Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Piotr Kaszuwara
|

Amerykanie dodrukują dolary. Będzie gorąco

0
Podziel się:

Prof. Longin Pastusiak mówi, kiedy w USA będą problemy.

Amerykanie dodrukują dolary. Będzie gorąco
(arch. prywatne)

Money.pl: Od długiego czasu skupiamy się na własnym podwórku - czyli Europie - i zapominamy o USA. Tymczasem tempo wzrostu w Stanach ostro spadło. W czwartym kwartale wyniosło - 0,1 procent. To ponad 3 procent mniej niż w kwartale trzecim. USA mogą być teraz największym zagrożeniem dla światowej gospodarki?

*Prof. Longin Pastusiak, amerykanista: *Ale jeśli spojrzeć na cały rok 2012 tempo wzrostu PKB wyniosło w USA 2,2 procent. To optymistyczna informacja. Racja, nie jest to powrót do wysokiego tempa rozwoju, ale niewątpliwie to postęp. Niestety nadal towarzyszy temu bardzo wysokie, jak na warunki amerykańskie, bezrobocie. Wynosi ono, według najnowszych danych blisko 8 procent.

Dodatkową kulą u nogi nastrojów społecznych w Stanach Zjednoczonych jest to, że dochody obywateli spadają. Jeżeli tak się dzieje, to również spada lub umiarkowanie rośnie popyt na produkty konsumpcyjne. To z kolei absolutnie nie sprzyja rozwojowi koniunktury amerykańskiej.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/180/m204724.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/stopa;bezrobocia;w;usa;wyzsza;od;prognoz;analitykow,162,0,1243810.html) *Bardzo ważne dane z USA. Zaskoczenie? * Stopa bezrobocia w USA w styczniu 2013 roku wyniosła 7,9 procent, wobec 7,8 procent w grudniu - podał amerykański Departament Pracy. Ogromnym problemem jest też zadłużenie. Amerykanie chyba zdają sobie sprawę, że w końcu będą musieli zahamować zwiększanie się poziomu długu publicznego. Wielkim kłopotem jest też stosunek importu i eksportu.

Podniósł Pan sprawę, która rzeczywiście doskwiera gospodarce amerykańskiej. Są to przede wszystkim deficyty: handlowy i budżetowy. Ten drugi wynosi już ponad bilion dolarów. Do tego, oczywiście dług publiczny, przekraczający obecnie 100 procent rocznego dochodu narodowego brutto. Ostatni pułap, który ustanowił Kongres, to poziom 16,4 bln dolarów! W tej chwili zadłużenie powoli zbliża się do niego i dlatego trwają spory między republikanami a demokratami o kolejne podniesienie limitu zadłużenia.

Jeśli ten pułap, o którym wspominałem, nie zostanie podniesiony, rząd nie będzie miał pieniędzy na wypłacanie uposażeń, żołdu dla żołnierzy, nie będzie pieniędzy na emerytury, pomoc socjalną itd. Na szczęście republikanie się zreflektowali i dali rządowi trzy miesiące na załatwienie spraw budżetowych i przedstawienie racjonalnego projektu podniesienia pułapu zadłużenia. Po tym okresie, w marcu, najprawdopodobniej rozgorzeją ponownie ostre spory na ten temat. Teraz pojawiła się nawet dość śmieszna propozycja, żeby mennica amerykańska wypuściła platynową monetę, o wartości biliona dolarów, by rząd miał ją w zapasie, jako zabezpieczenie środków do wypłacania tych wszystkich świadczeń, których nie będzie mógł wypłacać, jeśli poziom długu publicznego nie zostanie podniesiony.

Jak widać i po tym pomyśle, Amerykanie mają dość spokojne podejście do spraw gospodarczych. Ja odnoszę wrażenie, że przesuwanie terminów o kolejne miesiące, to brak konkretnych pomysłów, w jaki sposób pobudzić gospodarkę.

To jedna z tych kwestii, nad którymi boleję wyjątkowo. Cechą politycznej kultury w Ameryce zawsze było patrzenie w przyszłość i myślenie perspektywiczne. Tymczasem teraz polityka amerykańska stała się, mówiąc bardzo kolokwialnie, ale za to mocno i dobitnie, grajdołem. Zaczęto zajmować się wyłącznie dniem dzisiejszym, bez myśli o długofalowym, stabilnym rozwoju. Mimo to, uważam, że póki nie jest źle. Republikanie postanowili wyjść naprzeciw rządowi, ponieważ nie chcą zaostrzać sporu, który - w co nie wątpię - i tak wybuchnie w drugiej połowie marca.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/125/m213629.jpg ) ] (http://www.money.pl/gielda/wiadomosci/artykul/fatalne;dane;z;usa;ben;bernanke;wciaz;kupuje;obligacje,247,0,1242615.html) *Fatalne dane z USA. Ben Bernanke wciąż kupuje obligacje * Zobacz, jakie decyzje podjął amerykański bank centralny i co działo się na Wall Street. Brak dobrego pomysłu kiedyś może im się odbić potężną czkawką. Przecież nie można w nieskończoność dodrukowywać dolarów.

