Powstało wiele opracowań dotyczących kompetencji przyszłości – takich, które będą potrzebne i cenione na rynku oraz pozwolą na zrównoważony rozwój przedsiębiorstw. Autorzy takich opracowań są zasadniczo spójni w swoich wnioskach. Przykładowo, raport McKinsey Global Institute, wskazuje na zmniejszenie znaczenia kompetencji manualnych i fizycznych, na rzecz umiejętności społecznych oraz technologicznych. Najważniejsze z nich to:
1. Kreatywność
2. Umiejętności przetwarzania i interpretacji złożonych informacji
3. Przedsiębiorczość i inicjatywa
4. Przywództwo i zarządzanie innymi
5. Podstawowe umiejętności cyfrowe
6. Zaawansowane umiejętności informatyczne i programowanie
Czy pandemia zmienia te kierunki? W końcu raport został opublikowany w 2018 roku, jeszcze w innej rzeczywistości rynkowej. Według mnie mnie zmienia o tyle – że je pogłębia. O umiejętnościach cyfrowych czy informatycznych nie ma sensu mówić – oczywiste jest, że w czasach digitalizacji i pracy zdalnej będą one jeszcze bardziej konieczne. Już teraz borykamy się z wieloma wyzwaniami – np. wdrożeniem starszych nauczycieli, nie przywykłych do przekazywania wiedzy zdalnie, do funkcjonowania w sferze online.
Poziom umiejętności technologicznych zresztą rośnie w społeczeństwie skokowo, nie tylko w zakresie podstaw, ale i zaawansowanych umiejętności. Wysokie zarobki, pewność zatrudnienia, wpłynęły na ogromną popularyzację zawodów IT. Pozostają nam do analizy: kreatywność, przywództwo, umiejętność przetwarzania i interpretacji złożonych informacji, którą utożsamiam z umiejętnością koncentracji. W erze, w której ma miejsce czwarta rewolucja przemysłowa przejawiająca się m.in. w automatyzacji procesów czy zastosowaniu sztucznej inteligencji, pozwalającej na zastąpienie pracowników zatrudnionych przy prostszych procesach biznesowych, to właśnie wyżej wymienione aspekty będą kluczowe i strategiczne. Pozwolą na dostosowanie się do dynamiki rynku – niezależnie czy będziemy mieć do czynienia z pandemią czy innymi aspektami wpływającymi na funkcjonowanie rynku.
Pokolenie head-down
Tymczasem, na naszych oczach, rośnie pokolenie head-down. Obejmuje ono osoby spędzające większość czasu na korzystaniu z urządzeń mobilnych i surfowaniu po Internecie. Choć najczęściej są to osoby młode, to w przeciwieństwie do dotychczas opisywanych generacji, przynależność do pokolenia head down nie definiuje rok urodzenia, ale jedna charakterystyczna cecha: opuszczona nad smartfonem głowa. Zaliczać się do niego mogą zarówno osoby z generacji Z, jak i X.
Jakie są konsekwencje tak silnego przywiązania do telefonu, czyli właściwie wykorzystania IInternetu non stop? Eksperci wymieniają takie obszary jak: fonoholizm czy uzależnienie od telefonu komórkowego, phubbing, czyli lekceważenie i ignorowanie drugiej osoby, poprzez intensywne korzystanie w jej obecności z urządzeń mobilnych i najbardziej według mnie niebezpieczny tzw. cooconig, czyli świadome domatorstwo i izolowanie się od otoczenia, budowanie własnej prywatnej przestrzeni dającej poczucie komfortu oraz przenoszenie życia do rzeczywistości wirtualnej.
Zagrożenia przyszłości
Konsekwencją powszechnej internetyzacji życia, pogłębionej dodatkowo przez pandemię, jest brak myślenia linearnego na rzecz symultanicznego. Osoby, których życie koncentruje się na internecie mają tendencję do skakania po nagłówkach, powierzchownego czytania i wyrażania myśli. Często przekłada się to na ubogi zasób słownictwa oraz problemy z przyswajaniem długich tekstów. Choć pokolenie head down ma dostęp do nieograniczonej liczby źródeł, nie zastąpi to refleksji i dokładnej analizy czytanego tekstu, jednym słowem kluczowej kompetencji przyszłości - koncentracji. Kolejną konsekwencją jest malejący poziom umiejętności społecznych.
Nowoczesne przywództwo wymaga zrozumienia symboli i komunikacji online, natomiast jest ona wtórna do analizy faktycznych emocji. Podobnie jest w sporcie. Uprawianie aktywności fizycznej kształtuje ludzi i daje poczucie pewności siebie, dzięki czemu nie ulegają tak presji i nie sięgają do telefonów. Upatruje się wartości i piękna w tym, co dzieje się tu i teraz. Jack Ma powiedział kiedyś, że właśnie artyści i sportowcy - te dwie grupy będą nadal istotami społecznymi, podczas gdy pozostali za kilka lat będą mieli problem w spojrzeniu człowiekowi w oczy i bezpośredniej komunikacji.
Żeby zrozumieć odczucia i motywacje oraz lęki pracownika np. w trybie pracy zdalnej, trzeba najpierw zdobyć szeroką wiedzę, wykazać się tzw. inteligencją emocjonalną i dużą wrażliwość interpretacyjną. Cooconig, który staje się często nieświadomym wyborem, a koniecznością w warunkach lockdownu, zabiera szansę na naukę w rzeczywistych sytuacjach na rzecz mierzenia się z wirtualnie wykreowanymi osobowościami. No i last but not least – kreatywność. Wiele badań wskazuje, że czas, który spędzamy najzwyczajniej w świecie się nudząc sprzyja rozwojowi właśnie kreatywności. To wtedy zachodzą połączenia neuronalne odpowiadające za nowe pomysły. Telefon odbiera nam szansę na nudę - zawsze przecież można sprawdzić maile czy wrzucić post na Insta.
W ten sposób widzimy, że mamy do czynienia z dwoma przeciwstawnymi trendami – rosnącym popytem na wyżej opisane kompetencje i jednocześnie spadkiem podaży tych właśnie umiejętności w społeczeństwie. W świetle tego namawiam do zastanowienia – nie tylko rodziców - ale dojrzałych menedżerów nad potrzebą świadomego kształtowania tych kompetencji w ich otoczeniu.
W firmach, widzę potrzebę tworzenia forów wymiany myśli i idei. Sensownego korzystania z rozwiązań, jakie oferuje praca zdalna, lecz nieograniczaniu się do niej, o ile sytuacja epidemiczna na to pozwoli. Kluczowe są tu szkolenia i budowanie świadomości problemu. Zapewnianie miejsc spokojnej pracy, w której możliwa jest koncentracja i tworzenie głębokich analiz, a także promowanie w ramach organizacji. nie tylko szybkich i powierzchownych efektów, ale strategicznych rozwiązań wypracowywanych długofalowo.
Artur Skiba, Prezes Zarządu Antal