Początki technologii blockchain sięgają lat dziewięćdziesiątych, kiedy amerykańscy naukowcy – Stuart Haber i W. Scott Stornett – opisali system oznaczania dokumentów znacznikami czasowymi, zabezpieczonymi kryptograficznie. Jednak prawdziwym przełomem było udostępnienie tej technologii do powszechnego stosowania przez osobę lub organizację występującą pod nazwą „Satoshi Nakamoto” w 2009 roku, w postaci sieci bitcoin i wyemitowanie pierwszego jej bloku.
– Ze względu na to, że projekt miał charakter otwarty, to społeczność internetowa przejęła inicjatywę i do dzisiaj jest rozwijany – mówi Łukasz Wiśniewski. –Na kanwie tego pomysłu powstały tysiące innych projektów.
Łańcuch nie do przerwania
To, co jest istotne w przypadku łańcuchów bloków i ich wykorzystania, to fakt, że nie ma możliwości modyfikacji poprzednio opublikowanego bloku, można jedynie stworzyć kolejny, który dodaje nowe informacje do łańcucha. Istotny jest przy tym sposób przekazywania wartości – z komputera na komputer, bez udziału jakiejś centralnej jednostki czy instytucji zarządzającej. Oraz to, że podaż poszczególnych elementów jest ograniczona, choć na pierwszy rzut oka wydaje się inaczej.
– Jeżelibyśmy z blockchainem powiązali złotego i ja bym otrzymał jedną taką cyfrową złotówkę na mój komputer, to teoretycznie mógłbym wziąć ten zestaw danych i go skopiować. Miałbym więc dwa identycznie cyfrowe aktywa. Mógłbym je jednocześnie wysłać do dwóch osób i te przelewy byłyby w pewien sposób poprawne – wyjaśnia ekspert.
Dlatego uznaje się tylko pierwszy taki "przelew". Żeby uznać, który był pierwszy, trzeba przeprowadzić losowanie, organizowane na zasadzie ważenia głosów. I im więcej mocy obliczeniowej ma komputer biorący udział w tym losowaniu, tym większe szanse są na możliwość zatwierdzenia jego zestawu bloków. Bloki zawierają zestawy danych, i te dane najczęściej dotyczą właśnie różnego rodzaju transakcji, ale mogą tam się zawierać również pewnego rodzaju poświadczenia dotyczące pochodzenia danych.
– Żeby ułatwić trochę sprawę, możemy sobie wyobrazić, że "block" to jest swojego rodzaju arkusz w Excelu albo zeszyt, albo tablica. I ona ma takie właściwości, że możemy tam dopisać nowe zestawy danych, ale nie możemy ich usunąć. Z kolei "chain", czyli łańcuch polega na tym, że jeden blok z drugim jest kryptograficznie powiązany. I to ma taką właściwość, że bardzo łatwo jest stwierdzić, czy dany zestaw lub dany blok należy do tego łańcucha i czy nie został jakoś zmodyfikowany – mówi Łukasz Wiśniewski.
Blockchain może mieć postać publiczną lub prywatną. Ta pierwsza co do zasady umożliwia korzystanie z tego rozwiązania każdemu, kto ma dostęp do internetu. W przypadku odmian prywatnych – mają one jakiegoś właściciela, który decyduje o tym, kto zostanie do danego łańcucha dopuszczony. Dane zawarte w blockchainie publicznym są jawne, w przypadku prywatnych nie jest to konieczne.
– Publiczny przydaje się tam, gdzie jest mniej zaufania do uczestników danego rozwiązania. A prywatny tam, gdzie bardzo istotna jest wydajność i podmioty uczestniczące w nim są w pewnym sensie zweryfikowane – tłumaczy ekspert PKO Banku Polskiego.
Magia bitcoina
Blockchain kojarzy się z kryptowalutami, w tym z najsłynniejszą – bitcoinem, chociaż należy podkreślić, że technologia ta jest wykorzystywana znacznie szerzej. Kryptowaluty bardzo jednak wpływają na wyobraźnię i wiele osób chce na nich zarobić.
– Inwestowanie w kryptowaluty jest ryzykowne, bo pośród tych projektów łatwo ukryć jest piramidę finansową czy po prostu zwykłe oszustwo, które kończy się utratą środków – wyjaśnia Wiśniewski. – Drugim takim ważnym aspektem jest to, że nawet jeżeli twórcy danego projektu mają dobre intencje, to podmioty nas obsługujące mogą nas oszukać albo we własnym zakresie możemy popełnić błąd lub narazić się na atak hakerski, a skutki utraty środków technologii blockchain są nieodwracalne.
Kryptowaluta jest w tym kontekście podobna do gotówki – kiedy ją utracimy, nie ma żadnego mechanizmu czy instytucji, która może zagwarantować zwrot utraconych w oszukańczy sposób środków.
Trzeba też mieć mocne nerwy, bo rynkiem kryptowalut rzadzą emocje. Wielokrotnie wiedzieliśmy ogromne wzrosty ich wartości i spektakularne spadki, powodowane tylko przez emocjonalne zachowania inwestorów np. z powodu jednego tweeta znanej biznesowo postaci jak Elon Musk, co sprawia, że ryzyko na tym rynku też jest ogromne.
Nie tyko kryptowaluty
Do czego można wykorzystać blockchain, poza kryptowalutami?
