W mediach społecznościowych pracownicy sklepów i sieci handlowych skarżą się, że otrzymują wypowiedzenia tuż po powrocie z zasiłku opiekuńczego. To ten, który przysługuje rodzicom, gdy szkoła ich dzieci jest zamknięta.
Wielu pracowników (na przykład samotnych rodziców) nie miało z kim zostawić dziecka, więc musiało skorzystać z tej możliwości i zostać w domu. Nierzadko przez kilka tygodni.
Efekt? "Dziś wróciłam z opieki i takie pisemko na koniec dnia dostałam. Powiedzcie, czy u was tez dużo zwolnień dziewczyn po opiekuńczym?" - czytamy na jednej z facebookowych grup dla pracowników branży handlowej. W załączniku autorka publikuje zanonimizowany skan wypowiedzenia umowy o pracę.
Pod wpisem mnóstwo komentarzy w podobnym tonie. "Nie jesteś sama", "u mnie to samo" - to tylko niektóre z nich. Niektórzy co prawda nie dostają wypowiedzenia, ale za to kierownik nie przedłuża im wygasającej umowy. Skutek jest więc ten sam - bezrobocie.
"Ja co prawda inny sklep, ale ze mną nie przedłużono umowy właśnie z powodu opieki nad dziećmi" - denerwuje się jedna z kasjerek. Podczas jej nieobecności firma znalazła zastępstwo. Często młodych mężczyzn, którzy nie mają dzieci.
"Znaleźli innych pracowników na miejsca matek, które miały opiekę i tym, którym skończyła się umowa, po prostu nie przedłużyli" - to kolejna z kobiet.
Związkowcy będą sprawdzać
Autorki wspomnianych wyżej wpisów nie chcą rozmawiać z mediami. Nie znamy więc szczegółów zwolnienia ani konkretnych pracodawców. O sprawę pytamy więc handlową "Solidarność".
Przewodniczący związku Alfred Bujara w rozmowie z money.pl stwierdził jednak, że nie dotarły do niego żadne głosy w tej kwestii.
Przyznaje jednak, że wiele się na rynku pracy w handlu dzieje. - Rotacja w ostatnich tygodniach jest na pewno duża. Wiele jest wypowiedzeń i nieprzedłużania umów na czas określony - powiedział tylko. O kwestii zwolnień za opiekę nad dzieckiem nie słyszał. Obiecał jednak sprawie się przyjrzeć i zlecić kontrole.
Zwolnienie opóźnione w czasie
Ekspert do spraw rynku pracy rzuca na te historie nieco inne światło.
- Powrót do pracy po kilku tygodniach nieobecności może się wiązać ze zwolnieniem - mówi money.pl Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora ds. badań i analiz Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Tłumaczy jednak, że to wcale nie opieka nad dzieckiem jest często głównym powodem zwolnień. - Proszę zauważyć, że w okresie pobierania zasiłku, to ZUS wypłaca pracownikowi wynagrodzenie. Nie pracodawca - zwraca uwagę Kubisiak.
Powrót do normalności oznacza, że taki pracownik ponownie "wskakuje" na listę płac. I to często w firmie, która od 3 miesięcy boryka się z przestojem lub problemami finansowymi.
- W efekcie może to być po prostu zwolnienie przesunięte w czasie. Bardzo możliwe, że taki pracownik dostałby wypowiedzenie już na starcie pandemii - dodaje ekspert.
Polscy pracodawcy mogą się wstydzić
Zdaniem Kubisiaka problem istnieje niezależnie od branży. Ale istniał również wcześniej. I jako przykład podaje styczniowe badania Eurostatu, z których wyłania się smutny obraz polskiego rodzica w pracy.
Z raportu wynika bowiem, że zaledwie 7 proc. polskich rodziców uważa, że może wziąć opiekę lub L4 na chore dziecko bez gniewu szefa. Gorzej pod tym względem jest tylko na Cyprze.
- Patrzenie na pracownika przez pryzmat jego obowiązków rodzicielskich jest bardzo krótkowzroczne - ocenia Andrzej Kubisiak.
Jego zdaniem w następnym badaniu Eurostatu na ten sam temat Polska wypadnie jeszcze gorzej. - Skoro w czasie największej koniunktury wynik jest tak dramatyczny, to co będzie w czasach kryzysu? - zastanawia się.
- Nie za bardzo mamy już za kogo spadać w tej klasyfikacji, ale na pewno nie spodziewam się żadnej poprawy w tej kwestii - puentuje ekspert.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl