Inflacja ostatnio przyspieszyła. Jednym z głównych powodów tego, że w portfelach zostaje nam coraz mniej, jest nie tylko drożejąca żywność, ale też rosnące koszty wywozu śmieci. W lipcu, po turystyce zorganizowanej i mięsie, to był główny powód inflacji.
Za każdą osobę w gospodarstwie domowym trzeba teraz płacić o 2,25 zł więcej niż rok temu. To w przypadku śmieci posegregowanych. Niesegregowane są dużo droższe - musimy dorzucić aż 5,18 zł więcej. Statystycznie rzecz ujmując, czteroosobowej rodzinie ubyło w budżecie średnio 30 zł miesięcznie w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Zobacz też: Śmieci z Niemiec nielegalnie przemycone do Polski
To jednak średnia krajowa. Są województwa, w których podwyżki są o wiele większe. Na Podkarpaciu cena śmieci segregowanych wzrosła o 4,43 zł, a niesegregowanych o 9,03 zł. Przeciętna rodzina musi teraz wydać średnio 54 zł miesięcznie więcej. To już poważny ubytek w budżecie.
Obecnie płacimy za lata zaniedbań. W przyszłym roku zaczną obowiązywać nowe wymagania unijne co do poziomu recyklingu - przetwarzanie odpadów komunalnych będzie musiało sięgnąć 50 proc. W Polsce oficjalne dane mówiły niedawno o ok. 27 proc., a i tak - zdaniem branży - były zawyżone.
Duży rozstrzał
Sprawy ruszyły zresztą mocno z miejsca, co widać po danych GUS. Przetwórstwo odpadów i odzysk surowców urosły w lipcu aż o 17,7 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem w zeszłym roku. To druga najszybciej rosnąca obecnie branża przemysłowa. Jak widać, ma pełne ręce roboty, więc i swoje usługi ceni wyżej.
Najszybciej rosną ceny w województwie opolskim i kujawsko-pomorskim. To drugie jest obecnie niechlubnym liderem w Polsce. Za wywóz śmieci płaci się tam teraz najwięcej, bo 13,69 zł od osoby za śmieci segregowane i 29,10 zł za niesegregowane.
Dla porównania w najtańszym województwie świętokrzyskim płaci się 8,50 zł na osobę za śmieci segregowane i 15,33 zł za niesegregowane.
Gdy porównujemy jednak ceny w poszczególnych województwach, nasuwa się pytanie: skoro wszystkich dotknął ten sam problem, to dlaczego w województwie świętokrzyskim płaci się o jedną trzecią mniej niż średnio w kraju i o prawie połowę mniej niż w najdroższym województwie kujawsko-pomorskim?
Gmina wybiera w przetargu, czyli ceny wyższe
Wszystko za sprawą ustawy śmieciowej, która weszła w życie w lipcu 2013 roku. Nałożyła na gminy obowiązek organizowania przetargów na to, kto będzie odbierał odpady od mieszkańców. Przedtem każda spółdzielnia, wspólnota, czy inna nieruchomość "produkująca" śmieci, robiła to we własnym zakresie.
Zmiana natychmiast odbiła się na cenach. Już rok później usługi były o 19 proc. wyższe. Co prawda gminy podpisują umowy w przetargach, ale te kończą się dużo wyższymi cenami, niż wtedy, gdy firmy musiały namawiać klientów do swoich usług indywidualnie.
Podstawowym powodem takiego rozstrzału jest brak konkurencji. Często jest tak, że do przetargu staje tylko jedna firma, bo tylko jedna spełnia wstępne warunki. Niektóre przetargi, oprócz ceny, zawierają w sobie na przykład kryterium emisji spalin przez sprzęt, którym operuje usługobiorca, żąda się w nich także wniesienia wadium, ocenia poziom recyklingu, wymaga obsłużenia na raz całej gminy. Stać na to tylko większe podmioty. W ten sposób konkurencja praktycznie przestała istnieć - na rynku zostali tylko najwięksi.
Niskie ceny w Świętokrzyskiem to natomiast zasługa przedsiębiorstw komunalnych, które pozwalają ustalać gminom niższe stawki. Przetargi w Kielcach i Sandomierzu wygrały firmy, należące do gmin. I choć nie miały w przetargach konkurencji, to jednak nie "szalały" z cenami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl