Potrzebna jest dalsza presja na Rosję, by powstrzymać ją od eskalacji napięcia na Ukrainie - oświadczył w Brukseli premier. Jak dodał, UE na razie nie optuje za dalszymi sankcjami wobec Rosji, musi być jednak na nie gotowa, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Jak powiedział Tusk, na temat sytuacji na Ukrainie rozmawiał w Brukseli z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso, przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem, a także z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem.
_ Wszyscy mamy podobne stanowisko - potrzebna jest dalsza presja na Moskwę, aby powstrzymać ją od eskalacji napięcia, mówiąc wprost - powstrzymać od wysyłania najemników, żołnierzy, którzy wspierają separatystów, co powoduje tak ostry konflikt. Dzisiaj to już są dziesiątki zabitych; niektóre źródła mówią nawet o setkach zabitych w Doniecku _ - podkreślił szef rządu. _ Sprawa jest rzeczywiście bardzo poważna _ - przyznał.
Premier zaznaczył, że fakt uznania przez Rosję wyników niedzielnych wyborów prezydenckich na Ukrainie, które już w pierwszej turze wygrał Petro Poroszenko, nie może spowodować, że Europa zaakceptuje dotychczasowe zachowania tego kraju, czyli np. zajęcie Krymu. Według niego Unia musi pokazać, że jest gotowa do dalszych sankcji, jeśli zajdzie taka potrzeba.
_ Nikt nie będzie optował, żeby zastosować nowe sankcje już teraz, ale powinniśmy solidarnie i jednoznacznie powiedzieć, że Europa jest gotowa do dalszych sankcji, jeśli Rosjanie nie zrezygnują z tej polityki, przede wszystkim wspierania czynnego poprzez przesyłanie broni i ludzi przez granicę rosyjsko-ukraińską, wspierania separatystów _ - powiedział Tusk. _ To będzie moim zdaniem taki prawdziwy, pierwszy test ewentualnej dobrej woli ze strony Rosjan, jeśli zrezygnują definitywnie z tego wsparcia organizacyjnego dla separatystów _ - ocenił.
Czytaj więcej w Money.pl