W poniedziałek doszło do kolejnej na przestrzeni kilku miesięcy katastrofy samolotu MiG-29.Maszyna spadła w miejscowości Stoczek w woj. mazowieckim. MiG runął na tereny niezabudowane, na szczęście z dala od ludzi. Pilot zgłosił awarię i zdążył się katapultować. Polska cały czas korzysta z maszyn, które powinny już powoli być obiektami muzealnymi.
Tymczasem Flota ostatnich 19 myśliwców typu MiG-29 właśnie została wystawiona na sprzedaż przez węgierskie ministerstwo obrony – poinformowało Radio Swoboda. Cena wywoławcza - 10 mln dol. Pod młotek trafią samoloty, a także części i dodatkowe silniki.
Węgrzy pozbywają się ostatnich maszyn tego typu. Pod koniec 2011 roku sprzedali 8 myśliwców. Sama decyzja o uziemieniu MiG-ów zapadła jeszcze wcześniej, w 2010 roku.
W Polsce tymczasem trzydzieści MiG-ów wciąż lata. Po dzisiejszym wypadku już tylko 29. Większość służbę z polską szachownicą rozpoczęła dokładnie 30 lat temu. Pozyskaliśmy je z różnych źródeł. Dwanaście, wówczas nowych, odebraliśmy pod koniec lat 80. od Rosjan. Kolejnych dziewięć otrzymaliśmy do Czechów, oddając im śmigłowce W-3A Sokół. W 2004 r. Niemcy oddali nam za symboliczne 1 euro aż 23 tego typu samoloty.
28 lat bez wypadku i 2 katastrofy
O konieczności ich wymiany mówi się od dłuższego czasu. Szczególnie po drugiej w ciągu siedmiu miesięcy katastrofie z ich udziałem. Doszło do niej w lipcu ubiegłego roku pod Pasłękiem. Pilot nie przeżył. Tragedię tę poprzedził wypadek MIG-29 w grudniu 2017 r.. Dzisiejsza tylko pogarsza statystyki.
Warto jednak zaznaczyć, że wymiana tych maszyn zapisana została już lata temu w rządowym programie "Harpia", ale nadal dokument nie wyszedł poza etap analiz. – Wydaje się, że mamy pilniejsze potrzeby operacyjne dla wojska. Trzeba powiedzieć też, że programy lotnicze są jednymi z najdroższych – mówi money.pl Grzegorz Sobczak, ekspert lotniczy z "Skrzydlatej Polski".
Piloci szkoleniowcy, z którymi rozmawiał money.pl, oficjalnie nie chcą zabierać głosu, ale przyznają, że "stare, dobre MiG-i" powinny już zostać wycofane. - MiG-29 już się nie wpisuje w nowoczesny system szkolenia pilotów. To samolot wysłużony – zaznacza pilot w stopniu majora.
Utrzymaniem sprawności samolotów zajmują się Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w Bydgoszczy, z kolei za remonty silników odpowiadają Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 4 w Warszawie. Koszt ich utrzymania, choć są stare, nie jest jednak problemem. Jest nim zbliżający się nieuchronnie koniec możliwości ich dalszego eksploatowania – pisaliśmy o tym wielokrotnie. Według szacunków polskie MiG-i będą nadawać się do służby jeszcze przez nieco ponad 5-7 lat.
Grzegorz Sobaczak, ekspert "Skrzydlatej Polski" zaznacza, że to, iż w polskich siłach wciąż latają stare myśliwce nie powinno specjalnie szokować. - Nie znam żadnej armii, która eksploatowałyby tylko najnowsze konstrukcje. W US Force wciąż używane są F-16, starsze nawet o dwie generacje niż te stosowane w Polsce. Brytyjczycy dopiero przed tygodniem rozstali się z Tornadami, samolotami, które służyły od lat 70. W Turcji czy Grecji wciąż latają Fantomy, czyli samoloty generacyjnie pamiętające wojnę w Wietnamie - zaznacza.
W Polsce główną siłą na niebie są amerykańskie F-16. W sumie mamy ich w służbie 48. I to najprawdopodobniej właśnie ten typ myśliwców będziemy rozwijać w przyszłości.
Zdaniem komandora Maksymiliana Dury z portalu defence24.pl, spójna modernizacja armii została w ostatnich latach zaprzepaszczona. Ucierpiał na tym również program kupna nowych samolotów wielozadaniowych dla naszych pilotów.
- Gdybyśmy wprowadzali systematycznie program "Harpia", kupując 3-4 samoloty rocznie, w połączeniu z produkcją np. systemów do wybranej konstrukcji, jak to robi się w Izraelu, nasze siły lotnicze rozwijałyby się w sposób ciągły – przekonuje. - Skończy się jednak tym, jak było przy zakupie F-16 - zryw i zaciśnięcie pasa, aby kupić jednorazowo kilka samolotów, kosztem innych jednostek - wieszczy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl