Wśród branż, które mają największe problemy z terminowym płaceniem kontrahentom, tradycyjnie dominują transport i budownictwo. Odpowiadają za to niskie marże i wysoka skala zatorów płatniczych. Coraz więcej w Krajowym Rejestrze Długów również przedstawicieli drobnego handlu – zauważa "Dziennik Gazeta Prawna".
Zła sytuacja małych handlarzy dziwi, gdy wziąć pod uwagę, że mieli przecież być beneficjentami obowiązującego od kilkunastu miesięcy zakazu handlu w niedziele. Tymczasem, czytamy w "DGP", w Krajowym Rejestrze Długów jest 51,5 tys. sklepów i hurtowni prowadzonych jako jednoosobowa działalność gspodarcza, a ich niespłacone zobowiązania przekraczają 1,5 mld zł.
Skoro przepisy zostały skrojone pod mały handel, to dlaczego finalny wynik jest tak daleki od oczekiwań?
Obejrzyj: Podatek handlowy. Szefowa POHiD: jeszcze nic nie jest przesądzone
- Autorzy przepisów najwyraźniej nie przewidzieli, że duże sieci handlowe, zasobne w gotówkę i fachowców od marketingu, zainwestują mnóstwo pieniędzy w zmianę nawyków konsumentów, zachęcając ich agresywnymi kampaniami reklamowymi i promocjami do robienia zakupów w piątki i soboty – komentuje Andrzej Kulik, ekspert programu Rzetelna Firma działającego pod patronatem KRD.
Nie ma wątpliwości, że na zakazie handlu zyskały duże dyskonty. Nie spodziewa się, by wprowadzenie podatku handlowego, który mają płacić duże i średnie sklepy, mogło w jakikolwiek sposób wzmocnić drobnych przedsiębiorców. Swoim zwyczajem, sklepy przerzucą koszty na dostawców, wymuszając na nich obniżki.
To niskie marże i problemy z odzyskaniem należności powodują, że firmy – nie tylko handlowe – balansują na granicy utraty płynności, przekonuje Kulik.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl