Trzy lata temu Wojciech Smarzowski w głośnym filmie "Kler" wypunktował mniejsze i większe grzeszki w Kościele katolickim. Jednym z przewodnich tematów było bogactwo biskupów, a kultowym stało się hasło wypowiedziane przez biskupa granego przez Janusza Gajosa: "złote, a skromne".
Wokół finansów Kościoła w Polsce narosło mnóstwo legend. Według Artura Nowaka i Stanisława Obirka, czyli autorów książki "Gomora. Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele", żeby opisać system finansowania Kościoła katolickiego w Polsce, trzeba opasłej księgi, a nawet całej antologii.
We fragmentach książki opublikowanych na portalu Gazeta.pl autorzy wskazują na bardzo niejasny system finansów w polskim Kościele. Podają przy tym przykłady Niemiec, Włoch czy Francji, gdzie znane są zarobki księży, transparentny jest system finansowania Kościoła i rola państwa w tym wszystkim.
"Kościół w Polsce nie umie, nie chce i nie lubi rozmawiać o pieniądzach. Kiedy Dominika Wielowiejska pisała swój tekst o finansach Kościoła, (...) z episkopatu dostała odpowiedź, że celem sporządzonego przez nią opracowania nie jest rzetelna i uczciwa informacja, lecz wywołanie napięć społecznych. Oczywiście żadnej merytorycznej odpowiedzi na postawione pytania nie dostała" - czytamy.
Co udało się ustalić? Szacunki wskazują na to, że polski Kościół dysponuje rocznie nawet 17 miliardami złotych. Na tę kwotę składają się:
- 2-3 miliardy złotych to przychód z tacy,
- 3-4 miliardy złotych to opłaty za pogrzeby, śluby i inne usługi,
- około 3 mld zł to dochody z rent, najmu i dzierżawy nieruchomości,
- 3-5 miliardy złotych to pozycja "różne dochody" (Kościół prowadzi wszechstronną działalność gospodarczą),
- ponad 2 miliardy złotych dokłada budżet państwa.
Te dane te wyciekły w związku z negocjacjami prowadzonymi przez spółki miliardera Zygmunta Solarza z Kościołem na temat aplikacji, która miała zostać zainstalowana na smartfonach wiernych. Wszystko po to by m.in. ułatwić bezgotówkowe wpłaty "na ofiarę".
Artur Nowak i Stanisław Obirek w swojej książce wskazują, że księża co do zasady nie płacą podatków. Dotyczy to m.in. pieniędzy z tacy czy opłat za sakramenty. Ich dochody bywają bardzo różne, nawet sprawując te same funkcje. W tym kontekście szczególną uwagę zwracają na biskupów.
"Gotówka wchodzi w posiadanie tego, kto je dostał. Kto pierwszy, ten lepszy. Nie ma mowy o żadnej transparentności" - piszą.
"Hierarchowie przyjmują ofiary za pokropienie nowych stadionów, zakładów pracy, centrów handlowych, a nawet McDonaldów - formalnie na cele sakralne. Ale księgowości nikt nie prowadzi. Co z nimi robią? To jest poza kontrolą" - wyliczają.
Z czego żyje ksiądz?
Również w Money.pl przyjrzeliśmy się finansom Kościoła. Wielu nurtuje pytanie: ile zarabia ksiądz? Już na poziomie teorii odpowiedź nie jest prosta.
Podstawą osobistych dochodów proboszcza są tzw. stypendia mszalne - ofiary wiernych za odprawienie nabożeństwa w określonej intencji. Datki takie proboszcz może włożyć do swojego portfela albo rozdzielić je pod koniec miesiąca lub tygodnia między zatrudnionych w parafii duchownych.
Drugim źródłem przychodów są tzw. iura stolae (prawo stuły), czyli formalnie dobrowolne datki składane przy okazji poszczególnych sakramentów. Według danych serwisu colaska.pl najbardziej dochodowe dla księży są pogrzeby: stawki wynoszą od 50 zł w Brodnicy do 6000 zł u św. Jana Bosko w Lubinie (w okolicy działają bogate spółki surowcowe).
Czytaj więcej: Rekordowe wydatki na kościół. Fundusz Kościelny wzrósł o 11 mln zł, najwięcej w historii
Zgodnie z prawem kanonicznym ksiądz może odprawić tylko jedną tzw. mszę stypendialną dziennie (w Boże Narodzenie - trzy). Skutecznie ogranicza to zarobki, które rzadko z tego tytułu przekraczają 1000-1200 zł miesięcznie.
Ale do tego trzeba doliczyć datki wręczane podczas kolędy (ksiądz może zatrzymać 25-30 proc.) oraz wynagrodzenie za lekcje religii (od 700 do 2700 zł).
Proboszcz zdradza sekrety swojej parafii
O finansach Kościoła łatwiej mówić na konkretnych przykładach. O ile oczywiście proboszcz parafii zdradzi księgowe szczegóły. Dochody mającej około 2 tys. mieszkańców parafii pw. św. Mikołaja Biskupa w Tyrawie Wołoskiej, choć starczają na bieżące utrzymanie, do wysokich nie należą. Największą pozycją po stronie przychodów są wpłaty na konto lub w tzw. kopertach, które w ubiegłym roku wyniosły 27 tys. 161 zł.
Parafia prowadzi własną działalność gospodarczą polegającą na sprzedaży drewna tartacznego i opałowego, która przyniosła 21 tys. 250 zł. Wierni z własnej kieszeni pokryli wydatki na ogrzewanie (5895 zł) oraz wywóz śmieci (4450 zł).
Z ofiar pochodziła również składka na fundusz inwestycyjny w wysokości 18 tys. 678 zł. Na remont kościoła w Rakowej jedna z rodzin przeznaczyła 12 tys. zł.