Francuski rząd chce zakazać dużym sieciom sprzedaży i producentom wyrzucania na śmietnik niesprzedanych towarów niespożywczych. Nieoficjalne dotąd doniesienia potwierdził francuski premier Edouard Philippe.
Jego zdaniem to jedyny właściwy krok, który ma powstrzymać typowe dla zachodniej kultury marnotrawstwo i pomóc ratować środowisko naturalne. Dla francuskiego szefa rządu absolutnie niedopuszczalnym jest fakt niszczenia rzeczy, które "są w idealnym stanie".
We Francji i w wielu państwach UE istnieje już zakaz niszczenia niesprzedanej żywności. Tamtejsze sklepy o powierzchni ponad 400 mkw. mają obowiązek przekazywać taką żywność organizacjom charytatywnym. Teraz Paryż rozważa rozszerzenie tego obowiązku na towary niespożywcze.
Producenci i sprzedawcy będą musieli niechciany towar przerobić bądź sprzedać. Przerabianie, czyli recykling, wiąże się z wysokimi kosztami, dlatego bardziej prawdopodobne jest sprzedawanie po dużo niższych cenach. Nowe prawo we Francji ma zacząć stopniowo obowiązywać miedzy 2021 a 2023 r.
Pomysłodawcy ustawy uzasadniali, że co roku nad Loarą wyrzuca się i niszczy artykuły nieżywnościowe o wartości około 650 mln euro. Pięć razy mniej przekazywane jest w formie darowizn.
Moda na modę
W ocenie naszej rozmówczyni, Hanny Marliere z Green Management Group zajmującej się strategiczne doradztwem w gospodarce komunalnej, już teraz francuskie sklepy idą w tym kierunku.
- Widziałam już w kilku sklepach sieci Carrefour 1/3 powierzchni wydzielonej jako swoiste outlety. Znam też kilka francuskich firm, które z wykupowania zapasów magazynowych uczyniły całkiem dobrze funkcjonujące biznesy. Zdecydowanie Francja jest tu liderem zmiany, ale sądząc po wynikach ostatnich wyborów do PE, już niedługo prawo to zacznie obowiązywać w całej UE.
Marliere, która przygotowuje teraz raport dla KE, na podstawie którego określane będą kryteria finansowania w nowym programie rozwoju gospodarki o obiegu zamkniętym twierdzi, że podobny zakaz w Polsce jest tylko kwestią czasu.
- Przecież odzież i obuwie nie ma daty przydatności do spożycia. Nie ma jednak takiej siły, by producenci tych artykułów sami byli skłonni do przekazywania ich organizacjom charytatywnym czy sprzedaży za grosze. Im bardziej opłaca się niszczyć kolekcje z poprzednich sezonów. Nie po to sieci odzieżowe przekonują nas, że trzeba co kilka tygodni mieć nowe ciuchy, by organizować wyprzedaże tych sprzed roku - mówi Marliere.
Pomysł na francuski zakaz w gabinecie, któremu przewodzi Edouard Philippe, zrodził się po starcie bardzo sugestywnej kampanii jednej z organizacji pozarządowych. - Dotyczyła ona Amazona, który miał palić zapasy oferowanych przez siebie artykułów. Gigant czyścił w ten sposób magazyny. Wszystko dlatego, że w XXI w. bardziej opłaca się takie marnotrawstwo niż dłuższe magazynowanie rzeczy będących nowościami w kończącym się sezonie - mówi ekspertka.
O komentarz do tworzonego we Francji prawa poprosiliśmy nasze Ministerstwo Środowiska, jednak do czasu opublikowania tego artykułu, nie otrzymaliśmy jeszcze żadnej odpowiedzi.
Biedronka nie czeka na ustawę
Warto jednak zauważyć, że podobnie jak w przypadku francuskiej sieci, Biedronka też już oferuje swoje produkty w outletach. Pierwszy pojawił się już przed rokiem. To tam sieć należąca do Jeronimo Martins Polska sprzedaje swoje artykuły przemysłowe, których nie sprzedano w popularnym dyskoncie.
Nadwyżki magazynowe i pozostałości po akcjach specjalnych są tam wystawiane na paletach i sprzedawane w obniżonych cenach. Największą popularnością cieszą się głównie sprzęt AGD, meble i tekstylia. Te biedronkowe outlety nie są reklamowane, a mimo to, przyciągają wielu klientów. Ceny robią swoje. Nierzadko obniżki sięgają 80 proc.
Sklepy tego rodzaju otwierane były w lokalizacjach, w których właściciel portugalskiej sieci ma prawo do użytkowania nieruchomości przez pewien czas lub w miejscach, gdzie znajduje się Biedronka, ale gdzie można jeszcze wykorzystać dodatkową przestrzeń. Czasami są to po prostu namioty. Ile stacjonarnych outletów działa obecnie w naszym kraju?
Z odpowiedzi Biedronki wynika, że dwa - w Poznaniu i Gdańsku. Oba - jak zapewnia sieć - cieszą się dużą popularnością klientów. "Tylko przez pierwsze trzy tygodnie swojej działalności zakupy w poznańskim outlecie zrobiło aż ponad 14 tys. klientów, a najwyższa jednorazowa kwota zakupów wyniosła ponad 24 tys. zł. Największym zainteresowaniem w obu outletach Biedronki cieszą się niezmiennie akcesoria do kuchni, łazienki i garderoby oraz narzędzia i sprzęt elektroniczny" - czytamy w komunikacie.
Na podobnych zasadach, ale z ograniczeniami czasowymi, działają też pojawiające się od czasu do czasu namioty wyprzedażowe, funkcjonujące przy sklepach Biedronki w całej Polsce. Czy podobne plany ma bezpośrednia konkurencja. Pytaliśmy o to w polskiej centrali Lidla, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi do czasu opublikowania tego artykułu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl