Eksperci podkreślają, że dyrekcja Toyoty od dawna wskazuje, iż należy dążyć do redukcji emisji w najbardziej efektywny sposób, a nie stawać się bezwzględnym zwolennikiem elektryfikacji za wszelką cenę. W tym celu japońska firma, we współpracy z chińskim koncernem Guangzhou Automobile Group (GAC Group), zainwestowała już 6 miliardów dolarów w prace nad wdrożeniem do produkcji seryjnej technologii silników spalinowych na amoniak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy typ silnika. Samochody elektryczne zastąpione?
Zaprezentowany w 2023 roku prototyp takiego silnika sprawił, że prezes Toyoty, Koji Sato, stwierdził wprost: "Nasz silnik na amoniak to koniec samochodów elektrycznych". Eksperci wskazują, że jest to śmiała deklaracja, jednak nie została ona wypowiedziana przypadkowo, bowiem prace nad tą technologią wciąż trwają - podaje moto.pl.
Technologia ma potencjalne wady. Jedną z głównych zalet silników spalających amoniak jest możliwość adaptacji istniejących modeli samochodów, bez konieczności fundamentalnej zmiany ich konstrukcji. Wymagane jest jedynie dostosowanie silników do spalania tego paliwa, co stanowi wyzwanie związane m.in. z koniecznością osiągnięcia wysokiego stopnia kompresji mieszanki paliwowo-powietrznej.
Samochody elektryczne coraz popularniejsze
Samochody elektryczny zyskują na popularności. Największym producentem tego typu pojazdu są Chiny. W 2023 roku ich globalny eksport w tym segmencie wzrósł aż o 70 proc., sięgając wartości 34,1 mld dolarów. Unia Europejska odpowiada za blisko 40 proc. chińskiego eksportu pojazdów elektrycznych, będąc tym samym ich największym importerem
W 2023 roku nawet co czwarty samochód elektryczny sprzedany w Unii Europejskiej pochodził z Chin. Eksperci, na których powołuje się agencja, wskazują, że notoryczny deficyt handlowy UE z Chinami, przekraczający rocznie ok. 400 mld euro, wynika głównie z nierównego wzajemnego dostępu do rynku i nieuczciwych praktyk Pekinu, w tym szeroko zakrojonych dotacji rządowych.