Money.pl: Obama czy Romney? Który z nich Pana zdaniem wygrał debatę?
Longin Pastusiak , amerykanista: Oglądałem tę debatę w CNN i jako człowiek, który obserwował wszystkie debaty telewizyjne od 1960 roku, muszę powiedzieć, że debata Romney - Obama zakończyła się remisem.
Większość obserwatorów i Amerykanów uważa jednak, że wygrał Mitt Romney.
To dlatego, że oczekiwania były inne. Romney miał opinię drewnianego mówcy, który nie potrafi efektownie przedstawiać swoich poglądów, który popełnia błędy i liczne gafy. Ku zaskoczeniu jednak zaprezentował się równie dobrze jak Obama.
Czyli to nie Romney był tak mocny, tylko Obama okazał się słaby?
Tak. Oczekiwania, że to Obama wygra debatę, nie spełniły się, więc wiele osób jest skłonnych przyznać, że wygrał kandydat republikanów. Mówiąc językiem bokserskim, był remis ze wskazaniem na Romneya.
A co takiego się stało, że dotychczasowy faworyt Obama nie poradził sobie ze słabszym jak dotąd Romneyem?
Barack Obama zachowywał się w sposób defensywny, wyraźnie atakującym był Mitt Romney. Obama najwidoczniej uznał, że wystarczy być urzędującym prezydentem i już wygraną w debacie ma się w kieszeni.
Otóż nie wystarczy pokazać się jako człowiek zrównoważony i poważny, bo takie zachowanie Obamy dało pole do popisu Romneyowi. Obama musiał się ciągle bronić przed zarzutami. Nie wykorzystał również faktu, że miał więcej czasu na wystąpienia.
Po drugie Obama miał zbyt długie przemówienia, powiedziałbym takie profesorskie wykłady, a to nie robi dobrego wrażenia na widzach, którzy oczekują krótkich i dowcipnych wypowiedzi. Zresztą w ogóle brakowało humoru u obu kandydatów, a humor zawsze odgrywa dużą rolę.
Obamie nawet nie pomogły słowa o żonie, o rocznicy ślubu, która przypadała akurat na dzień debaty.
Mało tego, proszę zwrócić uwagę, że na końcu debaty to Mitt Romney pokazał się jako bardziej rodzinny. Był otoczony przez żonę, dzieci i wnuków. Obama z kolei był tylko z żoną i szybko uciekł ze sceny, zostawiając na wizji Romneya.
Romney złapał _ wiatr w żagle _?
Być może. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że ta debata poświęcona była sprawom gospodarczym, a w tym temacie o wiele lepiej czuje się Romney, który jest biznesmenem. Kandydat republikanów wykorzystał słabą sytuację gospodarczą Stanów Zjednoczonych i zademonstrował dzięki temu swoje kompetencje.
Co ewentualna wygrana Mitta Romneya w wyborach prezydenckich w USA mogłaby oznaczać dla światowej i amerykańskiej gospodarki?
Żyjemy w czasie globalizacji, gospodarka światowa to system naczyń połączonych. Tak więc recesja w USA musi negatywnie odbić się również na rynkach innych państw. Romney o tym doskonale wie i świetnie wykorzystał tę tematykę.
Jednocześnie dziwię się Obamie, że nie powiedział o tym, iż odziedziczył po swoim poprzedniku bardzo trudną sytuację gospodarczą, którą udało mu się nieco poprawić.
Mitt Romney bardzo dużo mówi w kampanii o Polsce. Czy dla nas ma jakiekolwiek znaczenie, kto wygra wybory prezydenckie w USA?
Nie ma wielkiego znaczenia, ponieważ stosunki polsko-amerykańskie oparte są na bardziej trwałych zasadach. Poza wizami w zasadzie nie ma większych problemów między nami.
Żaden z kandydatów nie pomoże nam w sprawie wiz?
Niestety nie, bo to leży w gestii Kongresu. Kandydaci mogą tylko obiecywać.
Kandydaci w USA czytają z prompterów, mają wyćwiczone gesty, są więc tylko _ produktami marketingowymi _?
Kampania wyborcza to rzeczywiście show. Jak zawsze mawiam, to wielki cyrk, w którym poza żonami i dziećmi uczestniczą także psy, koty czy inne zwierzęta. Kandydata na prezydenta i jego program trzeba sprzedać w dobrym opakowaniu. Tylko że nie można kandydata promować tak, jak promuje się proszek o prania.
Zresztą stara zasada w Stanach Zjednoczonych mówi, że _ Amerykanie głosują według stanu swojego portfela _. Jeżeli sytuacja gospodarcza jest zła - głosują na opozycję, jeżeli jest dobra - popierają partię rządzącą. Tak więc, mimo tego show, sprawy merytoryczne mają znaczenie.
Oczywiście jasnym jest, że nie wystarczy mieć dobry program, trzeba go umiejętnie przedstawić, żeby dotrzeć do obywateli. Najlepszym z kolei sposobem dotarcia są właśnie debaty. Proszę zwrócić uwagę, że amerykańska kampania jest bardzo długa, trwa dwa lata, ale rywale poza prawyborami nie spotykają się ze sobą. Jedyną formą konfrontacji są więc debaty.
Przed nami jeszcze dwie debaty, która z nich okaże się najważniejsza?
Następna debata zostanie poświęcona polityce zagranicznej, a tu będzie mógł brylować Obama. Natomiast trzecia debata będzie takim podsumowaniem kampanii, więc spodziewam się ostrej rywalizacji i polemiki miedzy rywalami.
Romney może sobie nie poradzić podczas kolejnej konfrontacji?
Być może. Następna debata o polityce zagranicznej może być dla Romneya kłopotliwa, ponieważ jego kompetencje w tym temacie są marne. Obama natomiast ma kilka argumentów przemawiających za jego skuteczną polityką zagraniczną.
To między innymi zakończenie wojny w Iraku, zapowiedź wycofania wojsk z Afganistanu czy zabicie Osamy bin Ladena. Są to niewątpliwie sukcesy Obamy, więc to on będzie górą w tej debacie.
Zaczęliśmy od pytania _ Obama czy Romney? _ I takim pytaniem chciałbym zakończyć - który z tych kandydatów, według Pana, ma większe szanse na wygraną?
Pamiętajmy o tym, że prezydenta w USA wybiera Kolegium Elektorskie składające się z 538 elektorów. Żeby zasiąść w Białym Domu trzeba mieć 270 głosów elektorskich. W tej chwili Obamie do tej liczby brakuje 33 głosów, a Romneyowi aż 79.
Teraz trwa bitwa o głosy takich stanów jak Ohio, Nevada, Colorado, Floryda czy Północna Karolina, które w sumie mają 110 głosów. A w nich akurat lekką przewagę ma urzędujący prezydent Barack Obama.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Atak Romneya i rozpaczliwa obrona Obamy Republikanin ostro atakował dorobek prezydenta. Przeważa opinia, że debatę wygrał... | |
Oto kulisy debat prezydenckich. Dziś początek Druga debata odbędzie się 16 października w Hempstead w stanie Nowy Jork, a trzecia 22 października w Boca Raton na Florydzie. | |
Romney popełnił gafę. Teraz chce atakować Republikański kandydat do Białego Domu Mitt Romney stara się naprawić szkody, jakie wyrządził własnej kampanii wyborczej. |