Nie milkną komentarze w sprawie sobotniego głosowania w Sejmie, kiedy to posłowie podnieśli wynagrodzenia ministrów, premiera, prezydenta, wojewodów, marszałków województwa oraz swoje własne.
Bardzo oburzyło to Polaków, którzy wytykają rządzącym, że temat podwyżek dla parlamentarzystów i pozostałych objętych ustawą uprawnionych pojawił się zupełnie znikąd – nie był w żaden sposób konsultowany, a Andrzej Duda nie zająknął się na ten temat w kampanii. Jeszcze bardziej niezrozumiały jest dla Polaków czas wprowadzenia podwyżek: w czasie recesji, gdy miliony ludzi drżą o pracę.
Do sprawy odniósł się mecenas Roman Giertych, były wicepremier i minister edukacji narodowej. - Apeluję do Senatorów o odrzucenie ustawy sejmowej w sprawie podwyżek lub przegłosowanie poprawki wprowadzającej ją w życie od roku 2024 – napisał na Twitterze.
Nadanie ustawie mocy obowiązującej od 2024 r. powodowałoby, że podwyżki objęłyby dopiero parlamentarzystów kolejnej kadencji, a posłowie i senatorowie uniknęliby oskarżeń, że przygotowali ustawę dla siebie.
Giertych ostrzegł ponadto senatorów, że projekt może być tak naprawdę pułapką na opozycję.
- Przestrzegam opozycję. Moim zdaniem na koniec procesu legislacyjnego może się okazać, że Andrzej Duda ustawy o podwyżkach nie podpisze. Jarosław Kaczyński uwielbia robić takie numery. I wówczas Prezydent zyska poparcie, PiS będzie się z Was naśmiewać do rozpuku, a cnoty raz straconej nie odzyskacie – napisał.
Politycy wyjaśniają
Niektórzy politycy opozycji wyjaśniają powody, dla których zagłosowali za podwyżkami. Izabela Leszczyna (PO) podała w sumie pięć argumentów za głosowaniem "za". Jednym z nich jest zadośćuczynienie za to, że "dwa lata temu, bez żadnego trybu, lider PiS - poseł Kaczyński obniżył wynagrodzenie wszystkich posłów o 20 proc., chyba w akcie zemsty za to, że poseł opozycji (Krzysztof Brejza) odkrył aferę nagrodową Premier Szydło".
- To, że wysokość wynagrodzenia władzy ustawodawczej w dużym państwie europejskim jest kaprysem małego człowieka (mam na myśli cechy charakteru) i autorytarnego szkodnika politycznego w jednym, nie przybliża nas do demokracji europejskiej, raczej oddala – napisała Izabela Leszczyna.
Paweł Kowal również wypunktował powody, dla których poparł projekt. Wskazał, że "kwestie wynagrodzenia najważniejszych osób w państwie należy traktować niezależnie od tego kto dzisiaj zajmuje które stanowisko (chodzi o państwowe a nie partyjne podejście)".
- Działałem w dobrej wierze, zgodnie z sumieniem. Jestem pewien, że podobnie było w przypadku wielu innych posłanek i posłów – zapewnił.
Zarekomendował przy tym Senatowi przyjęcie sobotnich ustaleń z pewnymi poprawkami. Jedna z nich zakłada, że zmiany w zasadach uposażenia polityków i najwyższych urzędników zawsze są wprowadzane od następnej kadencji, w ten sposób nikt nie będzie decydował o swoich zarobkach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl