69 proc. Ukraińców uważa, że zwiększone dostawy broni i amunicji dla ich kraju sprawią, że Ukraina wygra wojnę. Tego samego zdania jest 35 proc. Polaków, 22 proc. Francuzów i zaledwie 18 proc. Niemców.
Tak wynika z sondażu przeprowadzonego w 15 krajach Europy dla think-tanku European Council on Foreign Relations w maju. Autorzy raportu, Ivan Krastev i Mark Leonard, uważają, że "rosnąca przepaść między Ukrainą a jej europejskimi sojusznikami może stanowić poważne wyzwanie dla światowych przywódców" przed rozpoczynającym się w Waszyngtonie szczytem NATO.
Równocześnie w Europie jest silne poparcie dla dalszych dostaw broni i amunicji dla Ukrainy. Jak czytamy, takie stanowisko jest szczególnie widoczne wśród ankietowanych w Estonii (gdzie 74 proc. uważa zwiększenie ilości amunicji i broni za "dobry pomysł"), Szwecji (66 proc.), Polsce (66 proc.), Wielkiej Brytanii (59 proc.), Holandii (58 proc.) i Portugalii (57 proc.). Dużo osób również popiera ten pomysł w Hiszpanii (45 proc.), Niemczech (44 proc.), Francji (43 proc.) i Czechach (43 proc.). "Z piętnastu badanych krajów, respondenci w Bułgarii, Grecji i Włoszech są jedynymi, w przypadku których większość - odpowiednio 63 proc., 54 proc. i 53 proc. - uważa, że zwiększenie dostaw amunicji i broni dla Ukrainy przez jej sojuszników jest 'złym pomysłem" - dodano.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wydatki na wojsko kosztem cięć? Europejczycy są podzieleni
"Wojna w Ukrainie pokazała, że mój kraj powinien wydawać więcej na obronność, nawet jeśli oznacza to, że musimy ciąć pieniądze na inne obszary, takie jak zdrowie, edukacja i zapobieganie przestępczości" - przed takim pytaniem postawiono biorących udział w sondażu. Największy odsetek takich odpowiedzi udzielili biorący w nim udział Polacy - 53 proc. Tego samego zdania było 40 proc. Niemców, 31 proc. Brytyjczyków i 28 proc. Francuzów, a także zaledwie 9 proc. Włochów.
Analogicznie, po stronie odpowiedzi przeciwnej ("Pomimo wojny na Ukrainie, mój kraj nie powinien zwiększać wydatków na obronność, ponieważ może to wymagać cięć w innych obszarach, takich jak zdrowie, edukacja i zapobieganie przestępczości") opowiedziało się zaledwie 23 proc. Polaków, 36 proc. Niemców i Brytyjczyków, 39 proc. Francuzów, aż 63 proc. Włochów.
Szczyt NATO. Będą apelować o wzrost wydatków na wojsko
We wtorek w Waszyngtonie rozpoczyna się szczyt NATO. W poniedziałek Ukraina podpisała porozumienie z Polską oraz 20 podobnych umów z innymi sojusznikami. Obejmują one pomoc wojskową i finansową dla walczącego z rosyjską agresją kraju, szkolenia ukraińskich żołnierzy. Nie zobowiązują jednak do włączenia się w wojnę obronną przeciwko Rosji.
Polskę na szczycie NATO reprezentują prezydent Andrzej Duda oraz wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, a także szef dyplomacji Radosław Sikorski. Szczyt odbywa się w 75. rocznicę powstania Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jego członkami są dziś 32 państwa.
Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg zapowiadał, że na szczycie mają zapaść decyzje o przyznaniu Ukrainie kolejnego dużego pakietu wsparcia dla obrony przed rosyjską inwazją, w planach są także działania zmierzające do przejęcia przez Sojusz koordynacji dużej części przekazywanej Ukrainie pomocy.
Prezydent Duda zapowiadał ponadto, że podczas szczytu będzie apelował do sojuszników o zwiększanie nakładów na obronność do porównywalnych z tymi z czasów zimnej wojny, a także poruszy m.in. kwestię rozbudowy strategicznej infrastruktury Sojuszu.