Organizatorem pielgrzymki do Medjugorie było biuro "U Brata Józefa". Dyrektor biura Jarosław Miłkowski w rozmowie z money.pl potwierdził, że to oni są organizatorem pielgrzymki, która zakończyła się tak tragicznie.
- W tym momencie trudno cokolwiek powiedzieć. Wszyscy jesteśmy w szoku — mówi Jarosław Miłkowski.
Jego firma organizowała pielgrzymki nie tylko do Medjugorie, ale także do Ziemi Świętej, Meksyku, Libanu, Armenii, Gruzji i Włoch.
Przewoźnik: autokar był sprawny
Autokar, którym jechali pielgrzymi, należy do firmy przewozowej z Płońska, jej właściciel Jacek Antoszkiewicz w rozmowie z money.pl nie kryje emocji.
To jest tragedia, niewyobrażalna tragedia, nie potrafię nic teraz powiedzieć, nic do mnie nie dociera — mówi przewoźnik.
O wypadku dowiedział się z samego rana. W tym momencie nie wie, co mogło się stać. Zaręcza w rozmowie z money.pl, że autokar przeszedł wszystkie badania techniczne, był sprawny, a kierowcy, którzy zostali wysłani w trasę, byli doświadczeni i na pewno nie mogli być zmęczeni.
Wszystko było zorganizowane tak, jak należy. To mogę zaręczyć, proszę mi wybaczyć, ale w tym momencie nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć, to co się stało, jest nie do opisania — mówi Jacek Antoszkiewicz, nie ukrywając łez.
Przewoźnik mówi, że jego autokar zabrał grupę pielgrzymów z dworca Warszawa Zachodnia.
Ma już informację, że jeden z kierowców nie żyje. Jego firma organizowała już wcześniej podobne wyjazdy, więc ta pielgrzymka nie była nowym wyzwaniem
Firma specjalizuje się w transporcie osobowym i ciężarowym. Na stronie internetowej czytamy, że dba o bezpieczeństwo podróżnych. - Przykładamy uwagę do najmniejszych szczegółów, aby mieć 100 proc. pewności, że przejazd odbędzie się bezpiecznie, punktualnie i komfortowo — informuje przewoźnik.
Ministerstwo Infrastruktury potwierdza wersję przewoźnika i w oświadczeniu informuje, że autokar, który uległ wypadkowi w Chorwacji, był zarejestrowany w Polsce i posiadał wszystkie wymagane prawem przeglądy.
Pojazd został wyprodukowany w 2011 r. Badanie techniczne było ważne do 13 grudnia 2022 r.
Jak podkreśliło ministerstwo, więcej informacji o przebiegu wypadku będzie można uzyskać po analizie urządzeń rejestrujących, obecnych w autokarze. Polskie służby, w tym Inspekcja Transportu Drogowego już pracują, aby ustalić przyczyny wypadku.
Tragedia w Chorwacji
Do tragedii doszło w sobotę ok. godz. 5.40 na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec.
Według informacji podanych przez chorwackiego ministra spraw wewnętrznych Davora Bożinovici, w wypadku na miejscu zginęło 11 osób, a do szpitali przewieziono 32 ranne osoby, z których jedna zmarła.
Szpital w Zagrzebiu przyjął sześciu rannych, wszyscy muszą być operowani.
Do rannych w wypadku polskiego autokaru w Chorwacji dotarli już polski konsul i wicekonsul, którzy pojechali na miejsce. - Z lżej rannymi udało się nawiązać kontakt, ale wiele osób jest ciężko rannych — powiedział dziennikarzom w sobotę rzecznik MSZ Łukasz Jasina.
Na polecenie Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry wszczęto śledztwo ws. wypadku polskiego autokaru w Chorwacji.