Jak pisze "Gazeta Wyborcza", now prawo może zacząć obowiązywać jeszcze przed wakacjami. Wszystko zależy od tempa prac parlamentarzystów. W środę w Sejmie odbędzie się drugie czytanie projektu ustawy.
Gazeta przypomina, że zapowiedź uznania za przestępstwo cofania licznika padła z ust ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry już w 2017 roku, ale prace nad odpowiednimi przepisami utknęły w martwym punkcie.
Proceder od lat jest w Polsce nagminny, szacuje się, że nawet 85 proc. sprowadzanych z zagranicy używanych samochodów ma "kręcony" licznik. Osobie która dokonała tego oszustwa, praktycznie nie grozi żadna odpowiedzialność.
W Unii Europejskiej fałszerstwa mogą dotyczyć 30 proc. samochodów. Niechlubny dwukrotnie wyższy wynik w naszym kraju może wynikać z tego, że w Polsce przekręcanie liczników nie jest karalne. Gdy Belgia wypowiedziała wojnę manipulacjom, przekręcony licznik ma już tylko 0,16 proc. używanych aut.
Ostatnie opóźnienie we wprowadzaniu ustawy wynika z tego, że posłowie chcieli poczekać na uszczelnienie dziurawego systemu stacji diagnostycznych. Niespodziewanie prace nad tą ustawą zostały jednak przerwane przez Jarosława Kaczyńskiego i nie wiadomo kiedy pojawi się nowy projekt.
Na konieczność radykalnej poprawy systemu badań technicznych samochodów wskazała Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z kwietnia 2017 roku.
NIK stwierdził, że ponad połowa skontrolowanych stacji wykonywała badania samochodów powierzchownie - w niepełnym zakresie lub urządzeniami, które nie spełniały wymagań.
"W dużej mierze jest to konsekwencja słabego nadzoru starostów nad przedsiębiorcami prowadzącymi stacje kontroli pojazdów i zatrudnionymi w nich diagnostami" - napisano w raporcie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl