wynagrodzeń, odpowiadającej kwalifikacjom i realizowanym zadaniom" – czytamy w komunikacie przesłanym przez biuro prasowe MS.

Urzędnicy podkreślają, że zapewnienie odpowiedniego wynagradzania pracowników sądów to jeden z priorytetów obecnego ministra sprawiedliwości. Przypominają też, że tylko w ciągu dwóch ostatnich lat wynagrodzenia w sądach wzrosły średnio o 900 zł w przeliczeniu na etat.

Jak wskazuje przewodnicząca KNSZZ "Ad Rem”, problemem pozostaje część kadry zarządzającej pracująca w sądach, która łamie przepisy prawa oraz treść rozporządzenia o wynagrodzeniach, które daje zbyt szerokie widełki przy ustalaniu płac.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(82)
WYRÓŻNIONE
fdsa
4 lata temu
no wiemy nie od dzisiaj ze w sądach liczą sie układy, im kto bagatszy i stac go na lepsza papugę to wyłga sie ze wszystkiego,
Cytryn
4 lata temu
Polska - najobrzydliwszy kraj świata. Ohyda.
Adam
4 lata temu
A najlepsze jest to, że jak chcesz iść na państwowe to głównie obstawione:-)Tak im źle, ale rękami i nogami bronią miejsc pracy.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (82)
Mati
4 lata temu
Tak samo jest w innych instytucjach państwowych (np. US, ZUS).Siatka plac jest skonstruowana tak aby widełki miały rozpiętość pozwalającą jednym na tym samym stanowisku dać minimum a drugim maksimum i nie ma znaczenia wiedzą, czy staż pracy. Różnice w skali kraju są ogromne, zresztą w ramach jednostki e tym samym mieście też.
wdrn
4 lata temu
To wina kierowników sądów. Bardziej szczegółowo braku kwalifikacji i nepotyzmu.
wwww
4 lata temu
W jednostkach samorządowych to samo kierowca dyrektora OPS o 1500 zł brutto więcej od inspektora z 20 letnim stażem pracy. Znajomości ponad wszystko.
Protokólant
4 lata temu
Czytam i czytam te komentarze i utwierdzam się ze jednak ciemnogród ... Masakra jakaś, ludzie nie macie pojęcia jak zwykle z reszta o czym piszecie Jest tyle konkursów ze dla każdego miejsca wystarczy w sądzie, idźcie spróbujcie zobaczymy ile dacie radę napylac na sali rozpraw godzin dziennie
Clerc
4 lata temu
Niech zniosą regulowane wynagrodzenia sędziów i zabiorą wszelkie przywileje, przede wszystkim oskładkować normalnie ich wynagrodzenia i emerytury na zwykłych zasadach - i tak dużo zarabiają, to głodowych mieć nie będą. To, że konstytucyjnie sędzia ma być wynagradzany godziwie, nie oznacza bynajmniej, że ma być bogaty - ma tylko być wolny od trosk o bieżące utrzymanie, a tu i pięć tysięcy na rękę wystarczy, to od razu przestaną świrować, zadzierać nosa i olewać pozostałą kadrę. Zabrać sędziom asystentów itd. jeszcze nie tak dawno nie było ich wcale, niech sobie trochę przypomną, jak się pracuje. Aha, i zakaz układania pasjansa na komputerze w czasie rozprawy.
...
Następna strona