Plany budżetowe rządu na przyszły rok zakładają na przykład likwidację OFE i „zastrzyk” nawet kilkunastu miliardów złotych z tzw. opłaty przekształceniowej do budżetu.
Jak pisze "Rzeczpospolita", gotowy jest też projekt pełnego oskładkowania około miliona zleceniobiorców, którzy po zmianach mogą zapłacić do ZUS dodatkowe 2–3 mld zł. Z kolei mali przedsiębiorcy mieliby zyskać od 1 stycznia 2020 r. na zmianie reguł płacenia składek.
Tylko że z planów może nic nie wyjść i zmian nie uda się uchwalić do końca roku. Na grudzień nie było początkowo zaplanowanego żadnego posiedzenia Sejmu.
Tylko Senat wyznaczył posiedzenie na 17-18 grudnia i ma wtedy zając się poprawkami do rządowego pomysłu na podwyżkę akcyzy za papierosy i alkohol oraz zmiany w Funduszu Solidarnościowym dla Osób Niepełnosprawnych.
Na początku grudnia okazało się jednak, że jednak Sejm zbierze się 12, a potem 19 i 20 grudnia.
PiS robi co może, żeby plany doprowadzić do końca, ale nie będzie to łatwe. W czasie odrzucania przez Sejm senackich poprawek będzie potrzebna bezwzględna większość głosów. Może się okazać, że jeden nieobecny poseł, który np. trafił do szpitala, może zaprzepaścić plany rządu.