Sprawę opisuje "Rzeczpospolita". Czytamy w niej, że śledczy zdołali ustalić nowe fakty związane z wyprowadzeniem pieniędzy z kasy CBA.
Katarzyna G., cywilna pracownica wydziału finansów w CBA i jej mąż Dariusz G. zostali aresztowani 31 grudnia 2019 r. pod zarzutem przywłaszczenia znacznych środków. Wówczas nie wiadomo jeszcze było, o jakich pieniądzach dokładnie mowa, bo prowadzone przez prokuraturę śledztwo objęto całkowitą tajemnicą.
Wstępne wyliczenia mówiły o 5 mln zł, ale teraz okazuje się, że z funduszu operacyjnego CBA mogło zniknąć nawet 8 mln zł. Konkretna kwota jest trudna do ustalenia, bo przepływów nikt nie kontrolował. Wydatki księgowano raz na 2-3 miesiące, a wpłat praktycznie nikt nie kontrolował.
Pieniądze wydał mąż urzędniczki, który nałogowo obstawiał wyniki meczów u bukmachera. Konkretniej w firmie STS - zarówno w internecie, jak i w punktach stacjonarnych. Stawki w zakładach sięgały często nawet 20 tys. zł.
To o tyle ciekawe, że Dariusz G. od dłuższego czasu pozostawał bezrobotny po tym, jak stracił pracę w firmie telekomunikacyjnej. Mimo to stać go było na grę za wysokie stawki. U bukmachera zyskał więc status VIP.
Prokuratura uznała, że pieniądze pochodziły z przestępstwa, więc należy zająć konta STS. Firma nie zgadza się z taką decyzją i złożyła w tej sprawie zażalenie do sądu. Sprawa ma być rozpoznana w przyszłym tygodniu.
STS podkreśla, że transakcje Dariusza G. firma zgłaszała skarbówce. Tylko służby mogą bowiem kontrolować, skąd gracz ma pieniądze. Bukmacher nie może tego robić.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl