Osłabienie konkurencyjności polskich lotnisk, spadek ich kondycji finansowej, spowolnienie rozwoju zarówno portów lotniczych, jak i całych regionów, a także wzrost cen biletów i cięcia w siatkach połączeń, a w skrajnym przypadku wycofanie się części linii z regionalnych lotnisk - to, zdaniem przedstawicieli branży, konsekwencje planowanego podniesienia opłat obsługi lotów.
Jak zapowiedział Urząd Lotnictwa Cywilnego, do 1 października projekt "Planu skuteczności działania służb żeglugi powietrznej na lata 2020–2024" trafić ma do Komisji Europejskiej, gdzie zostanie zweryfikowany i oceniony pod kątem zgodności z prawem.
- Mamy więc niespełna dwa tygodnie, aby zatrzymać ten kuriozalny zamysł urzędników - podkreśla Tomasz Kloskowski, prezes Portu Lotniczego Gdańsk. - Mam szczerą nadzieję, że ten absurdalny pomysł nie wejdzie w życie - zaznacza w rozmowie z money.pl Dariusz Kuś, prezes Portu Lotniczego Wrocław.
Wyższe opłaty
Wyższe opłaty za obsługę samolotów podczas startu i lądowania oraz pobierane za każdy lot samolotu w przestrzeni powietrznej kontrolowanej przez służby kontroli lotu wywołały burzę w środowisku lotniczym.
Porty lotnicze, biura podróży jak TUI, Itaka, Raibow Tours, linie lotnicze, jak choćby WizzAir, Enter Air, SprintAir, firmy kurierskie jak DHL Express, czy wreszcie organizacje turystyczne i samorządowe podpisały się pod wspólnym listem protestacyjnym do odpowiedzialnego za infrastrukturę ministra Andrzeja Adamczyka i premiera Mateusza Morawieckiego.
Dodatkowo osobne pismo na ręce szefa polskiego rządu złożył prezes Ryanaira Michael O’Leary, informując, że linie lotnicze nie będą w stanie unieść nowych opłat.
Chodzi o dwie opłaty związane z pracą służb żeglugi powietrznej w Polsce: opłatę terminalową oraz opłatę trasową. Pobiera je Polska Agencja Żeglugi Powietrznej.
Od 1 stycznia 2022 r. opłata trasowa, pobierana od każdego samolotu w przestrzeni powietrznej kontrolowanej przez służby kontroli lotu, wzrośnie z obecnej kwoty 195,70 zł do 245,81 zł. To podwyżka o ponad jedną czwartą.
Opłata terminalowa jest różna dla różnych lotnisk, i tak np. dla Lotniska Chopina wzrosnąć ma z 343,08 zł do 524,58 zł. To wzrost o 53 proc. Jeszcze gorzej wypadną regionalne porty lotnicze, dla których stawka wzrośnie 791,12 zł do 1347,76 zł, czyli o 556,64 zł.
- Zapowiadane przez PAŻP tak drastyczne podwyżki to cios dla całej branży, która próbuje stanąć na nogi podczas pandemii. Ten dewastujący pomysł zakłada wzrost opłat dla portów regionalnych aż o 70 proc. - załamuje ręce prezes Dariusz Kuś.
"Skutki będą katastrofalne"
Podniesienie tych opłat to cios branży lotniczej, ale odbije też się na podróżnych, regionach, całych branżach żyjących z turystyki i biznesu - twierdzą szefowie polskich lotnisk. - To rachunek, który zapłacą wszyscy - zaznacza prezes Kloskowski.
- Tylko urzędnik mógł wpaść na tak szatański pomysł, aby w momencie, kiedy wszyscy liżemy rany po pandemii, dobić nas wzrostem opłat - mówi szef gdańskiego lotniska. - Nie rozumiem tego, to z punktu widzenia biznesowego nie trzyma się całości. Jak mamy utrzymać albo przyciągnąć do siebie duże linie lotnicze, jednocześnie oferując im drakońskie warunki, wzrosty opłat? - pyta retorycznie.
Kolejne problemy wylicza również prezes wrocławskiego portu. - Łatwo przewidzieć katastrofalne skutki tych zmian: osłabienie konkurencyjności polskich lotnisk, spadek ich kondycji finansowej, spowolnienie rozwoju zarówno portów lotniczych, jak i całych regionów. Przewoźnicy już teraz na nowo kalkulują siatkę połączeń. To może się odbić na niższej ofercie, zamykaniu mniej rentownych połączeń, podwyżkach cen biletów, a w drastycznych przypadkach może spowodować odchodzenie przewoźników z polskiego rynku - wskazuje w rozmowie z money.pl.
