Zamiast wody - błoto. Jachty leżą na brzegu, pomosty, przy których jeszcze kilka tygodni temu cumowały łódki są całkowicie odkryte. Tak wyglądają porty na Zalewie Sulejowskim.
Poziom wody w Pilicy, która zasila zalew, miejscami obniżył się do 30 centymetrów. Tak źle nie było od dawna.
- Łódkę musiałem zostawić na przyczepie, bo nie ma jak zrzucić jej do wody - mówi pan Grzegorz żeglarz. Po Zalewie Sulejowskim pływa od kilkunastu lat. - Ci, którzy zdążyli wyciągnąć jachty z wody mają spore szczęście, bo te, które zostały, leżą na brzegu i na pewno są uszkodzone.
- Ja pływam małą łódką, z niewielkim zanurzeniem, więc udało się wypłynąć. Ale większe jednostki utknęły - opowiada pani Magda, żeglarka z Łodzi. - Część jachtów przeniosła się blisko plaży, gdzie stoją na kotwicy. Ale z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej, więc stamtąd też będą musiały się przenieść.
Najgorszy sezon
Jak mówią właściciele portów, poziom wody obniża się już od miesiąca. I generuje duże straty.
- Mam wolne miejsca przy pomostach, ale nie mogę ich sprzedać, bo nie ma jak dopłynąć. Część jachtów w ogóle leży, część ludzie zabierają - opowiada pan Piotr z portu w Barkowicach. - Prowadzę port od 14 lat, czegoś takiego w sezonie, jeszcze nie widziałem.
Straty dla portów generują nie tylko miejsca postojowe, których nie można sprzedać. Jeśli do portu nie można dopłynąć, nie zarabiają np. stoiska gastronomiczne.
- Jest pusto - mówi pan Piotr. - Turystów praktycznie nie ma, bo po co maja przyjeżdżać, skoro nie skorzystają z najważniejszych atrakcji? To najgorszy sezon jaki pamiętam.
Susza
Winę za drastyczne obniżenie poziomów wody w Zalewie ponosi susza, a tym samym problem z dopływami.
Dodatkowo przy tamie na Zalewie Sulejowskim działa elektrownia, a to oznacza, że tamy nie można zamknąć. Woda musi przepływać z prędkością przynajmniej 11 metrów na sekundę. A napływa z prędkością 7 m/s.
Susza dotyka nie tylko woj. łódzkiego i zalewu Sulejowskiego. Nie ma w Polsce województwa, którego w ciągu ostatnich trzech miesięcy nie dotknęłaby susza.
- Od czerwca obserwujemy zmniejszanie się przepływów na rzekach w całym kraju. Jest to wynikiem obecnej, niekorzystnej sytuacji hydrologiczno-meteorologicznej - mówi Urszula Tomoń z Państwowego Gospodarstwa "Wody Polskie".
Według ostatnich raportów Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej na 134 stacjach wodowskazowych w Polsce stan wód jest niepokojąco niski.
Na Wiśle poziom zbliża się do rekordu z 2012 roku, obniża się poziom Warty, a podobne alarmujące odczyty są na rzekach w województwie łódzkim czy wielkopolskim. W niektórych, jak choćby Widawce w Podgórzu, rzeka miała zaledwie 9 cm głębokości.
- Mamy bardzo trudną sytuację na rzekach - mówił w programie "Money. To się Liczy" minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk. - Polska retencjonuje 6,2 proc. wody, która przez nią przepływa. To jest jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej. Musimy podnieść ten współczynnik do 30 proc.
Problem dotyczy nie tylko rzek. Wysychają także studnie, a jeśli susza będzie się utrzymywać, mogą się pojawić problemy ze zbiorowym zaopatrzeniem w wodę, zwłaszcza w sieciach zasilanych przez wodociągowe studnie, korzystające z płytszych ujęć. Jak podkreślają eksperci, powołując się na dane GUS, takie ujęcia zapewniają ok. 70 proc. zaopatrzenia w wodę.
Na koniec lipca Państwowy Instytut Geologiczny wydał ostrzeżenie dla 12 województw, w których mogą pojawić się problemy z zaopatrzeniem z płytkich ujęć wód podziemnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl