Promocja Funduszu Inicjatyw Lokalnych miała godną oprawę. Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki, odwiedzając w czasie trwania kampanii prezydenckiej kolejne miasta, wręczali ich włodarzom ogromne czeki symbolizujące dotacje, jakie wkrótce będą mogli otrzymać w formie prawdziwych już przelewów.
Niektórzy wójtowie, burmistrzowie i prezydenci w odpowiedzi próbowali wręczyć głowie państwa czy szefowi rządu przygotowane przez siebie czeki, które były wyliczeniem długu, jaki budżet centralny zaciągnął u samorządów. Ot, choćby w związku z tym, że obniżenie PIT dla młodych pracowników uderzyło właśnie w dochody samorządów.
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", symbolika to jedno, a pragmatyzm – drugie. Pomimo negatywnych niekiedy komentarzy pod adresem programu, większość uprawnionych samorządów złożyła wnioski o wsparcie z FIL. Z informacji dziennika wynika, że uczyniły to wszystkie gminy z województw małopolskiego, pomorskiego, dolnośląskiego i wielkopolskiego.
Z informacji "Rz" wynika, że odpowiedni wniosek złożył także Gdańsk (na 81,5 mln zł) czy Warszawa, a więc miasta, na czele których stoją politycy niechętni obozowi rządzącemu.
Zainteresowani wzgardzonym początkowo programem nie dziwi Andrzeja Porawskiego, dyrektora biura Związku Miast Polskich.
– Można podejrzewać, że wszyscy uprawnieni skorzystają z tego funduszu, bo gdyby nie skorzystali, to można by im zarzucić, że z powodu ideologicznych narazili mieszkańców na straty – wyjaśnia. I dodaje, że rzeczywiście fundusz został bezmyślnie i brutalnie wykorzystany podczas kampanii wyborczej, co nie zmienia faktu, że jest on dobrym pomysłem na pomoc samorządom – zauważył.
Ostateczną listę zainteresowanych – i beneficjentów - poznamy pod koniec sierpnia, gdy wojewodowie przekażą premierowi informacje o kwocie wnioskowanego wsparcia, a ten złoży dyspozycję wypłaty środków.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl