Carles Puigdemont, były przewodniczący Generalitat de Catalunya oraz twarz katalońskiego ruchu niepodległościowego z 2017 r. utrzymywał kontakty z Rosjanami, w tym z "wysłannikiem Putina" – jak określili go katalońscy politycy. Sprawę ujawniły zagraniczne media w ramach dużego śledztwa.
Chodzi o Nikołaja Sadownikowa, byłego radzieckiego i rosyjskiego dyplomaty, który przez lata pracował we Włoszech oraz zajmował się "sprawami Syrii, Iranu i Libii". Jego zadaniem było utrzymywanie kontaktów z krajami Zatoki Perskiej, a później z katalońskimi politykami. 64-letni Sadownikow "promował zbieżność interesów między Rosją a Iranem, zwłaszcza w celu zmniejszenia wpływów amerykańskich w regionie". Sadownikow miał być doradcą strategicznym rosyjskiego ministra spraw zagranicznych – wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez kilka redakcji (OCCRP, El Periódico, Bellingcat, IRPI, Il Fatto Quotidiano oraz iStories) w ramach Projektu Raportowania Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji (OCCRP).
Niepodległość Katalonii. Temat wrócił po głośnym referendum
W październiku 2017 r. kataloński parlament proklamował niezależną od rządu w Madrycie Republikę Katalonii. Do secesji miało dojść po przeprowadzonym 1 października referendum, w którym 90 proc. głosujących opowiedziało się za niepodległością. Frekwencja wyniosła 43 proc. Hiszpański rząd uznał jednak referendum za nielegalne ze względu na jego niezgodność z konstytucją.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Mimo to katalońscy separatyści ogłosili niepodległość. Twarzą ruchu był wspomniany Carles Puigdemont, który w przeddzień głosowania spotkał się w swojej oficjalnej rezydencji z grupą osób, która przedstawiła się jako "wysłannicy rosyjskiego rządu" - ustalili dziennikarze.
W rozmowach miał uczestniczyć Sadownikow, uznany przez co najmniej jedną zachodnią agencję wywiadowczą za osobę mającą bezpośrednie powiązania z Władimirem Putinem. A to oznaczałoby, że Rosji wyraźnie zależało na rozbiciu jedności w Hiszpanii i rozdmuchaniu konfliktu wewnątrz Unii Europejskiej.
Jeśli Rosja osłabia inne państwo, podkopując wiarę ludności w instytucje, decentralizując regiony, podważając konstytucję, procesy demokratyczne i systemy prawne, to sama staje się silniejsza – powiedział dziennikarzom Keir Giles, ekspert specjalizujący się w kwestiach bezpieczeństwa Rosji.
Rosjanie mieli zaoferować Katalończykom pomoc finansową w wysokości 500 mld dol. oraz obecność 10 tys. żołnierzy, jeśli doszłoby do niepodległości Katalonii. To mogłoby doprowadzić do bezpośredniego konfliktu z hiszpańskim rządem. Sami Rosjanie zdementowali tę informację, uznając ją za fake newsa. Rosyjska ambasada w Hiszpanii zakpiła również z tych informacji, dodając, że "informacje mediów są niekompletne i trzeba dodać dwa zera do liczby żołnierzy". Rosjanie przedstawili nawet rzekomy certyfikat depozytowy w Union Bank of Switzerland na dowód, że pieniądze dla separatystów faktycznie zostały przygotowane. Jednak zdaniem dziennikarzy kwota proponowana przez związanych z Rosją wysłanników nie jest wiarygodna – w samym 2017 r. dochody Federacji Rosyjskiej wyniosły 219 mld dol.
Specjaliści od oszustw finansowych podkreślają jednak, że dokument pokazany przez Rosjan został sfałszowany, na co wskazywała niska jakość druku, a także błędy ortograficzne i gramatyczne. Ich obietnice pozostały bez pokrycia, choć – jak ustalili dziennikarze – Katalończycy otrzymali w pewnym momencie jednego bitcoina wartego wówczas ok. 10 tys. dol.
W zamian za tak duże wsparcie Rosjanie wymagali od autonomicznego rządu Katalonii przyjęcia przepisów przychylnych kryptowalutom. Katalonia, zdaniem rosyjskich wysłanników, mogłaby stać się "Szwajcarią kryptowalut".
Rzekome żądanie przekształcenia Katalonii w "Szwajcarię kryptowalut" brzmi jak oszustwo biznesowe – skomentował Christopher Nehring, niemiecki ekspert ds. wywiadu i profesor na Uniwersytecie w Poczdamie.
Jego zdaniem zgromadzone informacje pokazują, że "rosyjscy wysłannicy" byli w oczywisty sposób powiązani z rosyjskimi służbami wywiadowczymi.
Puigdemont kilka miesięcy temu na łamach dziennika "La Vanguardia" zaprzeczył kontaktom z Rosją przy dążeniu do secesji. Nazwał to "czystą fantazją i spekulacją, która nie ma żadnego innego celu poza dyskredytowaniem lub atakowaniem reputacji ruchu niepodległościowego".
Wieloletnie kontakty Rosji z Katalonią
Louise Shelley, dyrektor Centrum Terroryzmu, Przestępczości Międzynarodowej i Korupcji na Uniwersytecie George'a Masona w Wirginii, przypomina, że rosyjsko-katalońskie kontakty utrzymywano od czasów ZSRR. Jeszcze przed upadkiem Związku Radzieckiego organizowano w Barcelonie spotkania na wysokim szczeblu.
W tamtych czasach było to bardziej subtelne niż sianie sprzeciwu. Ale relacje z Rosjanami budowane są z myślą o dłuższej perspektywie – podkreśliła Shelley w rozmowie z dziennikarzami zaangażowanymi w śledztwo.
Ucieczka Puigdemonta i aresztowania
Hiszpański kryzys konstytucyjny zakończył się odwołaniem regionalnego rządu Katalonii i ucieczką do Belgii Carlesa Puigdemonta razem z czworgiem byłych ministrów katalońskiego rządu. Ośmiu innych ministrów tymczasowo aresztowano. W listopadzie 2017 r. madrycki sąd wydał za Puigdemontem Europejski Nakaz Aresztowania (ENA).
Belgia ekstradycji odmówiła, a samego Puigdemonta wybrano w 2019 r. do Parlamentu Europejskiego. W 2021 r. został on pozbawiony immunitetu europosła przez Sąd Unii Europejskiej, ale TSUE tymczasowo zawiesiło jego uchylenie. Dzięki temu Puigdemont razem z Tonim Cominem i Clarą Ponsati z koalicji "Razem dla Katalonii" mogą pracować w europarlamencie bez obawy o zatrzymanie. Carles Puigdemont zasiada m.in. w komisji śledczej ds. zbadania stosowania oprogramowania Pegasus i równoważnego oprogramowania szpiegowskiego służącego inwigilacji.
W 2019 r. w Katalonii doszło do zamieszek i starć z policją na tle separatystycznym. Kilkoro katalońskich polityków skazano na 9-13 lat więzienia za organizację nielegalnego – według rządu w Madrycie – referendum.