PRCH szacuje, że likwidacja obowiązujących obecnie ograniczeń powinna spowodować - wzrost zatrudnienia w handlu, wzrost obrotów całego handlu detalicznego, zwiększyć wpływy podatkowe państwa z VAT, PIT i składek na ubezpieczenia społeczne; wzrost ofert zatrudnienia dla osób zainteresowanych pracą w niepełnym wymiarze pracy oraz wzrost konsumpcji wśród Polaków, co według Rady może przełożyć się na wzrost PKB.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponadto PRCH wskazała, że opowiada się za przywróceniem swobodnego handlu we wszystkie niedziele.
"Klienci powinni mieć wolny wybór i jeśli chcą robić zakupy w niedzielę, powinni mieć taką możliwość. Obiekty handlowe powinny być otwarte w godzinach, które są atrakcyjne dla klientów i najemców. W tej kwestii PRCH wspiera oczekiwania i postulaty najemców, prowadzących działalność w centrach i parkach handlowych. Jednocześnie, zagwarantowane powinno być prawo do odpoczynku dla pracowników handlu" - napisano.
"Przywrócenie możliwości handlu w niedziele oznaczałoby, że Polska ponownie dołączy do większości krajów Unii Europejskiej, które nie ingerują w możliwość otwierania sklepów w niedziele. W ostatnich kilku latach od zakazu handlu w niedziele całkowicie odstąpiły Dania, Finlandia i Węgry" - dodano.
Posłowie Polski2050 złożyli w ubiegłym tygodniu w Sejmie projekt ustawy przywracającej dwie niedziele handlowe w miesiącu. Zgodnie z projektem za pracę w niedzielę przysługiwałoby podwójne wynagrodzenie.
Resort pracy nie chce zmian w zakazie handlu
Szefowa resortu Agnieszka Dziemianowicz-Bąk ws. zmian w zakazie handlu jasno postawiła sprawę.
- Na ten moment nie prowadzimy w ministerstwie żadnych prac nad projektem ograniczającym zakaz handlu w niedziele. Oczywiście bacznie obserwujemy głosy strony społecznej - powiedziała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w Polsat News.
Dziemianowicz-Bąk oceniła, że Polacy przyzwyczaili się do tego, że handel w niedziele się nie odbywa w takiej skali, w jak wcześniej. Ponadto, jak tłumaczyła, w handlu pracują przede wszystkim kobiety.
- Ponad 60 proc. pracowników handlu to pracownice, to często matki, to osoby, które chciałyby spędzić dzień wolny, weekend ze swoją rodziną, ze sowimi dziećmi - powiedziała szefowa resortu.
Zwróciła również uwagę na to, że aby handel w niedzielę był możliwy, to rozkładanie towaru w magazynach czy dowożenie, musi odbywać się w sobotę. Dodała, że sama jest sceptyczna wobec propozycji dotyczących ograniczenia niedzielnego zakazu.
Największym zagrożeniem dyskonty. PIH: nie chcemy zmian
Wtóruje jej Polska Izba Handlu, która uważa, że obecne przepisy dotyczące zakazu handlu w niedzielę są korzystne dla zdecydowanej większości małych i średnich przedsiębiorców działających w handlu. Dla nich bowiem największym zagrożeniem są duże sieci dyskontowe.
Zakaz handlu w niedzielę. PiS dopytuje rząd
"W chwili wejścia ograniczeń handlu w niedziele wydały one setki milionów złotych na kampanie marketingowe, które zachęciły konsumentów do przeniesienia zakupów na piątki i soboty. Istniejący katalog wyłączeń, przede wszystkim tym pozwalającym właścicielom małym sklepów stanąć za ladą w niedzielę, to sposób, aby mniejsi przedsiębiorcy mogli nawiązać walkę konkurencyjną z dużymi podmiotami" - czytamy w komentarzu PIH.
"Z naszej perspektywy zmiana obecnych przepisów dotyczących handlu w niedzielę w żaden sposób nie przyczyni się do poprawy sytuacji małych i średnich przedsiębiorstw z branży spożywczej. Na etapie konsultacji społecznych wystąpimy zdecydowanie przeciwko inicjatywie zmiany obowiązujących przepisów" - dodano.