"Od soboty Ukraina ma wprowadzić skuteczne środki kontroli eksportu czterech zbóż, aby zapobiec zakłóceniom rynku w sąsiednich państwach członkowskich Unii" - przekazała Komisja Europejska. Kijów zgodził się na wprowadzenie w ciągu 30 dni wszelkich środków prawnych, w tym np. systemu zezwoleń na eksport, aby uniknąć gwałtownych wzrostów cen zbóż
KE dodała, że "zniknęły zakłócenia rynku rolnego w pięciu państwach członkowskich graniczących z Ukrainą". Decyzja Komisji jest pewnym zaskoczeniem. Na pewno dla ministra rolnictwa, który spodziewał się przedłużenia embarga.
- Gdybyśmy nie grali twardo, to do dziś byłby to wielki problem dla polskiego rolnictwa. To spowodowało, że Unia Europejska zaczęła cokolwiek robić - mówił w piątek rano w programie "Money.pl" minister rolnictwa Robert Telus.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska reaguje
Chwilę po ogłoszeniu decyzji przez Brukselę głos zabrał premier Mateusz Morawiecki, który w ramach kampanii wyborczej przemawiał w Ełku. - Wolałbym, żeby oni normalnie przedłużyli ten zakaz wwozu. Dlatego przedłużymy ten zakaz mimo braku zgody Komisji Europejskiej. Tu i teraz mówię wszystkim rolnikom w całej Polsce: przedłużymy zakaz wwozu ukraińskiego zboża. Zrobimy to sami, od dzisiaj, od północy - stwierdził szef polskiego rządu. Krok Komisji Europejskiej nazwał "złą decyzją dla polskiego rolnika".
Decyzję premiera niedługo później potwierdził Piotr Müller, rzecznik rządu. Dodajmy, że Polska już wcześniej zapowiadała, że jeżeli Komisja Europejska nie przedłuży embarga, to rząd wprowadzi odpowiednie regulacje na poziomie krajowym.
- Zgodnie z zapowiedzią premiera Mateusza Morawieckiego jeszcze dzisiaj zostanie wydane i opublikowane rozporządzenie przedłużające embargo na ukraińskie zboże. Nie zgadzamy się z decyzją Komisji Europejskiej i w interesie polskich rolników i konsumentów wprowadzamy środki krajowe - przekazał w rozmowie z PAP.
Węgry też przedłużą zakaz
Również rząd Węgier przedłużył jednostronnie zakaz importu produktów spożywczych z Ukrainy – wynika z dekretu opublikowanego w piątek w dzienniku urzędowym "Magyar Kozlony". W dekrecie wyszczególniono 24 kategorie produktów rolnych, tzw. produktów wrażliwych, pochodzących z Ukrainy, w tym różne rodzaje zbóż i mięsa. Nie mogą być one przywożone na terytorium Węgier z wyjątkiem transportów tranzytowych, które muszą opuścić kraj przed końcem 15. dnia od momentu przywozu. Rządowy dekret wchodzi w życie od soboty; nie napisano w nim, do kiedy będzie obowiązywać.
Po decyzji KE głos zabrał też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. "Właśnie rozmawiałem z Ursulą von der Leyen" - przekazał Zełenski w mediach społecznościowych. "Podziękowałem za dotrzymanie słowa i przestrzeganie zasad jednolitego rynku. To przykład współpracy Ukrainy i UE w prawdziwej jedności i zaufaniu. Jeśli przestrzegane są zasady i dotrzymywane są porozumienia, Europa zawsze wygrywa. Niezwykle istotne jest, aby solidarność europejska działała obecnie na poziomie dwustronnym. Aby nasi sąsiedzi wspierali Ukrainę w czasie wojny. Jeżeli ich decyzje naruszają prawodawstwo UE, Ukraina zareaguje w cywilizowany sposób" - napisał Zełenski.
Polska już wcześniej zapowiadała, że jeżeli Komisja Europejska nie przedłuży embarga, to rząd wprowadzi odpowiednie regulacje na poziomie krajowym.
Przypomnijmy, że embargo na import z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji zostało wprowadzone przez Komisję Europejską na początku maja. Początkowo zakaz obowiązywał do 5 czerwca, a następnie został przedłużony do 15 września. Tranzyt zbóż przez terytoria tzw. krajów przyfrontowych jest dozwolony.
Przedłużeniu embarga na ukraińskie zboże przeciwstawia się Ukraina. Jak poinformował premier Denis Szmyhal, Kijów zwróci się o arbitraż do Światowej Organizacji Handlu (WTO), jeśli Polska jednostronnie zablokuje eksport ukraińskiego zboża.