List otwarty byłych ministrów publikuje "Rzeczpospolita". Czytamy w nim, że rząd "ukrywa" dochody budżetowe z maja, choć zna je już przynajmniej od kilku dni. Ekonomiści żądają od premiera i ministra finansów ujawnienia tych danych. Przede wszystkim wpływów z VAT.
"Załamanie przychodów podatkowych następuje nie tylko ze względu na spadek aktywności gospodarczej, ale także ze względu na zjawisko tzw. procykliczności tych dochodów – szczególnie dotkliwe w przypadku dochodów z VAT. Dane kwietniowe pokazują jego niszczycielską siłę: spadek dochodów z VAT był ponad trzy razy silniejszy niż powiązanej z nim sprzedaży detalicznej" - czytamy w liście, opublikowanym przez "Rz".
Podpisali się pod nim nie tylko Balcerowicz, Rostowski, Bauc czy Belka. Wśród sygnatariuszy znaleźli się również Mateusz Szczurek czy Andrzej Olechowski.
Rzeczywiście, spadek dochodów podatkowych w kwietniu był znaczący. Dochody z CIT na przykład były niższe aż o 60 proc. od tych z zeszłego roku. To oczywiście efekt koronawirusa.
Problem jednak w tym, że dane kwietniowe to tak naprawdę obraz tego, co działo się w marcu. Podatki za marzec płacimy przecież w kwietniu. A za kwiecień - w maju. To oznacza, że majowe dane będą znacznie gorsze. Wtedy gospodarka zamknięta była bowiem praktycznie przez cały miesiąc. a nie - jak w marcu - tylko przez połowę.
Można więc spodziewać się że skoro w kwietniu przez budżet przeszło tornado, to w maju będziemy mieli do czynienia ze znacznie większym kataklizmem. Na razie jednak danych nie znamy. Prawdopodobnie zostaną one opublikowane w przyszłym tygodniu.
"Minister finansów i rząd nie mają prawa ukrywać przed rodakami prawdziwego stanu gospodarki. Wiemy, że majowe dochody podatkowe, w tym z VAT, są dobrze znane ministrowi finansów już od wielu dni. Dlatego żądamy natychmiastowego upublicznienia dochodów podatkowych, a szczególnie dochodów VAT, za maj 2020" - piszą ekonomiści. Zwracają uwagę, że w kontekście wyborów Polacy muszą znać prawdziwy stan finansów państwa.
Co ciekawe, w Polsce wciąż obowiązuje budżet, który został uchwalony na starcie epidemii. To oznacza, że rząd wciąż zakłada zerowy deficyt i dochody na poziomie ponad 400 mld zł.
Nowelizacja początkowo planowana była na czerwiec. Ale teraz okazuje się, że nastąpi ona dopiero w drugiej połowie lipca. Czyli po wyborach prezydenckich.
Resort finansów będzie musiał poinformować opinię publiczną, jakim deficytem zakończy się ten rok, a także jak głęboka recesja dotknie polską gospodarkę. Ministerstwo już w maju przyznało, że do tej pory do tej kwestii podchodziło zbyt optymistycznie. I że spadek PKB może być większy niż pierwotnie zakładało.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl