Od minionego weekendu miasta, miejscowości i wsie na południu Polski walczą z powodzią i podtopieniami. Przez rzeki województw śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego przechodzą fale kulminacyjne. Rząd poinformował już o siedmiu ofiarach śmiertelnych.
Walkę z żywiołem zauważył nowojorski dziennik "The New York Times". Skupia się na przykładzie Nysy, miasta w woj. opolskim, historycznie leżącego na Dolnym Śląsku. Nakaz ewakuacji wydano tam w poniedziałek po południu. "Niektórzy ludzie pomagali starszym sąsiadom wsiadać do samochodów i udawać się na wyżej położone tereny. Inni rzucili się na przydrożne wały, aby zapobiec przelaniu się wezbranej rzeki" - pisze "NYT".
Tysiące ludzi pracowało razem przez całą deszczową noc, przekazując worek z piaskiem za workiem wzdłuż długiego ludzkiego łańcucha - w tym profesjonalnej męskiej drużyny siatkarskiej. Do rana wydawało się, że niebezpieczeństwo minęło, a katastrofa została zażegnana, w dużej mierze dzięki heroicznym wysiłkom mieszkańców - dodano w artykule.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Walczyliśmy o wszystko". Amerykański dziennik o ratowaniu Nysy
- Walczyliśmy o wszystko - powiedział dziennikowi Robert Prygiel, prezes nyskich siatkarzy. Podkreślił, że mieszkańcy "przygotowywali się na to, co ludzie nazywali Armagedonem". - Walczyliśmy o naszych przyjaciół, o naszych bliskich, o naszych znajomych. O Nysę - dodał.
Wojewoda opolska poinformowała podczas odbywającego się rano we Wrocławiu posiedzenia sztabu kryzysowego, że sytuacja w Nysie ustabilizowała się.
W Nysie załatano siedem wyrw w wale przeciwpowodziowym na Nysie Kłodzkiej. W akcji udział wzięło ponad 2 tys. mieszkańców, 100 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej i 50 strażaków. Wykorzystano sześć śmigłowców do przenoszenia wielkich worków wypełnionych piaskiem i kostką brukową. Dzięki temu sytuacja się ustabilizowała. Burmistrz miasta o północy uchylił zarządzenie o ewakuacji z wyjątkiem części miasta Zamłynie.