Były prezydent USA Donald Trump został w sobotę postrzelony w ucho podczas wiecu wyborczego w Butler w stanie Pensylwania. W wyniku tragicznego incydentu zginęły dwie osoby - w tym zamachowiec. Dwie kolejne ofiary zostały poważnie ranne.
Stan zdrowia kandydata Republikanów jest dobry. Incydent odbił się jednak olbrzymim echem - nie tylko za oceanem. Swoją relację na temat wydarzeń w USA opublikowała Aleksandra Przegalińska, wicerektor Akademii Leona Koźmińskiego i starsza badaczka w Harvard Law School. Przegalińska we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych pisze, że "były (ale prawdopodobnie i przyszły) Prezydent USA Donald J. Trump ledwo uniknął śmierci". Autorka zwraca uwagę na ofiary zamachu, informując, że "na jego wiecu zginął niewinny człowiek, dwaj pozostali walczą o życie". Naukowczyni komentuje reakcję świata na to wydarzenie, stwierdzając, że "w obliczu nagiej, koszmarnej przemocy zastosowanej wobec kandydata na Prezydenta i jego wyborców w Butler świat - jak czytam - jest (znowu) w oburzeniu i szoku".
Autorka również jest poruszona wydarzeniami w mniejszym stopniu. ? "Ja niestety nie jestem aż tak zszokowana" - pisze. Wyjaśnia to swoim długoletnim doświadczeniem życia w USA, pisząc, że "od 2014 roku spędza w USA niemal połowę życia". Autorka dzieli się osobistym doświadczeniem związanym z amerykańskim systemem edukacji, informując, że "moja córka w amerykańskiej szkole ma zajęcia nazywane "lockdown drill", gdzie dzieci uczą się, jak schować się w szafce w klasie albo pod ławką w razie gdyby przyszedł zabójca".
Zamach na Donalda Trumpa. Naukowczyni o swoim doświadczeniu
Przegalińska przytacza konkretne przykłady, które wpłynęły na jej postrzeganie bezpieczeństwa w USA. Wspomina, że "kiedy na jesieni 2023 zabójca z Maine zabił kilkanaście osób w stanie, który jest samochodem raptem 3 godziny od mojego ówczesnego domu, nie mogłam spać przez dwie, trzy noce". Autorka opisuje również incydent z Cambridge w Massachusetts, gdzie "szalony i wykrzykujący obelgi człowiek zaczął szukać czegoś nerwowo w kieszeniach płaszcza, połowa ulicy zaczęła instynktownie chować się w sklepach i kawiarniach".
Autorka wpisu kończy swoje rozważania mocną tezą. "Ta przerażająca przemoc jest systemowa. It runs deep". Autorka używa angielskiego wyrażenia, podkreślając głęboko zakorzeniony charakter problemu przemocy w amerykańskim społeczeństwie.
Reakcje i dyskusja w komentarzach
Post Przegalińskiej wywołał żywą dyskusję wśród użytkowników LinkedIn. Jeden z komentujących, zwraca uwagę na paradoks w podejściu Trumpa do kwestii dostępu do broni. "Mnie przeraża też to, że Trump jest równocześnie zwolennikiem absolutnie swobodnego, beztroskiego wręcz, dostępu do broni. A ta sytuacja pokazuje, że nawet gdyby miał cały arsenał przy sobie, od śmierci uchroniło go tylko (aż) szczęście" - pisze.
Inny użytkownik, komentuje kwestię szkolenia "lockdown drill", stwierdzając, że takie rozwiązanie powinno być "obowiązkowe w Polskich szkołach". "W związku z brakiem nawyków u dorosłych takie szkolenie powinno być przeprowadzone w miejscu pracy" - pisze. Ta opinia wywołała dalszą dyskusję na temat możliwości wprowadzenia podobnych praktyk w Polsce.