Coraz bliżej ogłoszenia przetargu na antyrakiety. Kierownictwo resortu obrony zakończyło wstępną turę negocjacji technicznych z dostawcami. - _ Na polu walki zostało czterech potencjalnych oferentów _ - przyznaje wiceszef MON, Czesław Mroczek.
- _ Będziemy w niedługiej perspektywie uruchamiać fazę, która bezpośrednio będzie wyłaniać nam dostawcę systemu. Chcemy go pozyskać w ciągu kilku najbliższych lat. Postępowanie, które uruchomimy w najbliższych miesiącach rozstrzygnie się w przyszłym roku i będziemy gotowi do podpisania umowy _ - tłumaczy wiceszef MON.
Minister Czesław Mroczek dodał, że obecnie na polskim rynku nie ma rakiet średniego zasięgu. Są jednak inne elementy obrony powietrznej i przeciwrakietowej. Dlatego - przy wyborze dostawcy - będą premiowane te oferty, które zakładają udział rodzimych firm zbrojeniowych. Potencjalni dostawcy wiedzą o tym i już we wstępnych negocjacjach przedstawili projekty, które zakładają stworzenie konsorcjów zbrojeniowych z udziałem polskich poddostawców.
- _ Polski udział przemysłowy, czyli inaczej mówiąc wskaźnik polonizacji, będzie jednym z podstawowych kryteriów wyboru oferenta obok ceny _- zapowiada Czesław Mroczek.
Program obrony powietrznej i przeciwrakietowej o kryptonimie _ Wisła _ będzie jednym z najdroższych przedsięwzięć, jakie planuje przeprowadzić MON w ciągu najbliższych lat. Eksperci szacują, że pójdzie na to z budżetu resortu obrony kilkanaście miliardów złotych. Program ma być wprowadzany stopniowo do 2022 roku.
Polski system ma być mobilny i będzie pozwalał zestrzelić rakiety krótkiego i średniego zasięgu w ich końcowej fazie lotu. Obecnie nasza armia dysponuje zmodernizowanymi i _ wpiętymi _ w nowe systemy rozpoznania i dowodzenia zestawami przeciwlotniczymi, których metryki sięgają lat 70 i 80. Nie pozwalają one zwalczać pocisków balistycznych.
Czytaj więcej w Money.pl