Niektóre przepisy Traktatu o Unii Europejskiej nie są zgodne z polską Konstytucją - orzekł w czwartek Trybunał Konstytucyjny. Oznacza to, że TK uznał, iż polskie prawo ma wyższość nad prawem unijnym.
- Ten wyrok oznacza wiele złego dla nas wszystkich, dla przedsiębiorców również, a może przede wszystkim. Wpływa bardzo negatywnie na zaufanie do państwa, na zaufanie do bezpiecznego obrotu gospodarczego - mówi money.pl Łukasz Bernatowicz, ekspert Business Center Club (BCC).
- Po wczorajszym wyroku żaden przedsiębiorca działający na terenie UE czy inwestujący z terenu UE nie może być pewien, czy przepisy, które obowiązują w pozostałych krajach, w Polsce będą przestrzegane - dodaje.
Ekspert BCC wyjaśnia, że to jest bardzo zły sygnał dla wszystkich inwestorów. Jeśli - jak twierdzi - ktoś dziś za granicą zastanawia się, gdzie ulokować produkcję, gdzie otworzyć nowy zakład i bierze pod uwagę różne aspekty: komunikacyjne, podatkowe, geograficzne itd., to automatycznie Polska wypada z tego rankingu, a przynajmniej spada znacznie niżej, właśnie ze względu na niepewność systemu prawnego.
Zwraca też uwagę, że jeżeli przepisy unijne są niezgodne z polską Konstytucją, to każdy będzie mógł się powołać na ten fakt w sytuacji, gdy będzie mu to pasowało. Teoretycznie można sobie wyobrazić, że na tej podstawie urzędnik może szykanować nielubianego przedsiębiorcę, organ będzie mógł storpedować inwestycje jakiejś firmy tylko dlatego, że uzna, iż korzystała z przepisów unijnych, które w Polsce są nieważne.
Jak tłumaczy, po 20 latach w Unii wrośliśmy w system prawny UE, on jest implementowany do naszego porządku prawnego. Jeżeli przedsiębiorca z Francji, Hiszpanii, Włoch wie, że u niego w kraju przepisy unijne działają, to może zakładać, że w Polsce też działają. - A tymczasem on się wywróci nie o to, że czegoś nie dopełnił, że popełnił błąd. On się wywróci o to, że w Polsce od wczoraj jest wolna amerykanka w tym zakresie - mówi Łukasz Bernatowicz.
Wyrok TK uderzy w lokalny biznes?
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego oznacza, że Unia Europejska prawdopodobnie już za chwilę "zamrozi" środki z funduszy unijnych, a w szczególności z Krajowego Planu Odbudowy. To nie koniec naszych kłopotów. Bruksela ma jeszcze inne możliwości nacisku, m.in. mechanizm warunkowości, określony w mediach jako "pieniądze za praworządność". Zakłada on, że jeżeli kraj członkowski nie przestrzega zasad praworządności, to KE może wstrzymać wypłaty środków z funduszy unijnych.
- W odpowiedzi Unia będzie prawdopodobnie stosować wobec Polski kolejne mechanizmy w ramach tzw. funduszy za praworządność. A to musi się odbić na biznesie, w tym na lokalnym, który często realizuje zlecenia dla samorządów - mówi money.pl Andrzej Malinowski, prezydent organizacji Pracodawcy RP.
- Samorządy będą pozbawione środków w wyniku działania Polskiego Ładu, a do tego może dojść jeszcze brak funduszy unijnych, których uruchomienie związane jest z przestrzeganiem praworządności. A to właśnie od samorządów płyną często zlecenia do różnego typu firm lokalnych – dodaje.
Z powodu podniesienia w ramach Polskiego Ładu kwoty wolnej od podatku do 30 tys. złotych, do samorządów popłynie mniej pieniędzy. Rząd wprowadza pakiet rozwiązań, który ma tę stratę wyrównać.
Trudno będzie zdobyć nowych inwestorów
Wkrótce po wyroku Trybunału Komisja Europejska wydała komunikat ostrzegający, że nie zawaha się podjąć działania w celu ochrony jednolitego stosowania prawa Unii i jego integralności, a komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders sprecyzował, że chodzi o trwające negocjacje nad Krajowym Planem Odbudowy, jak i tzw. mechanizm warunkowości. Mechanizm warunkowości pozwala na wstrzymanie wypłacania unijnych subwencji tym państwom członkowskim, które naruszają zasadę rządów prawa.
"Rośnie ryzyko dłuższego opóźnienia wypłaty środków z Funduszu Odbudowy, a gdyby spór eskalował - być może również z Funduszu Spójności, co znacznie pogorszyłoby perspektywy gospodarki i wywołało presję na złotego. Wiele będzie zależało od postawy rządu w negocjacjach z KE" - oceniają ekonomiści Santander Bank Polska.
Premier Mateusz Morawiecki po czwartkowym wyroku TK we wpisie na Facebooku podkreślił, że wejście Polski i krajów Europy Środkowej do Unii Europejskiej to "jedno z najważniejszych wydarzeń ostatnich dziesięcioleci". "Zarówno dla nas, ale i dla samej UE. Wygraliśmy na tym wszyscy. Dlatego mówię jasno: miejsce Polski jest i będzie w europejskiej rodzinie narodów" - dodał.
Te słowa nie uspokoiły jednak przedsiębiorców. Konfederacja Lewiatan wzywa rząd do porozumienia z Komisją Europejską. "Przeciągające się spory Polski z Komisją Europejską osłabiają naszą pozycję w Europie i zagrażają nie tylko inwestycjom przewidzianym w Krajowym Planie Odbudowy, ale inwestycjom w ogóle, gdyż bez poszanowania prawa wspólnotowego, trudno będzie zdobyć nowych inwestorów zagranicznych i utrzymać istniejące" - ocenia Konfederacja Lewiatan.
Z kolei ekspert BCC zwraca uwagę, że nikt rozsądny nigdy nie twierdził, że prawo unijne jest ponad polską Konstytucją. Ocenia, że jest to raczej rządowa propaganda. Wyjaśnia, że polska Konstytucja jest w Polsce najważniejsza, ale w artykule 91 stwierdza wyraźnie, że Polska przestrzega umów międzynarodowych.
- A w drugim punkcie tego artykułu mówi, że jeśli umowa międzynarodowa jest sprzeczna z polską ustawą, to umowa międzynarodowa ma pierwszeństwo. Traktat z UE jest umową międzynarodową. Myśmy wczoraj odwrócili to do góry nogami - mówi Łukasz Bernatowicz.