Amerykanie uważają, że nie ma co dramatyzować na temat ich sytuacji gospodarczej i finansowej, dopóki to oni są właścicielami maszynki do drukowania pieniędzy. Wynika to z faktu, że w tej chwili nic nie zagraża pozycji dolara, który pozostanie, mimo trudności, walutą rezerwową numer jeden na świecie. Mnie osobiście niepokoi to krótkofalowe myślenie o strategii gospodarczej USA.

Drugą rzeczą, o którą się obawiam jest to, że Amerykanie w coraz większym stopniu są zajęci własnym, egoistycznym interesem i nie myślą o skutkach własnej polityki finansowej w stosunku do świata. A przecież żyjemy w czasach globalizacji! Gospodarka światowa jest systemem naczyń połączonych i nie jest obojętne ani dla Polski, ani dla stu kilkudziesięciu innych krajów, jaką politykę gospodarczą będzie prowadziła administracja Obamy w ciągu następnych czterech lat.

Czyli powinniśmy się bać?

Amerykanie, którzy zawsze cechowali się zdrowym rozsądkiem i pragmatyzmem, w końcu się zreflektują. W interesie demokratów jest to, by sytuacja się stabilizowała. Trzeba powiedzieć, że rząd amerykański pokazał, w ciągu ostatnich trzech lat, że sytuacja gospodarcza w Stanach Zjednoczonych zdecydowanie się poprawiła. Może nadal nie jest najlepiej, ale proszę pamiętać, że jeszcze w 2009 roku obserwowaliśmy potężny spadek Produktu Krajowego Brutto, ponad 10-procentowe bezrobocie i wysoki deficyt budżetowy oraz handlowy. Jakoś jednak USA wydostały się z tego głębokiego dołka i trzeba te wysiłki docenić. Teraz wzrost jest powolny, ponieważ nie ma żadnej recepty na spektakularne sukcesy. Myślę, że poza tym, nie mamy się czego obawiać. Polska jest członkiem Unii Europejskiej i nasza sytuacja gospodarcza, w stosunkowo
niewielkim stopniu zależy od USA.

Stany Zjednoczone są dopiero na 15. miejscu wśród największych partnerów handlowych Polski i na 5. wśród najważniejszych inwestorów zagranicznych. Zdaniem Pana profesora, to dobrze?

Dużo lepszym pomysłem byłoby, gdyby polscy biznesmeni i pracodawcy w większym stopniu wykorzystywali rynek amerykański. Jest to rynek o dużej sile nabywców, otwarty i dający ogromne możliwości, ale trzeba być na nim konkurencyjnym i aktywnym. Nasi przedsiębiorcy mocno go ignorują i to niedobrze.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/65/m110145.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/inwestycje;w;polsce;sa;nowe;badania;paiiiz,233,0,1182697.html) *Na to inwestorzy narzekają najczęściej * W ocenie dużych inwestorów największe zalety Polski to wielkość rynku i kadry. Pewnie dlatego, że to rynek bardzo dla nas odległy geograficznie.

Dziś, pięć czy sześć tysięcy kilometrów, które nas dzielą, to naprawdę niewiele. Jesteśmy w UE. Tutaj mamy rozmaite udogodnienia i ulgi. Między innymi to powoduje, że w tej chwili około 80 procent polskiego handlu zagranicznego związane jest z kontynentem europejskim.

Interesy w Stanach mogą również budzić pewne obawy, ponieważ USA mogą nas dość negatywnie zaskoczyć w 2013 roku. Tempo wzrostu PKB może być jeszcze niższe, między innymi przez rosnące koszty pracy. Od stycznia Amerykanie płacą o 2 procent wyższe składki ubezpieczeniowe. Może się zatem okazać, że wydatki konsumentów zaczną spadać. Wtedy już wesoło nie będzie.

Potencjalnie istnieje takie zagrożenie, ale trzeba znać upodobania amerykańskich konsumentów. To społeczeństwo, które jest przyzwyczajone do życia na kredyt. Jeśli tylko rozluźnią się warunki ich udzielania, to Amerykanie skorzystają z tego szerokim gestem.

To przyzwyczajenie widać poniekąd również w toku myślenia amerykańskich ekonomistów. Uważają, że można zwiększać, niemal bez ustanku, limit długu publicznego, bo liczą na to, że kiedyś nastąpi duży boom na rynku i wtedy dziurę się załata.

W pewnym stopniu to pobożne życzenia, _ wishfull thinking _, jak mówią Amerykanie. Ale poczekajmy. Ja dostatecznie długo żyłem w Stanach Zjednoczonych i wiem, że mają pewne cechy stałe. Jest to rzeczywiście społeczeństwo konsumentów, gdzie sukces człowieka mierzy się miarą jego pozycji materialnej. Nie sądzę, że się to zmieni.

Czytaj więcej w Money.pl
USA wchodzą w recesję? Niepokojące dane Wyraźnie widać, że amerykańska gospodarka na przełomie roku straciła impet.
Obama zaprzysiężony na drugą kadencję Barack Obama wkroczył do sali Błękitnej Białego Domu. Czekał tam już na niego przewodniczący sądu najwyższego John Roberts oraz żona prezydenta z córkami.
Wciąż ważą się losy klifu fiskalnego Prezydent Barack Obama jest zdania, że Boehner stawia zbyt małe wymagania podatkowe najbogatszym Amerykanom.
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)