Money.pl: W Sejmie pierwsze czytanie projektu, który zakłada rozszerzenie kompetencji Komisji Nadzoru Finansowego. Miałaby nadzorować również parabanki. Uchroni to klientów przed lichwą lub oszustami?
*Prof. Marian Noga, ekonomista: *Rozwiązania instytucjonalne w funkcjonowaniu systemu bankowego nic nie dają. W Stanach Zjednoczonych jest pięć instytucji nadzoru bankowego. I co? W sektorze bankowym doszło do największego w historii kryzysu. Żadna instytucja nadzorująca niczego nie zmieniła. Po drugie, Polacy niczego nie nauczyli się z afery Amber Gold i będą szukać pieniędzy w innych źródłach.
Czyli na przykład w szarej strefie?
Dokładnie. Niestety, największą bolączką dla całego systemu bankowego i finansowego w Polsce jest kompletny brak wiedzy ekonomicznej Polaków. Cokolwiek byśmy nie robili, jakkolwiek byśmy nie chronili obywateli, to mnóstwo osób i tak pójdzie po pieniądze do niepewnych źródeł. To przez swoją naiwność, iluzję czy ułudę.
A nie przez to, że banki nie chcą im dawać kredytów?
Przez to również. Tu dochodzimy do kolejnej sprawy. Jeżeli banki kupują co tydzień bony pieniężne NBP za około 100 miliardów złotych, to nikt mi nie powie, że w systemie bankowym nie ma pieniędzy. Powiem mocniej, w systemie bankowym jest nadpłynność.
To o co chodzi? Dlaczego nie chcą udzielać kredytów?
Bo banki nie są przyjazne dla klienta. Przykład? Proszę bardzo. Rada Polityki Pieniężnej znowu obniżyła stopy procentowe, zresztą robi to od listopada co miesiąc. W tej sytuacji, prawie od razu, banki obniżają oprocentowanie depozytów, a oprocentowanie kredytów obniżą w najlepszym przypadku za miesiąc, a zazwyczaj dzieje się to za dwa lub trzy miesiące. To proszę mi powiedzieć, gdzie w tej sytuacji jest zasada frontem do klienta? Nie ma. Takim zachowaniem bank pokazuje, że jest chciwą instytucją, która chce zarobić na kliencie.
Bank zaraz odpowie, że w końcu jest instytucją, która ma zarabiać pieniądze.
Nie zmienia to faktu, że zachowanie, które wyżej opisałem, to manipulowanie horyzontem czasowym. Wszelkie tłumaczenia takich zachowań pokazują tylko i wyłącznie chciwość. Przykro mi, ale odpowiadam szczerze. Takim zachowaniem banki zaciskają sobie pętle na szyi i wypychają klientów do parabanków. Robią to samo, wymagając wypełnienia sterty dokumentów towarzyszących wnioskom kredytowym.
To z kolei ma zabezpieczyć przed nierzetelnymi klientami.
Rozumiem, że bank musi się zabezpieczyć, ale należałoby to robić tak, żeby był wilk syty i owca cała. Bank powinien zarabiać na kredycie, ale klient powinien być zadowolony, że dostaje w banku kredyt tańszy niż w parabanku. Wtedy nikt nie szukałby dziwnych, żeby nie powiedzieć, lichwiarskich instytucji.
Tylko, że jakoś tych ludzi, którzy pójdą do parabanku trzeba ochronić. Wydaje się, że KNF zrobi to skutecznie.
Wątpię. Działać w tej materii musimy zanim klient pójdzie po pieniądze do parabanku. Powtarzam więc to, co mówiłem już wielokrotnie, najważniejsza jest edukacja ekonomiczna. Polski uczeń wie gdzie leży Kongo, nie wie tego amerykański nastolatek, ale ten z kolei nauczony jest, co to akcja, obligacja, konto bankowe, oprocentowanie czy lokata. Polski uczeń nie ma o tym pojęcia. Mało tego, on nawet nie chce się tym zainteresować. My się szczycimy, że nasi uczniowie mają tyle wiedzy o świecie. Tylko o życiu mają znacznie mniejszą i dają się później nabijać w butelkę.
Kiedy odchodziłem z Rady Polityki Pieniężnej, to NBP w budżecie na edukacje ekonomiczną Polaków miał zapisane 7 milionów złotych. Przypuszczam, że teraz jest tych pieniędzy dużo więcej. Natomiast powiem szczerze nie mam pojęcia, czy KNF przeznacza takie fundusze na edukacje. Jeśli nie, to NBP jest najlepszą instytucją, która edukuje Polaków.
Skoro ma Pan tak duże zaufanie do NBP, to pewnie chciałby Pan żeby nadzór bankowy wrócił do banku centralnego, tak jak było to kiedyś?
Ale oczywiście. Najlepiej byłoby, gdyby nadzór bankowy znajdował się w Narodowym Banku Polskim, tak jak było przed 2008 rokiem. To jest według mnie fundamentalne stwierdzenie, od którego powinniśmy w ogóle zacząć naszą rozmowę. Dlaczego tak się przy tym upieram? NBP jako bank centralny jest, poza całą masą innych zadań, kredytodawcą ostatniej szansy i prowadzi monitoring sektora bankowego, żeby wiedzieć czy udzielić tego kredytu czy nie. KNF natomiast zajmuje się całą resztą, czyli pozwoleniami, zaleceniami czy nieprawidłowościami. Te dwa działania nie powinny być rozdzielone. To nie sprzyja bezpieczeństwu.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Dwa nowe parabanki. KNF ostrzega Do _ czarnej listy _ podejrzanych instytucji Komisja dopisała dwa podmioty. Zobacz, na jakie firmy uważać. | |
Oto dobre wiadomości dla kredytobiorców Rok 2013 rok przyniesie złagodzenie przepisów w bankach dotyczących zasad obliczania zdolności kredytowej. | |
Jak powinny wyglądać dywidendy banków? Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) zaleca, by instytucje finansowe przeznaczyły na dywidendę maksymalnie 75 procent zysku. |