O wynagrodzeniu dla Pierwszej Damy mówi się od lat, ale na słowach się kończy. To niepopularny temat, bo choć wielu ludzi intuicyjnie czuje, że małżonka prezydenta, która przez czas jego kadencji nie pracuje, powinna być wynagradzana, to jednak takiej propozycji zawsze towarzyszą zarzuty, że to gra polityczna na rzecz jakiejś określonej osoby.
Temat więc najpierw rozpala wyobraźnię, a później umiera w niesławie. Przypomnijmy, że latem 2020 r. PiS chciał podwyżek dla parlamentarzystów, prezydenta, premiera i ministrów, a przy okazji przyznania wynagrodzenia dla Pierwszej Damy. Po krytyce płynącej z wielu stron politycy wycofali się z pomysłu.
Przymykanie oczu nie powoduje jednak, że problem znika. Pierwsza Dama nie tylko nie otrzymuje wynagrodzenia, lecz także nie ma odprowadzanych składek emerytalnych za czas, kiedy pełni funkcję publiczną. Obecnie składki ZUS za swoją małżonkę opłaca sam Andrzej Duda, ale to przecież tylko łatanie dziury w systemie.
Kwestia wynagrodzenia powróciła, gdyż w środę sejmowa Komisja Petycji zajęła się petycją w tej sprawie. Petycja została złożona zaraz po tym, jak PiS wycofał się z propozycji przyznania wynagrodzenia Pierwszej Damie.
Sejmowi prawnicy dali zielone światło
"Jednym z widocznych objawów źle działającego Państwa Polskiego jest z jednej strony oczekiwanie, że małżonek Prezydenta RP stanie się osobą publiczną, a z drugiej - że będzie to realizować za własne pieniądze, bez wynagrodzenia i bez zabezpieczenia emerytalnego. Posłowie powinni – wreszcie – zrobić to, co już 30 lat temu należało uregulować, wyrażając w ten sposób szacunek i uznanie dla pracy, jaką małżonek/a Prezydenta RP wykonuje dla dobra kraju" – czytamy w niej.
Biuro Analiz Sejmowych zapoznało się z problemem i poparło wnioskodawców. Petycja odniosła więc sukces – lecz połowiczny.
O ile w środę pozytywnie wypowiadali się posłowie zarówno koalicji, jak i opozycji, to opozycja przekonywała, że z inicjatywą powinna wyjść od marszałka Sejmu.
Kto powinien wnioskować o pensję
– Sprawa zbyt ważna, by wprowadzać ją tylnymi drzwiami. Status małżonka prezydenta musi zostać uregulowany, musi mieć prawo do wynagrodzenia, ubezpieczenia, ale projekt musi powstać w trybie normalnej debaty. Inicjatywa mogłaby wystąpić od marszałka Sejmu, przy jasnym stanowisku rządu. Gdyby komisja petycji miała wystąpić, byłoby to bardzo niepoważne – powiedział szef komisji Sławomir Piechota, którego cytuje "Fakt".
Z kolei wiceprzewodnicząca Komisji Petycji Urszula Augustyn z KO jest zdania, że to kancelaria powinna wnieść ten projekt.
– Pan prezydent jest drugą kadencję i doskonale wie, że ta sprawa powinna być uregulowana – powiedziała.
Jak dodała, taki projekt powinien zawierać katalog obowiązków małżonki prezydenta. Jej zdaniem najuczciwiej będzie, jeśli pensja wypłacana będzie dopiero od kolejnej kadencji.
Dziennikarze "Faktu" przesłali do Kancelarii Sejmu pytanie o to, czy Elżbieta Witek jest gotowa wyjść z taką inicjatywą, lecz nie otrzymali jeszcze odpowiedzi.