Temat zakazu palenia na balkonach regularnie staje się tematem dyskusji. Ostatnio pretekstem była ankieta w mediach społecznościowych. Autorka publikacji - stołeczna radna i przewodnicząca komisji ochrony środowiska Renata Niewitecka - tłumaczyła, że chciała w ten sposób dowiedzieć się, co na ten temat uważają mieszkańcy poszczególnych dzielnic.
W komentarzach rozpętała się prawdziwa wojna pomiędzy stronnikami obu opcji. Zwolennicy zakazu uważają, że mają prawo oddychać świeżym powietrzem, gdy wychodzą na swój balkon. Tymczasem często wdychają dym z papierosów, które pali ktoś obok.
Przeciwnicy zakazu podnosili z kolei argument dotyczący świętego prawa własności, tłumacząc, że skoro balkon jest obszarem prywatnym i przynależy do konkretnej osoby, to ta osoba może na nim robić, co chce.
Pod koniec marca, gdy rozmawialiśmy z radną, w ankiecie wzięło udział ok. 4 tys. osób, a sprawa mocno dzieliła głosujących. - Mieszkańcy piszą do mnie podziękowania za inicjatywę, wskazując, że uciążliwość palenia sąsiada na balkonie wymusiła przeprowadzkę, ponieważ dziecko z chorobą płuc nie mogło być narażane na bierne palenie. Inni piszą: "wolnoć Tomku w swoim domku" - mówi Niewitecka.
W Europie kary za palenie na balkonach są
Stołeczna radna podkreśliła, że na podstawie wyników sondy podejmie decyzję o dyskusji w Radzie Warszawy. Choć Rada nie ma narzędzi do wprowadzenia zakazu, to może uchwalić stanowisko o dobrych praktykach. Legislacja zakazu leży po stronie Sejmu. - I na to przyjdzie czas - zaznacza nasza rozmówczyni.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że zakaz palenia w przestrzeni publicznej, który zaczął obowiązywać ponad 10 lat temu, także napotykał opór. Dziś nie wolno "puścić dymka" na przystanku autobusowym, w kawiarni, w pracy czy na uczelni. Za złamanie zakazu grozi 500 zł mandatu.
Szlak we wprowadzeniu zakazów, które obejmowałyby także prywatne posesje, przetarły inne państwa. Od tego roku na Litwie obowiązuje zakaz palenia papierosów na balkonach bloków mieszkalnych oraz na tarasach czy w loggiach. Wystarczy, że choć jeden mieszkaniec doniesie, a policja taki donos potwierdzi. Wysokość kary za palenie na balkonach wyniesie od 30 do 60 euro.
Na balkonie nie wszystko wolno
A skoro o balkonach mowa, to warto przytoczyć jeszcze jeden wątek. Nie brakuje osób, którym wydaje się, że mogą robić na swoim balkonie wszystko, na co mają ochotę. I jest to bardzo błędne przeświadczenie. Prawo wymienia bowiem cały katalog zachowań i czynów, za których dopuszczenie się grożą konsekwencje.
Na liście rzeczy zakazanych są m.in. takie czynności jak: trzepanie dywanów, grillowanie, wyrzucanie śmieci przez balkon czy nieobyczajne zachowania, pod którymi można rozumieć m.in. opalanie się nago czy uprawianie seksu.
Niewskazane jest także puszczanie głośnej muzyki, co może zostać uznane za zakłócanie spokoju. Za naruszenie któregokolwiek z zapisów grozi 500 zł mandatu, w przypadku czynu nieobyczajnego - nawet 1500 zł kary.
Problemem bywa niekiedy także instalowanie klimatyzacji, anten, siatek ochronnych i jakakolwiek ingerencja w elewację budynku lub po prostu w jego estetykę. Szczególnie przy nowych inwestycjach.
- Gdy rozmawiałem z przedstawicielem dewelopera o tym, co mam zrobić, jak będę chciał montować kiedyś klimatyzację, to powiedział, że oficjalnie powinienem wystąpić o zgodę do nich i do projektanta budynku. Zastrzegł także, że pewnie nie dostanę zgody, więc lepiej, żebym robił po cichu i tak, żeby wentylator nie wystawał poza balustrady, to "nikt się nie przyczepi" - mówi nam pan Zbigniew z Warszawy.
A co w przypadku, gdyby ktoś jednak się "przyczepił"? Pan Zbigniew ma w umowie z deweloperem zapis, że musiałby na własny koszt przywracać stan elewacji sprzed montażu.
W przypadku siatek ochronnych, które montuje się np. dla kotów, firmy z własnego doświadczenia ostrzegają o problemach, które mogą się przydarzyć przy próbie uzyskania pozwolenia. Wtedy warto uargumentować, że siatka ma zabezpieczać nie tylko zwierzęta, ale także dzieci. Wtedy nikt nie powinien traktować takiego zabezpieczenia jak fanaberii.