Teraz to się zacznie. Wybory wygrane, czas na realizację obietnic. Część pomysłów PiS podkreślał przez całą kampanię. O części nie mówił ani słowa. Partia zapisała je jednak w programie. I stworzyła sobie "świat według PiS".
Zobacz także: Wstępne wyniki wyborów
A prezes Jarosław Kaczyński obiecuje Polskę z lepszymi i prostymi podatkami, z kaucją za butelki plastikowe, z podwyżkami pensji w administracji, z odnowioną wielką płytą oraz z dokończonym przekształceniem użytkowania wieczystego. Dużo? To tylko krótki fragment. Będzie jeszcze sprawdzanie czy fermy drobiu są dostatecznie daleko od domów, a mężczyźni i kobiety mają równe płace. Bo PiS chce walczyć o równość płac, pomimo - jak piszą autorzy programu - "różnic pomiędzy płciami".
Na liście "do zrobienia" jest też między innymi tzw. podatek Belki, którym "trzeba się zająć". Są też plany skokowej podwyżki pensji minimalnej i zarys programu 14. emerytury dla Polaków. Wszystko to, czego w minione cztery lata PiS nie zrobił, ma być wymyślone, rozpisane, rozpoczęte i zakończone.
Plan gospodarczy według PiS ma trzy filary - wszystkie jak najbliżej wyborców i ich portfeli. Po pierwsze w programach socjalnych nie zmienia się nic - "Rodzina 500+" wciąż zostaje, założenia programu są stałe. To dobra i zła wiadomość. Dobra, bo nikt nie straci świadczeń. Zła, bo 500+ wciąż będzie warte 500 zł. A przecież nikogo nie trzeba przekonywać, że dziś ta kwota jest warta mniej niż w 2015 roku (gdy startował sztandarowy pomysł PiS).
W 2020 roku wrócić ma 13. emerytura, czyli jednorazowy dodatek - tym razem będzie to 1,2 tys. zł dla wszystkich seniorów na emeryturze i rencie. Od 2021 roku pojawi się z kolei nowy program - 14. emerytury. PiS już wie, że nie dla każdego wystarczy. Gwarantowaną kwotę dostaną tylko ci, którzy nie przekroczą 120 proc. średniej emerytury. To około 2,9 tys. zł.
Po drugie, PiS już zapewnia, że kolejne waloryzacje będą kwotowo-procentowe. Co to oznacza? Zwykła waloryzacja jest tylko dodatkowym procentem od emerytury. Im mniejsze świadczenie co miesiąc dostaje senior, tym mniejsza jest waloryzacja. Stąd pomysł, by zapewnić pewne minimum. W 2019 roku było to 70 zł. Ci, których waloryzacja była mniejsza - i tak otrzymywali taką kwotę. Ci z wyższą waloryzacją - dodatku nie mieli.
Gigantyczny wzrost pensji minimalnej
Kolejny filar to podnoszenie pensji minimalnej. I to dynamicznie. Jak dowodziliśmy w money.pl, PiS realizując takie obietnice, byłby lepszy w podnoszeniu ustawowego minimum nie tylko od Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Jarosław Kaczyński byłby lepszy nawet od Edwarda Gierka z czasów PZPR.
W 2020 roku pensja minimalna ma mieć poziom 2,6 tys. zł. W 2021 będzie to już 3 tys. zł. Pod koniec kadencji - w 2023 roku - będzie to już 4 tys. zł. To blisko 2,8 tys. zł na rękę.
To jednak tylko kilka elementów programu. I tak PiS deklaruje, że najbliższą kadencję spędzi na porządkowaniu podatków.
Zgodnie z programem - powstanie zupełnie nowa ordynacja podatkowa. I tak do zmian będzie podatek dochodowy, na nowo PiS napisze ustawę o opodatkowaniu rent oraz płac. PiS zapewnia też, że zmiany dotkną podatku kapitałowego, czyli tzw. podatku Belki. Tę daninę zna każdy Polak, który oszczędza i inwestuje. Wystarczy mieć pieniądze na niskooprocentowanym koncie, by tracić aż 19 proc. zysku na rzecz państwa. Zniknąć mają za to opłaty skarbowe, miejscowe i targowe.
Inna obietnica? Dopieszczenie budżetówki. Wynagrodzenia w tej sferze mają rosnąć. O ile? Tego już w programie nie sposób znaleźć.
Wielka płyta do przebudowy
Nowością ma być zajęcie się tzw. wielką płytą, czyli starym budownictwem. Termomodernizacja, remonty, ocieplenie i poprawa bezpieczeństwa - taki jest plan na budowle rodem z poprzedniej epoki.
Do tego PiS chce, by Polacy zaczęli częściej tworzyć kooperatywy mieszkaniowe. Mają wspólnie budować mieszkania - w grupach składających się minimum z trzech osób. Dzięki temu uzyskają szybciej niezbędne dokumenty, ma wyjść też taniej niż u dewelopera. Prace nad tym pomysłem ruszyły już nawet w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju.
Z programu PiS wynika, że w nowej kadencji powróci temat użytkowania wieczystego. "W pierwszym etapie, 2,5 mln dawnych użytkowników wieczystych z mocy prawa stało się już właścicielami udziałów w gruncie wykorzystywanym na cele mieszkaniowe. Kolejnym krokiem będzie przekształcenie użytkowania wieczystego we własność, dotyczące 4 mln użytkowników, na gruntach wykorzystywanych w celach komercyjnych" - zaznacza PiS.
Choć trudno w to uwierzyć, Prawo i Sprawiedliwość planuje zająć się równością płac pomiędzy mężczyznami a kobietami. "Kobiety i mężczyźni od zawsze pięknie się różnili i jednocześnie uzupełniali. Istnieje wiele cech biologicznych, psychologicznych i społecznych, które stanowią o zasadniczej odmienności płciowej kobiet i mężczyzn, jednakże nie zaliczają się do nich ani pracowitość, ani talent i umiejętności czy też sumienność" - pisze PiS w programie.
Wieś pod parasolem
Nie ma wiatraków, nie będzie ferm drobiu w okolicach zabudowań na wsi. PiS chce walczyć z nieprzyjemnymi zapachami, które muszą znosić co niektórzy pechowcy. Dalej od zabudowań będą też budowane wysypiska śmieci, instalacje techniczne i przemysłowe.
"Wieś (…) może być miejscem zwykłej działalności rolniczej i gospodarczej, natomiast wszelka uciążliwa działalność przemysłowa, gospodarcza czy rolnicza musi być odsunięta na bezpieczną odległość od obszarów zamieszkania" - deklaruje PiS. I już zapowiada, że mieszkańcy niewielkich miejscowości otrzymają wsparcie urzędników. W walce ze smrodem mają pomóc kontrole.
Istotną zmianą, którą od miesięcy konsekwentnie podkreśla PiS, jest zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS. To bezpiecznik, który sprawia, że najlepiej zarabiający nie opłacają gigantycznych składek na ubezpieczenia społeczne, a w przyszłości nie będą pobierać gigantycznych emerytur. Brak limitu to mniejsze wynagrodzenie dla grupy blisko 300 tys. osób. Jednocześnie to problem dla ich pracodawców.