Produkty spożywcze zostały wyłączone z pakietów sankcji Unii Europejskiej ze względu na bezpieczeństwo dostaw żywności - powiadomiła w niedzielę telewizja ERR.
Jest mało prawdopodobne, aby udało się osiągnąć szerszy konsensus w sprawie całkowitego embarga handlowego, o które zabiega Estonia, dlatego też omawiane są możliwości współpracy z krajami sąsiadującymi - zaznaczyła estońska stacja.
- W pakietach sankcji przewidziano wyjątki we wszystkim, co wiąże się z bezpieczeństwem żywnościowym, w związku z czym nie wprowadzono żadnych ograniczeń w imporcie lub eksporcie artykułów spożywczych. Jest jednak kilka wyjątków. Istnieją, na przykład, zakazy importu różnych towarów luksusowych, kilku produktów ze skorupiaków czy kawioru - wyjaśniła Kulli Kurvits z estońskiego urzędu celnego.
Wzrost importu z Rosji
W czasie wojny na Ukrainie wzrosła w Estonii m.in. wielkość importu rosyjskiego ketchupu, sosu pomidorowego, musztardy, produktów zbożowych czy pasz dla zwierząt.
Minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna ocenił, że produkty te nie mają nic wspólnego z bezpieczeństwem żywnościowym.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo żywnościowe, Estonia radzi sobie dobrze, ale (wciąż) jest to jeden z argumentów na szczeblu europejskim - przypomniał Tsahkna.
Samodzielne sankcje nie mają sensu
Estonia proponowała całkowite embargo handlowe w każdym pakiecie sankcji wobec Rosji, ale - zdaniem szefa MSZ - nie da się w tej sprawie osiągnąć konsensusu na poziomie Unii Europejskiej.
- Jeśli nałożymy te sankcje samodzielnie, to, tak naprawdę, nie będą miały żadnego skutku, ponieważ towary trafią do Europy np. przez jakiś sąsiadujący kraj i ostatecznie nadal znajdą się na rynku estońskim - zauważył Tsahkna.
Dodał, że sposoby rozwiązania problemu są omawiane na szczeblu lokalnym, pomiędzy władzami krajów bałtyckich i nordyckich. Łotwa wprowadziła już zakaz importu wielu rosyjskich produktów spożywczych.
Marko Mihkelson, przewodniczący komisji spraw zagranicznych parlamentu Estonii, zapowiedział, że Tallin może dołączyć do Rygi lub współpracować z Warszawą i Wilnem w celu przejęcia inicjatywy w tej kwestii. - Zazwyczaj sprawy toczą się w taki sposób, że jeśli jeden kraj przejmuje inicjatywę, to istnieje nadzieja, że i pozostałe pójdą jego śladem - zauważył Mihkelson.