Prezes Kuś podaje konkretne wyliczenia. Z tytułu podwyżek PAŻP przewoźnicy z wrocławskiego lotniska będą musieli zapłacić za nawigację od 8 do 10 mln złotych rocznie więcej. - To są kolosalne budżety - zaznacza.
- A teraz wyobraźmy sobie, że podwyżki wprowadzają również pozostałe podmioty obsługujące ruch lotniczy, które także zostały przecież dotknięte pandemią. Bilety lotnicze będą wtedy 2-3 razy droższe, popyt trwale spadnie i rynek lotniczy nigdy się już nie odbuduje do kształtu, jaki znamy sprzed pandemii. Ograniczenie dostępności komunikacyjnej sprawi, że polskie miasta i regiony nie będą się już tak szybko rozwijać, jak dotąd - ocenia.
"Zgodzili się wszyscy"
Paweł Łukaszewicz, rzecznik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, w rozmowie z money.pl podkreśla, że na cały system finansowania zgodzili się wszyscy uczestnicy rynku. I że cała procedura nie jest jedynie polskim rozwiązaniem, jest zgodna z regulacją europejską i przebiega w taki sam sposób we wszystkich europejskich państwach.
- Podwyżki są wprowadzane wszędzie. A PAŻP nie jest w nich liderem. W Niemczech na przykład te stawki będą znacznie wyższe. Ale w przeciwieństwie do nas, ich odpowiednik Agencji Żeglugi Powietrznej otrzymał wsparcie rządu - zaznacza Łukaszewicz.
Prezes gdańskiego portu Tomasz Kloskowski przyznaje, że system był efektem konsensusu i do tej pory się sprawdzał, ale, jak zaznacza, w obliczu kataklizmu, jakim jest pandemia COVID-19, trzeba niestandardowego rozwiązania.
- Hiszpania, Litwa, Niemcy. Kilka krajów europejskich dało już dotacje z budżetów. Niemcy otrzymali 300 mln euro, poza tym są nieporównywalnym graczem do Polski - zaznacza Kloskowski.
Rzecznik PAŻP podkreśla z kolei, że to nie Agencja powinna być obarczana odpowiedzialnością za te podwyżki. I wskazuje Urząd Lotnictwa Cywilnego jako koordynatora całego planu.
Z biura prasowego ULC otrzymaliśmy odpowiedź, że "przedmiotowa analiza jest następstwem opinii i uwag otrzymanych od przedstawicieli sektora transportu lotniczego podczas spotkania konsultacyjnego, które miało miejsce 31 sierpnia br. Prezes ULC, w ramach procesu sporządzania planu skuteczności działania nie dokonuje zatwierdzenia wysokości stawek opłat nawigacyjnych".
Jest szansa na obniżkę?
Jak wspomnieliśmy, "Plan skuteczności działania służb żeglugi powietrznej na lata 2020–2024" z zapowiadanymi podwyżkami ma trafić do Komisji Europejskiej do 1 października. Wiceminister infrastruktury Marcin Horała podczas rozmów w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach zapowiedział, że jest jeszcze pole do negocjacji.
Zapytaliśmy więc ULC o tę przestrzeń do negocjacji i kwestię ewentualnych obniżek. "Na chwilę obecną nie zapadły ostateczne rozstrzygnięcia" - zaznacza ULC.
"Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego na bieżąco zapoznaje się i weryfikuje wszystkie opinie i uwagi przedstawicieli branży lotniczej do projektu 'Plan skuteczności działania służb żeglugi powietrznej na lata 2020–2024', przewidującego wzrost opłat terminalowych w kolejnych latach. Jest również w stałym kontakcie z ministrem infrastruktury w tej sprawie" - czytamy w odpowiedzi.
Dalej, jak wyjaśnia nam ULC, projekt, po uzyskaniu akceptacji ministra Adamczyka, zostanie przekazany do Komisji Europejskiej w terminie do 1 października 2021 r., w celu dokonania jego weryfikacji i oceny pod kątem zgodności z obowiązującymi przepisami prawa.
- Wierzę, że jest przestrzeń na zmianę. Wszystkie nasze argumenty są zdroworozsądkowe i apolityczne - zaznacza prezes gdańskiego portu.