– Blockchain to takie obiektywne źródło prawdy, do którego możemy zaglądać, żeby śledzić salda różnego typu aktywów, żeby sprawdzić stan jakiegoś procesu czy pochodzenie pewnego rodzaju dokumentów. Te wszystkie właściwości sprawdzają się w bardzo wielu branżach. Prace nad wykorzystaniem tej technologii prowadzone są zarówno w sektorze finansowym, w bankowości, na rynku nieruchomości, rynku usług energetycznych. Ale te prace nie mają jeszcze jakiegoś konkretnego finału.
Jak mówi gość Wirtualnej Polski – nie ma bezpośredniego zastosowania technologii blockchain, którą mógłby odczuć przeciętny konsument. Jest to raczej podstawa dla różnego rodzaju systemów informatycznych, ale też trzeba przyznać, że to dopiero początek jej rozwoju i nie da się stwierdzić ze stuprocentową pewnością, jak jej zastosowanie będzie ewoluować.
– Blockchain to jest swojego rodzaju gra zespołowa. Te zespoły dopiero się formują i w tych zespołach powinny znaleźć się jednostki, które na co dzień na rynku ze sobą konkurują, na przykład różne banki, najlepiej jakby do tego grona dołączały również takie podmioty, które mają dobre wyczucie tej technologii, czyli na przykład start-upy czy firmy technologiczne. My jako PKO Bank Polski, jako lider technologiczny sektora, staramy się budować taką różnorodną drużynę. Współpracujemy z innymi instytucjami finansowymi, z Krajową Izbą Rozliczeniową, z innymi bankami. Mamy też specjalny program współpracy ze start-upami, gdzie również się pojawiają start-upy blockchain. Ten program nazywa się "Let’s Fintech with PKO Bank Polski".
Blockchain wciąż nieodkryty
Jak zauważa Łukasz Wiśniewski, niewiele instytucji finansowych w Polsce interesuje się blockchainem, trochę lepiej jest pod tym względzie na świecie.
– Około 50 banków centralnych interesuje się możliwością tokenizacji walut narodowych. Niektóre już teraz prowadzą pilotaże albo nawet są w fazie wdrożeniowej. I to jest taki pierwszy właśnie obszar zainteresowań, żeby dana waluta narodowa była programowalna, aby można było na niej budować innowacyjną gospodarkę.
Na idei programowalnego pieniądza powstał też nurt "decentralized finance", czyli finansów zdecentralizowanych, któremu bacznie przygląda się wiele instytucji finansowych, chociaż – zdaniem eksperta PKO BP – nie ma jeszcze konkretnego pomysłu, jak ten nurt wykorzystać.
– I obok tego rośnie obszar, który można określić generalnie jako "tokenizacja", czyli przenoszenie danych cyfrowych, najczęściej inwestycyjnych, z tego świata nieblockchainowego na łańcuch bloków, żeby umożliwić ich programowalność – mówi Łukasz Wiśniewski.
Kolejna gama projektów blockchainowych to jest tzw. "suwerenna cyfrowa tożsamość".
– Tak jak technologia blockchain pozwala nam zwiększyć naszą kontrolę nad naszymi aktywami, na przykład środkami pieniężnymi czy akcjami postaci na postaci tokenów, tak suwerenna cyfrowa tożsamość pozwala nam zwiększyć kontrolę nad naszymi danymi w Internecie, aby trudniej było nami manipulować. Aby być na tyle anonimowym, na ile to jest możliwe.
W skrócie można powiedzieć, że dzięki rozproszonym w łańcuchach bloków informacjom możemy udostępniać tylko taką część danych, jaka jest absolutnie potrzebna.
– Na przykład będę w stanie udowodnić, że zarabiam w jakimś przedziale kwotowym bez podawania mojej konkretnie nominalnej pensji lub że jestem pełnoletni bez ujawnienia mojej daty urodzenia – tłumaczy ekspert.
Przyszłość blockchain
Przeciętny konsument nie doświadczy więc bezpośrednio technologii blockchain, bo nawet może nie wiedzieć, że za jakimiś konkretnymi procesami ona stoi. Trzymając się powyższego przykładu – dla klienta istotne będzie, że może udowodnić pełnoletność bez pokazywania dowodu, a nie to, że te dane pochodzą z łańcucha bloków. Technologia blockchain może też zwiększyć efektywność różnego rodzaju procesów, zarówno pod względem kosztów, jak i czasu, lub zwiększyć szeroko rozumiane bezpieczeństwo lub anonimowość.
– Przyszłość blockchaina nie będzie moim zdaniem tak huczna, jak się teraz to zapowiada. Blockchain będzie gdzieś tam w fundamentach naszych systemów informatycznych, będziemy dostrzegali płynące z niego korzyści w sposób pośredni. Już teraz 5 milionów klientów PKO Banku Polskiego korzysta z technologii blockchain, naprawdę o tym nie wiedzą i najprawdopodobniej nie chcą o tym wiedzieć. Mam tu na myśli projekt trwałego nośnika.
W tym projekcie chodzi o to, że użyliśmy technologii blockchain, aby spełnić definicję dostarczenia dokumentów na trwałym nośniku. Efekt tego jest taki, że nie wysyłamy pocztą dokumentów do klientów, tylko możemy je udostępnić w aplikacji iPKO i klienci są zadowoleni, bo ich tradycyjna skrzynka pocztowa jest pusta, bez stosu papierów, a dokumenty są bezpieczne w przestrzeni internetowej dzięki technologii blockchain – mówi gość "Cyfrowych Ewolucji".
Partner akcji: PKO Bank Polski