"Sytuacja w Stadninie Koni Janów Podlaski związana jest z ogólną sytuacją w rolnictwie w 2018 roku i jest (...) efektem niespotykanej od lat suszy" - to fragment odpowiedzi wiceministra rolnictwa na pytanie posła Krzysztofa Brejzy o sytuację finansową w polskich stadninach. To właśnie one przez lata były perłą w koronie polskiego rolnictwa.
Analiza dokumentów spółki oraz ostrzeżeń przed suszą pokazuje, że brak opadów przez lata nie przeszkadzał w zarabianiu na janowskim stadzie. Co więcej, wiceminister Szymon Giżyński pisze w odpowiedzi o sytuacji w roku 2018, za który... spółka nie złożyła jeszcze sprawozdania. Pytanie brzmi: czy może być gorzej niż przed rokiem?
O konie z Janowa Podlaskiego na sierpniowych aukcjach przez lata walczyli najbogatsi hodowcy z całego świata. Zarządzający stadniną mogli chwalić się milionowymi zyskami. Dziś po tamtej sławie pozostało jedynie wspomnienie, a spółka regularnie notuje straty.
Spadające wyniki
Ministerialne pismo o złe (dla opinii publicznej wciąż są nieznane - red.) wyniki janowskiej stadniny oskarża suszę. I faktycznie w 2018 r. Instytut Upraw i Nawożenia Gleby dwunastokrotnie w trzynastu badanych okresach ogłaszał wystąpienie na terenie Polski suszy. Rok wcześniej takie alerty dotyczyły trzech okresów, a w 2015 r. - dziesięciu. Dlaczego o tym piszemy? Ponieważ rok 2017, gdy problem niemal nie istniał zamknął się stratą ponad 1,5 mln zł, podczas gdy dotknięty suszą 2015 zyskiem przekraczającym 3,5 mln zł.
Pewnym wyjaśnieniem może być poniższe zestawienie.
Wykres wyraźnie pokazuje zależność wyniku rocznego spółki od wyniku sierpniowych aukcji. O ile rok 2015 przyniósł rekordowe ponad 4 mln euro przychodu ze sprzedaży koni i prezes mógł chwalić się zamknięciem roku z "górką" 3,5 mln zł, to już rok później 1,27 mln euro zarobione na aukcjach zmieniło się w jedynie 81 tys. rocznego zysku. Niespełna pół miliona euro przychodu w 2017 i roczna strata na poziomie ponad 1,5 mln zł nie wróży dobrze wynikowi za 2018 r., gdy aukcje zamknęły się przychodem niespełna 260 tys. euro.
Główne źródło zysku stadniny - bydło
Spójrzmy jednak w najnowsze dostępne dokumenty finansowe spółki, czyli sprawozdanie finansowe za rok 2017. Produkcja roślinna stanowi tylko dwa z dziesięciu opisanych źródeł przychodu spółki, a to właśnie ona jest najbardziej narażona na suszę. Co więcej, w roku dotkniętym suszą, kwotowo obliczane przychody z tej działalności były wyższe niż przed rokiem czy dwoma, gdy pogoda była zdecydowanie lepsza.
Warto zauważyć także, że spadek wartości sprzedanych koni, doprowadził do sytuacji, w której od 2016 r. głównym źródłem gotówki dla spółki stała się... hodowla bydła i sprzedaż mleka. Obie te dziedziny od 2015 r. utrzymują się na poziomie zmieniającym się maksymalnie o około pół miliona złotych.
Próba wyjaśnienia wpływu suszy na wynik finansowy spółki musi skończyć się kosztem zakupu paszy. Sprawozdanie nie pozostawia jednak wątpliwości, że nie tu należy szukać winnego. Już na początku sprawozdania czytamy:
"Spółka nie ma wątpliwości: Analiza jakości gruntów Spółki pokazuje, że nie ma szans na uzyskiwanie wysokich plonów". Mowa o 1700 hektarów, z których 41 proc. to grunty orne, a 46 proc. użytki zielone (np. pastwiska). Co ciekawe, choć zysk spółki pomiędzy 2015 a 2017 spadł o około 5 mln zł, to łączny plon wzrósł o 500 ton. Jeszcze bardziej interesujący wynik przynosi zestawienie wydatków na paszę w 2016 i 2017 z wynikami stadniny w tych latach. Mimo wydania o około pół miliona złotych mniej, wynik roczny pogorszył się o ponad 1,5 mln zł.
Lektura dokumentów i fragment pisma wiceministra przynosi smutny wniosek - jeśli faktycznie susza wpłynęła na wynik Stadniny Koni Janów Podlaski w 2018 r., to należy spodziewać się kolejnego smutnego rekordu. Rekordu straty. Jeszcze w sierpniu ubiegłego roku Anna Stojanowska, wiceprezes Europejskiej Organizacji Hodowców Koni Arabskich, ostrzegała, że stadniny od początku lat 90-tych są spółkami prawa handlowego, które "by żyć, muszą zarobić".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl