Zgodnie z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, to rada gminy określa górne stawki opłat dla właścicieli domków letniskowych czy działek rekreacyjno-wypoczynkowych. Każda gmina z osobna podejmuje w tej sprawie uchwałę, a właściciele nieruchomości za wywóz śmieci płacą raz w roku. A to sprawia, w szczególności w porównaniu z ilością "wyprodukowanych" odpadów, że właściciele takich nieruchomości słono płacą za wywóz śmieci.
Wlicza się w to nie tylko domki letniskowe, ale też choćby popularne w Polsce ogródki działkowe, bo - jak uzasadnia to resort środowiska - ich głównym celem jest "zaspokajanie wypoczynkowych i rekreacyjnych potrzeb społeczeństwa".
Zgłaszają się do nas osoby oburzone wysokością stawek ustalonych przez władze ich gmin. "Po przeczytaniu artykułu o drastycznych podwyżkach cen za wywóz śmieci chcę rozwinąć temat o drastyczne podwyżki dla właścicieli działek rekreacyjnych. Tak zwane dacze to hit lat 90., dzisiaj ich właścicielami często są emeryci czy osoby starsze. Jeżeli zdrowie im pozwala, przyjeżdżają na te działki na parę godzin odetchnąć świeżym powietrzem lub zebrać owoce, żeby zrobić trochę przetworów na zimę. Jeżeli generują jakieś śmieci, to są to śladowe ilości, w porównaniu ze stałymi mieszkańcami. Tak przynajmniej jest w okolicy, w której posiadam działkę po rodzicach" - czytamy w wiadomości przesłanej do nas poprzez dziejesiewp.pl przez panią Małgorzatę.
"Opłata za wywóz śmieci wzrosła dla działek rekreacyjnych ze 150 zł do 600 zł za rok, a tak naprawdę za kilka miesięcy od wiosny do jesieni, bo tak wystawiane są pojemniki w wyznaczonym miejscu. Czterokrotna podwyżka dotyczy nawet tych, którzy dokonali całorocznej opłaty przed 1 kwietnia, czyli dniem wejścia w życie uchwały z nową stawką. W tym wypadku w Radzyminie prawo działa wstecznie" - żali się dalej pani Małgorzata. Nie tylko w tej gminie "prawo działa wstecz", większość uchwał podejmowanych przez gminy w całej Polsce, które dotyczą podwyżek opłat za wywóz śmieci, zakłada konieczność wyrównania brakującej kwoty, nawet jeśli opłata została już uiszczona.
Pani Małgorzata nie jest jedyną, która zwróciła uwagę na problem gigantycznych podwyżek, które dotknęły działkowiczów. Napisała do nas też pani Kasia, jak się przedstawia - działkowiczka we wsi Borki k. Załubic Starych. "W naszej gminie jest bardzo dużo działek rekreacyjnych. Ich właścicielami najczęściej są emeryci, renciści i samotni seniorzy. Od kwietnia br. gmina naliczyła opłatę ryczałtową dla każdego działkowicza w wysokości 600 zł za śmieci segregowane i 1200 zł za niesegregowane, bez względu na ilość czasu spędzanego na działce w ciągu roku i bez brania pod uwagę liczby osób tam przebywających" - czytamy.
"Dodatkowo pojemniki są ogólnodostępne w środku wsi i nie dość, że stali mieszkańcy ciągle coś do nich podrzucają i wiecznie się z nich "wylewa", to każdy działkowicz musi sam swoje śmieci tam dostarczyć. Nie każdy ma samochód, a co za tym idzie np. starsza, schorowana pani, która porusza się o lasce, musi sama przytargać swoje śmieci na środek wsi i nie ma znaczenia, że np. ma działkę na obrzeżach i bywa na niej np. jeden miesiąc w ciągu roku. Też płaci te wysokie stawki" - dodaje pani Kasia.
Czytaj także: Wywóz śmieci. "Wzrost o 1728 zł w skali roku"
Podkreśla też, że zdaniem burmistrza tak wysokie opłaty pobierane od działkowiczów wynikają z tego, że do przetargu wystartowała tylko jedna firma i nie było możliwości negocjacji cen. "Wyliczenie polegało na tym, że firma policzyła ilość wywiezionych w zeszłym roku kontenerów, przeliczyła to na worki i skoro jest ok. 2400 działkowiczów, to ten koszt podzieliła przez tę liczbę. Wyszło na to, że działkowicze, bez względu na czas spędzony na działce rekreacyjnej w ciągu roku, mają sfinansować koszt wywozu śmieci całej gminy!" - oburza się działkowiczka.
Tu ponownie zaglądamy do ustawy śmieciowej. Akurat w przypadku ustalania zryczałtowanej opłaty dla tego typu nieruchomości obowiązuje zapis: "opłata jest ustalana jako iloczyn średniej ilości odpadów powstających na nieruchomościach (...) na obszarze gminy, wyrażonej w liczbie pojemników oraz stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi (opłaty za pojemnik o określonej pojemności)".
"Stali mieszkańcy też mieli podwyżkę za śmieci w 2019 r., ale rada gminy przywróciła im stawki z zeszłego roku. Zgłosiliśmy to - jako działkowicze - do UOKiK, ale jeszcze nie mamy odpowiedzi. Natomiast odpowiedź z gminy była jednoznaczna: płaćcie, bo taka jest stawka na ten rok. Sytuacja nie do przyjęcia!" - podsumowuje pani Kasia.
Działkowcy wygrywają przed sądem
Z podobnym problemem, co w wyżej wymienionych przypadkach, zmagali się właściciele rodzinnych ogródków działkowych w Siedlcach. Działkowcy zrzeszeni w związku zwrócili się do sądu w sprawie uchwały Rady Gminy Siedlce dotyczącej opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Uważali, że stawki 119,25 zł rocznie dla jednego domku za segregowane odpady oraz 238,50 zł za niesegregowane to zdecydowanie za dużo (stawki były ustalone jeszcze w 2016 r.).
Działkowcy parokrotnie wygrywali, ale radni wciąż się odwoływali. W kwietniu tego roku Naczelny Sąd Administracyjny zdecydował, że przyjęta przez gminę "metodologia odbioru odpadów i metodologia obliczenia rocznej opłaty ryczałtowej" była nieprawidłowa, bo "nie zostały ustalone ani średnie ilości odpadów, ani wielkość odpadów powstająca sezonowo".
Czytaj również: Inflacja w dół. Żywność trochę staniała
Wyrok NSA może być furtką dla zmagających się z gigantycznymi opłatami za wywóz odpadów, które generowane są jedynie sezonowo. To też pokazuje, że roczna opłata ryczałtowa może być błędnie wyliczana, na niekorzyść właścicieli domków letniskowych, działek rekreacyjno-wypoczynkowych czy ogródków działkowych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl