Problem rodziny Białków został nagłośniony przez program "Interwencja" Polsat News. Założyli instalację fotowoltaiczną, aby obniżyć rachunki za prąd w wynajmowanym sklepiku w Tokach, na Podkarpaciu. Umowę z Polską Grupą Energetyczną (PGE) podpisali na początku 2023 roku, a pan Białek wystąpił o zamrożenie cen energii w ramach rządowego programu - podaje gazeta.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Horrendalny rachunek za prąd zszokował rodzinę
Montaż instalacji fotowoltaicznej o mocy 20 kW kosztował ich 90 tys. złotych. Pan Białek wspominał, że podpisał standardową umowę na dystrybucję i sprzedaż energii z zamrożeniem cen. Przekonywał, że obserwując produkcję prądu, był zadowolony z niskiego zużycia.
Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo. Według umowy rozliczenia miały być przekazywane co dwa miesiące, lecz po upływie tego czasu faktury nie otrzymali. Pan Białek wielokrotnie odwiedzał oddział PGE, gdzie zapewniano go, aby się nie przejmował, ponieważ takie opóźnienia często występują przy zmianie dostawcy. Pierwszy rachunek dotarł do nich w marcu 2024 roku, na którym widniała kwota 37 tys. złotych.
Portal opisuje, że na fakturze cena energii wynosiła 2,10 zł za kWh, zamiast 70 groszy, co było uzgodnione w umowie. Białek zauważył, że zamrożenie ceny energii nie dotyczyło właściwego punktu poboru, lecz innego budynku, gdzie zużycie energii było zerowe.
W ich punkcie zużycie wynosiło 10 tys. kWh rocznie. Próbował odwołać się do dostawcy energii i złożył reklamację faktury, lecz PGE je odrzuciło i zakończyło postępowanie reklamacyjne.
Dopiero interwencja redakcji programu "Interwencja" przyniosła przełom w sprawie - wskazuje portal. Po pewnym czasie dziennikarze otrzymali odpowiedź od PGE, że reklamacja państwa Białków została rozpatrzona pozytywnie. W piśmie informowano klientów, że mogą skorygować oświadczenie dotyczące numeru PPE. Po dostarczeniu skorygowanego oświadczenia i informacji o błędnym PPE PGE przystąpi do korekty rozliczeń.