W Polsce brakuje działań, które bardziej mobilizowałyby obywateli do przyjęcia szczepionki. Taki głos słychać coraz częściej, a wraz z IV falą koronawirusa i kolejnymi setkami zgonów dziennie, apele przestają wystarczać.
Z ostatnich danych resortu zdrowia wynika, że w pełni zaszczepionych jest zaledwie 47,83 proc. Polaków. Tylko niewiele więcej jest po pierwszym zastrzyku - bo 56 proc., a tylko co piąty przyjął również trzecią dawkę przypominającą.
To stanowczo za mało, aby walczyć z pandemią i zbudować odporność populacyjną. Dlatego też coraz częściej mówi się o rozwiązaniach, które mają zmobilizować społeczeństwo. Pomóc w tym mógłby czynnik ekonomiczny.
Wyższa składka zdrowotna?
Problem dostrzegają również eksperci zasiadający w Radzie Medycznej przy premierze. Dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog, jeszcze na początku listopada w rozmowie z money.pl podkreślał konieczność - wzorem zachodnich krajów - mobilizacji obywateli, np. ograniczając świadczenia chorobowe czy opiekuńcze osobom niezaszczepionym.
Ostatnio również prof. Andrzej Horban w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznał, że popiera weryfikację paszportów szczepionkowych i obowiązkowe szczepienia, a może i wyższą składką ZUS dla niezaszczepionych.
Pracodawcy popierają
Zapytaliśmy pracodawców o pomysł podniesienia składek zdrowotnych osobom, które uchylają się od szczepień.
- Biorąc pod uwagę silnie narastającą falę zachorowań na COVID-19, uważamy, że Polacy, którzy wykonali swój obywatelski obowiązek i zaszczepili się, nie powinni ponosić dodatkowych kosztów związanych z budową i funkcjonowaniem szpitali tymczasowych oraz pozostałych wydatków będących bezpośrednim skutkiem obecnej fali epidemii - stwierdza Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich. - W związku z tym uważamy za zasadne podniesienie składki zdrowotnej dla osób niezaszczepionych, do momentu, kiedy się zaszczepią - podkreśla.
Jak argumentuje szef FPP, jeśli w poczuciu odpowiedzialności za Polskę nie wprowadzimy szybko rozwiązań, które są konieczne do efektywnego zwalczania epidemii, kosztem zaniechania będą niepotrzebne i możliwe do uniknięcia zgony tysięcy Polaków, dotkliwe straty gospodarcze i konieczność uruchomienia kosztownych dla finansów publicznych środków pomocowych.
Co istotne, pomysłu tego nie odrzuca również strona pracownicza, choć jak zaznacza Grzegorz Sikora, rzecznik Forum Związków Zawodowych, do takich propozycji podchodzą ostrożnie.
- Pomysł jest o tyle słuszny, o ile to podniesienie składki miałoby mieć charakter symboliczny, tak aby nie budowało napięć społecznych - mówi Grzegorz Sikora. Jego zdaniem wzrost kosztów o 15-20 proc. odbiłby się niekorzystne nie tylko finansowo, ale też społeczne.
- W moje ocenie należy skutecznie informować i kształcić społeczeństwo, czego rząd zaprzestał. To jeszcze niewykorzystany zasób. Wszelkie sankcje będą powodować duże napięcia, a te mogą prowadzić do masowych wystąpień, jakie dziś obserwujemy w Niemczech czy we Francji - dodaje.
Jak przekonuje przedstawiciel Forum Związków Zawodowych, potrzebna jest droga złotego środka, ponieważ zaniechanie działań również doprowadzi do poważnych kosztów społecznych związanych z rozwojem pandemii.
Bardziej sceptyczny takiemu rozwiązaniu jest Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych OPZZ, który przekonuje, że "do momentu wprowadzenia obowiązkowych szczepień nie ma podstaw do podwyższania składki zdrowotnej czy wyciągania innych konsekwencji".
Poza tym, jak przekonuje, obciążanie wyższymi kosztami tylko osób niezaszczepionych nie znajduje uzasadnienia, "bowiem w systemie powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego wciąż wiele grup płaci różną - często niższą - wysokość składki zdrowotnej".
- Każdy obywatel – potencjalny pacjent korzystający ze środków publicznych - powinien opłacać składki na powszechny system ubezpieczenia zdrowotnego na takich samych zasadach - przekonuje Sebastian Koćwin.
Jak dodaje, "kara" dla niezaszczepionych wzmocniłaby tylko negatywny przekaz, że system opieki zdrowotnej i tak jest niewydolny i żadne finansowe bodźce nie są w stanie poprawić dostępności do świadczeń.
- Dużo ciekawszym rozwiązaniem są pozytywne mechanizmy, czyli "przywileje" dla osób zaszczepionych, związane z uczestnictwem w życiu społecznym, w szczególności paszporty covidowe, ale w obecnej sytuacji to byłoby dalej działanie dyskryminujące niezaszczepionych - stwierdza wiceprzewodniczący Koćwin.
Propozycji było więcej
Jednak wyższa składka ZUS czy zdrowotna nie jest jedyną propozycją, jaka padała w ostatnim czasie.
Zdaniem pracodawców zrzeszonych w ramach FPP, konieczne jest wprowadzenia takich przepisów, które nadadzą pracodawcom uprawnienie do kontroli zaszczepienia pracowników oraz umożliwią zapewnienie bezpieczeństwa w miejscu pracy poprzez polecenie wykonywania pracy w formie zdalnej lub wysyłanie na bezpłatny urlop zatrudnionych osób, które nie są zaszczepione.
Nie są to jednak jedyne propozycje tego typu. Samorządowcy ze Związku Miast Polskich jeszcze w maju podczas Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego zgłaszali postulat, aby wypłaty 500+ czy 14. emerytur jako świadczeń dodatkowych uzależnić od szczepień.
Podobny pomysł dotyczył np. dodatkowego zasiłku opiekuńczego, wypłacanego przez ZUS rodzicom dzieci do lat 8. w przypadku, kiedy niespodziewanie z powodu COVID-19 zostaje zamknięte przedszkole czy szkoła.