Jak pisaliśmy w money.pl, właśnie ważą się losy wysokości wynagrodzenia minimalnego w 2020 r. Według wcześniejszych założeń ma wynosić 2450 zł brutto. Sam premier przyznał jednak, że kwota ta może jeszcze urosnąć. W rządzie mówiło się o dodatkowych 50 zł. - 1 stycznia 2020 roku płaca minimalna wzrośnie do 2600 zł - zadeklarował natomiast premier Mateusz Morawiecki na konwencji wyborczej PiS w Lublinie.
Tymczasem prezes PiS Jarosław Kaczyński już zapowiada kolejne podwyżki. Podczas tej samej konwencji ogłosił, że na koniec 2020 r. pensja minimalna wyniesie 3 tys. zł brutto. To co prawda skrót myślowy, bo kwota ta miałaby obowiązywać od 2021 r., ale nie zmienia to faktu, że podwyżka ma być. A i na tym nie koniec. Na koniec kolejnej kadencji, w przypadku wygranej obecnej ekipy rządzącej, najniższe zarobki w Polsce skoczą do 4 tys. zł brutto.
Zwiększenie płacy minimalnej pomoże nie tylko najsłabiej zarabiającym, ale także osobom, które często zatrudnione są w ten sposób tylko fikcyjne. Realnie bowiem dostają większe pieniądze pod stołem. Wyższa pensja minimalna to w ich przypadku większe składki i wyższe emerytury w przyszłości.
Taka obietnica nie wygeneruje dla budżetu kosztów. Wręcz przeciwnie, zapewni większe wpływy. Koszty poniosą za to przedsiębiorcy. - PiS stosuje innowacyjną metodę podnoszenia podatków - komentuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Pracodawców Polskich. Precyzuje, że podniesienie płacy minimalnej, spowoduje podniesienie wpływów z VAT.
Czy przedsiębiorcy będą się w związku z tym buntować? Kaźmierczak szacuje, że w 20-30 proc. powiatów może być problem z wypełnieniem ustawowych progów płacowych. Ostatecznie zapłacą jednak konsumenci. - Nie ma innej opcji. Ceny usług i towarów wzrosną. Przedsiębiorcy w ten sposób odbiją sobie ponoszone koszty - mówi Kaźmierczak.
Całą politykę fiskalną rządu prezes ZPP nazywa "ryzykowną", bo oparta jest o dobrą obecnie koniunkturę. Jak zaznacza, do tej pory obietnice udawało się spełniać bez szkody dla gospodarki. Co będzie dalej pokaże czas.
Ekspert zaznacza jednocześnie, że PiS nie tylko innowacyjnie podnosi, ale i obniża podatki. Taką "obniżką" jest np. 500+, dzięki któremu najmniej zarabiające rodziny w zasadzie nie odczuwają obciążeń podatkowych.
Prezes PiS w Lublinie obiecał jeszcze jedną rzecz - w 2040 r. Polska i Niemcy będą na tym samym poziomie gospodarczego rozwoju. Co na to ekspert? - W takiej perspektywie czasowej mogę obiecać wszystko. Jest taki popularny cytat: "prognozowanie jest trudne, zwłaszcza gdy dotyczy przyszłości" - podsumowuje Kaźmierczak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl