- W maju dzwonią ludzie, którzy rok wcześniej ciężko przeżywali duże upały. Wiedzą, że jak zaczną dzwonić latem, to się nie uda. Takie zamówienia, to jednak ciągle mniejszość. Z reguły przychodzi 30 stopni, pstryk i 40 telefonów. Potem dzień deszczu i 2 telefony - mówi Przemysław Stróżewski, współwłaściciel firmy Klimspec Klimatyzacje.
W innych firmach wygląda to niemal identycznie.
- Parę dni upałów i jest mnóstwo telefonów. Potem chłód i nic. Mamy pojedyncze zamówienia gdzieś w marcu. Co ciekawe, jak w zeszłym roku zrobiło się chłodniej w lipcu, sierpniu, to klienci nawet wycofywali zamówienia z czerwca - mówi Nikola Dłubacz z firmy Klima-Venta.
Odwoływanie zleconych już montaży pokazuje naszą krótkowzroczność. Przecież lato przyjdzie i tak w następnym roku. Ponownie zadzwonimy w upalny dzień i na ekipę trzeba będzie czekać. Jak długo?
"Nowych zleceń nie przyjmujemy"
- Teraz to około miesiąca, bo mamy jeszcze realizację w firmach. W marcu czy kwietniu to zaledwie kilka dni - przekonuje Dłubacz.
Jeśli firma latem wzmacnia zatrudnienie w ekipach montażowych, to czas oczekiwania może być krótszy. Ale na montaż "od ręki" nie ma raczej co liczyć.
- W tej chwili tydzień, dwa tygodnie. Jednak za chwilę będzie półtora miesiąca. Jak już mamy tak dużo zleceń, to nowych nawet nie przyjmujemy. Radzimy szukać dalej - mówi Przemysław Stróżewski.
Podobne terminy ma na razie w kalendarzu firma chlodniej.com.pl. Z jednym tylko zastrzeżeniem. - Jeśli montaż jest skomplikowany lub zakres prac bardzo duży i wymaga kilkudniowego zaangażowania, wówczas czas oczekiwania wydłuża się do trzech tygodni lub nawet miesiąca - mówi Jakub Zalewski.
Klimatyzacja? Już nie trzeba. Wystarczy ta farba
Monter monterowi nie równy
Warto też w gorączkowym, nomen omen, poszukiwaniu pamiętać o jeszcze jednym.
- Trzeba uważać na "Januszy biznesu". Wykorzystują sezon i bez umiejętności, praktyki i certyfikatów od producenta montują, jak szybko się da. Jednak gorąco odradzam - mówi ekspert z Klimspec Klimatyzacje.
Dlaczego? Instalator niecertyfikowany przez producenta oznacza utratę gwarancji, najczęściej pięcioletniej, na urządzenia. Ponadto niedoświadczony monter to niemal pewne nieszczelności i wady.
- Nie ma tego nawet jak naprawić. Widziałem już takie wynalazki, że nawet mnie to zaskoczyło. Trzeba było zakładać wszystko od nowa - mówi Stróżewski.
Czas od jesieni do wiosny nie jest jednak całkowicie martwy, ale jak upał zaczyna dokuczać, to rzeczywiście zaczyna się prawdziwa praca dla instalatorów.
Latem ceny w górę?
- To norma dla klienta indywidualnego. Upał skutkuje telefonem, wcześniej montujemy klimatyzacje np. w wykańczanych domach i mieszkaniach. Na szczęście obsługujemy też firmy, te zamawiają przez cały rok - mówi Nikola Dłubacz.
Pojawia się jednak chłodny powiew zmian na lepsze.
- Jest zdecydowanie lepiej niż w latach poprzednich, ale klientów, którzy w pełni sezonu oczekują montażu z dnia na dzień, nie brakuje. Czas pandemii, a co za tym idzie praca zdalna, spowodował, że część klientów szybciej podejmuje decyzję o zakupie klimatyzacji - mówi Zalewski.
Fotowoltaika i nowe przepisy 2022
Moi rozmówcy zapewniają, że ceny są stałe i nie windują ich latem dla większych zysków. Jednak inni... sobie nie żałują.
- To byłoby nie fair. Jednak na rynku 70 proc. firm latem podbija cenę średnio o 20 proc. To moje obserwacje z rozmów z klientami. Ja zakładam np. za 3 tys. zł, a dokładnie to samo ktoś inny proponował np. za 4,2 tys. zł - mówi Przemysław Stróżewski.
Serwisowanie - zdrowe i oszczędne
Z zamawianiem klimatyzacji z wyprzedzeniem mamy jeszcze problem, ale lepiej jest z dbaniem o sprzęt i własne zdrowie.
- Świadomość rośnie i nasi klienci serwisują regularnie. Kiedyś bali się kosztów. Jednak teraz już wiedzą, że dwa razy w roku trzeba przejrzeć klimę, odgrzybić. Cena nie powala. To 250 zł. Znacznie taniej niż wymiana instalacji - przekonuje Dłubacz.
Utrata 5-letniej gwarancji rzeczywiście może być kosztowna, a to dzieje się, kiedy książka gwarancyjna nie jest podbijana dwa razy w roku po przeglądzie.
- Niektórzy jednak nawet i 4 lata nic nie robią. Jak jadę do takich urządzeń, to już nie ma co naprawiać. Taniej zatem serwisować i na szczęście większość tak robi - opowiada Stróżewski.
Zmianę świadomości widzi też Jakub Zalewski. Z jednym jednak wyjątkiem. - Niestety dość częsty jest pogląd klientów, którzy twierdzą, że nie serwisują, bo mało używają. Nic bardziej mylnego - przekonuje, dodając jednocześnie, że przecież chodzi tu o nasze zdrowie i serwisować po prostu trzeba.