Money.pl: Europejscy politycy przyzwyczaili nas, że nie rozstrzyga się spraw na jednym szczycie. Każdy problem negocjują na kilku spotkania. I każde z tych spotkań nazywają szczytem ostatniej szansy_ . _To ma swoje uzasadnienie?
Marek Siwiec, europoseł: Te ostatnie, decydujące szczyty stały się już tradycją. Mnogość unijnych spotkań, zarówno szefów państw i rządów oraz tych ministerialnych, zaczyna męczyć europejską opinię publiczną. Szczególnie, jeśli dyskutowany jest budżet. Do tego dochodzą zerwane rozmowy, weta. Pojawiają się kłótnie, przeciąganie liny. Więc tak. Rozmowy są bardzo ciężkie i stąd te odsuwanie decyzji w czasie.
Do tego są prowadzone nocą.
Tak to prawda, jest to już potwierdzone naukowo. Obliczyli to specjaliści z Brytyjskiego Towarzystwa Snu. Okazuje się, że statystycznie szczyty zazwyczaj kończą się około 4 albo 5 nad ranem. Mamy więc do czynienia już z elementem pewnej procedury.
Może łatwiej jest podejmować trudne decyzje pod osłoną nocy?
Wspomniani wcześniej Brytyjczycy przypominają w tych badaniach, że walka z naturalną sennością powoduje objawy podobne do tych odczuwanych podczas nadużywania alkoholu. Co gorsze, tak jak pan mówi, po północy ludzie chętniej podejmują ryzykowne decyzje, nie mówiąc już o zdolnościach negocjacyjnych, które spadają do zera.
W Unii Europejskiej ciągle mamy do czynienia ze szczytami, na których wszystko jest na _ ostrzu noża _, zjeżdżają się wszyscy najważniejsi i...?
I ci najważniejsi z całą pewnością ustalają jedną rzecz, czyli datę następnego spotkania. Dawniej było tak, że szczyt o czymś decydował albo rozpoczynał kryzys. Oczywiście, przychodzi taki moment, że następuje przełom, przynajmniej do tej pory tak się działo.
A może to odpowiada politykom? Przyjeżdżają na taki szczyt, puszą się, a później wracają do siebie i mówią _ widzicie, tak walczyliśmy, że trzeba było przełożyć szczyt _.
I trafił pan w _ dziesiątkę _. To jest prawidłowy odbiór. Jedna trzecia tych spotkań to jest teatr, show. Później przywódcy muszą bronić tego, co wynegocjowali albo tego, że zablokowali rozmowy. Pamiętajmy jednak, że ten element teatralny jest w polityce czymś naturalnym.
Mówi Pan _ jedna trzecia _, a reszta?
Reszta to jest poważna rozmowa specjalistów na temat budżetu. Tylko, że akurat te rozmowy są ukryte głęboko w kuluarach. O tym się nie mówi, to się dzieje.
To jak Polska strona powinna się zachować, żeby wyciągnąć jak najlepiej?
Powinniśmy przekonać tych, którzy dają nam pieniądze, że dobrze je wydamy i mamy na to konkretny pomysł. Konflikt jest jasny. Jedna grupa państw to zbiór tych, którzy więcej wpłacają do wspólnej kasy niż z niej otrzymują. Druga grupa – do której należy Polska - to kraje, które więcej otrzymują niż wpłacają. Ten budżet będzie efektem wypracowanego kompromisu.
Który trudno osiągnąć.
Niestety, walka o budżet na lata 2014-2020 jest bardzo ciężka, zwłaszcza w kontekście trwającego kryzysu. Każda ze stron musi zrezygnować z części swoich roszczeń, na rzecz _ wspólnego dobra _.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Polska, Niemcy i Włochy zawalczą razem o... - Szybsze wyznaczenie ram finansowych oznacza szybsze uruchomienie środków - powiedział prezydent Polski. | |
Kolacja przywódców UE. Nie będą mówić o... Projekt wniosków ze szczytu odkłada negocjacje w tej sprawie na drugą połowę roku za prezydencji Cypru. | |
Zawetujemy unijny budżet? Tusk: To jest... - _ Zastosowanie weta w negocjacjach nad nowym budżetem UE (...) jest ostatecznością _- deklaruje premier Donald Tusk. |